NOWOŚCI

poniedziałek, 29 listopada 2010

232. Ghost Rider, reż. Mark Steven Johnson

Seria: Ghost Rider #1
Reżyseria: Mark Steven Johnson  

Scenariusz: David S. Goyer, Shane Salerno, Mark Steven Johnson 
Na podstawie: serii komiksowej wydawnictwa Marvel
Zdjęcia: John Wheeler, Russell Boyd
Muzyka: David Arnold, Christopher Young 
Kraj: USA 
Gatunek: Akcja
Premiera światowa: 16 lutego 2007 
Premiera polska: 23 lutego 2007 
Obsada: Nicholas Cage, Eva Mendes, Peter Fonda, Wes Bantley, Sam Elliott, Donal Logue 

    Ekranizowanie komiksów, mniej bądź bardziej znanych, jest jednym z ulubionych zajęć współczesnych reżyserów. Temu szalowi, który miał miejsce od początku 2000 roku uległ także Mark Steven Johnson, którego poznał bardziej świat po premierze „Daredevila” w 2003 roku, a w 2007 wypuścił na ekrany światowych kin ekranizację kolejnego komiksu o tytule „Ghost Rider”. Jednakże film ten jest jednym z przykładów na to, że niektórych komiksów nie powinno się przenosić na wielki ekran, a przynajmniej nie powinni robić tego niektórzy reżyserzy.

    Bohaterem filmu jest Johnny Blaze (Nicolas Cage), który za młodu – chcąc ratować ojca, podpisał cyrograf. Mefistofeles (Peter Fonda) jednak wykiwał chłopca, a ten już na zawsze miał mu służyć jako Ghost Rider na zawsze porzucając za sobą najbliższe osoby. Po wielu latach Johnny Blaze jest znanym motocyklistą specjalizującym się w niezwykłych kaskaderskich wyczynach. Los ponownie stawia na jego drodze jego ukochaną z dzieciństwa o imieniu Roxy (Eva Mendes). Niestety, w tym samym czasie pojawia się Diabeł, który budzi w Johnnym Ghost Ridera i daje mu zadanie odszukanie Black Hearta (Wes Bentley) chcącego przejąć cyrograf podpisany przez Diabła w San Venganza, aby zdobyć tamtejsze dusze.  Blaze chcąc nie chcąc musi przystąpić do działania, chociaż niestety podupadają na tym jego relacje z Roxy, której nie może wyznać prawdy. Jedyną pomocą w działaniu wydaje się być mieszkający na cmentarzy grabarz (Sam Elliott) znający prawdziwą rolę Ghost Ridera.

    Film proponuje kolejną odsłonę tradycyjnego schematu zastosowanego w filmach opowiadających o superbohatera. Znowu mamy mrocznego mściciela, którego tożsamości nikt nie zna. Jest także przepiękna kobieta, której bohater niestety nie może mieć dla jej własnego bezpieczeństwa, gdyż jak to zawsze bywa w takim przypadku, zło lubi brać za zakładników ulubienice naszych superbohaterów. Oczywiście, pojawia się też główny zły gość, no i czasem jego pomagierzy, których trzeba standardowo unicestwić, aby na świecie znów mógł zapanować ład i porządek. Ogólny zarys fabularny jest powszechnie znany. No, ale nie ma to jak własne koncepcja, pomysł na bohatera, pomysł na złoczyńcę, czy też na ukochaną. W „Ghost Riderze” cała akcja kręci się wokół podpisywaniu paktów z diabłem, gdyż jest zarówno cyrograf Johnny'ego Blaze'a a także i ten z San Venganzy. Pogromcą uciekających z piekła dusz jest oczywiście sam Ghost Rider, który przy pomocy swojego Pokutnego Spojrzenia, a także przy użyciu płonących łańcuchów posyła demony w diabły. Oczywiście, jego specjalizacja nie ogranicza się jedynie do demonów, ale wszyscy złoczyńcy chodzący po tym świecie, którzy spotkają Ghost Ridera na swojej drodze powinni czym prędzej brać nogi za pas.

Produkcja oferuje widzowi sporą dawkę wrażeń przede wszystkim przez ciekawą akcję. Niestety, momentami trochę zamiera, ale jednak wydarzenia, w których uczestniczy sam Ghost Rider są bardzo dynamiczne. Rozwijanie zawrotnych prędkości, skoki adrenaliny podczas coraz to bardziej skomplikowanych eksperymentach, to jest coś co z pewnością urozmaica widzowi dość słabą fabułę. Dodatkowo twórcy postawili także na humor, gdzieniegdzie bardziej dosadny, a innym razem subtelniejszy. W pamięć z pewnością zapada sytuacja w więzieniu, kiedy Johnny zamienia się w Ghost Ridera przytłoczony złoczyńcami. Sama jego postać jest dość rozrywkowa i podchodzi z lekkim dystansem do swojego przykrego obowiązku.

    Jednym z atutów jest z pewnością oprawa filmu, chociaż momentami lekko niedopracowana. Na samym początku rzuca się w oko skomputeryzowana czaszka Ghost Ridera, która niestety nie wygląda ani trochę realnie. Nie mniej, robi wrażenie, chociaż bardziej zachwycać się można płomieniami krążącymi wokół tej czachy. Sam proces przemiany, także nie jest aż taki piorunujący, ale co tu dużo mówić- wydaje się być bolesny. Postacie nie są zbytnio dopracowane. To samo dotyczy Black Hearta, czy też samego Mefistofelesa- chodzi bardziej o chwile, kiedy pokazują swoje prawdziwe oblicze. Wygląda to efektownie, ale niczym z jakiejś bajki. Nie wspominając już o Legionie. Zamysł ciekawy, ale wygląda to jak typowa amatorszczyzna. Jednakże wśród tych kilku niedoskonałości w efektach specjalnych są także pewne perełki, jak przykładowo scena, gdy Black Heart schodzi na ziemię otoczony płonącymi odłamkami, scena, w której Ghost Rider zjeżdża po oknach wieżowca i ląduje u jego frontu, czy też najzwyczajniej w świecie motor Ghost Ridera. Są to elementy, które zapierają dech i nadają klimat tej opowieści. Plusem jest także muzyka, chociaż też i nie do końca. Z jednej strony niektóre kawałki wpadają w ucho, a z drugiej duża ich część po prostu ginie, gdzieś pomiędzy akcją i nudą. Jednym z takich utwór jest „Ghost Riders in the Sky” w wykonaniu grupy Spiderbait. W zasadzie jego instrumentalną wersję usłyszymy w trakcie filmu, natomiast podczas napisów pojawia się już pełny, tekstowy utwór. Jednakże najbardziej fascynującą kompozycją tego filmu jest „The West was Build on Legends” (http://www.youtube.com/watch?v=2xgUr74VvvI&feature=related), który usłyszymy podczas pierwszej transformacji Johnny'ego Blaze'a w Ghost Ridera. Jest to zdecydowanie utwór, który w bija w fotel, a skomponował go sam Christopher Young, zresztą tak jak całą instrumentalną ścieżkę dźwiękową.

    W głównych rolach w filmie pojawiły się same gwiazdy, co, niestety, nie świadczy od wysokim poziomie ich aktorstwa. Tytułowa rola przypadła w udziale Nicolasowi Cage'owi, no i człowiek zastanawia się jak w ogóle mogło dojść do tak straszliwej pomyłki. Nie można było chyba gorzej dobrać aktora do tej postaci. Cage zupełnie się do tej roli nie nadaje i, niestety, za każdym razem, gdy otwiera usta, za każdym razem kiedy wyciąga palec wskazujący na bandziora, ma ochotę się go zatłuc. Gdyby tylko można byłoby cofnąć się w czasie i usunąć jego personę z tego filmu, to produkcja pewnie odniosłaby większy sukces. Nie pomaga tutaj także przepiękna Eva Mendes w roli ukochanej Ghost Ridera, która jeszcze bardziej ciągnie na dno ten film. W zasadzie to nie ma tutaj genialnych postaci, ani też i genialnych aktorów, którzy je grają. Nie... wróć! Czarnoskóry młodzieniec z celi mdlejący na widok trupiej czachy! Tak... on był chyba najwybitniejszy w porównaniu do reszty tragicznej obsady tego filmu. A tak na poważnie, to najlepszy ze wszystkich był Sam Elliott, który głębią swojego głosu, czarnymi brwiami i siwymi do ramion włosami, urzeka w każdym calu.

    Są filmy, które wypadałoby polubić, są takie, które należałoby znienawidzić. Są filmy, które uwielbiamy na przekór wszystkim i do takich filmów, w moim przypadku, należy „Ghost Rider”. Pomimo tego, że pod względem fabularnym, a przede wszystkim aktorskim jest to film porażka, to jednak coś nieustannie przyciąga mnie do tej produkcji. Prawdopodobnie jest to humor, albo nawet moja fascynacja superbohaterami komiksowymi. Swego czasu miałam taką głupawkę na punkcie tej płonącej trupiej czaszki, że aż sprawiłam sobie kolekcjonerskie wydanie DVD z owym filmem. Zdecydowanie podoba mi się klimat filmu, najbardziej szaleję na punkcie muzyki. Urzeka zdecydowanie Sam Elliott, którego od tamtej pory dostrzegam w każdym filmie – nawet tym, który już wcześniej oglądałam. Historia o nocnym mścicielu jest zdecydowanie odmóżdżająca, ale czasem nawet nasz mózg zasługuje na urlop.

8 komentarzy :

  1. Łał .. ciekawa fabuła :D I skoro polecasz , znczy że film był OK :) film-kino-aktorzy - new zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. POmysł na fabułę tego filmu jest poprostu genialny :D Już się nie moge doczekac kiedy obejrzę Ghost Rider :) Jestem właśnie w trakcie ściagania :) Widziłam niekótre sceny tego filmu np. jak on przeskakiwał motocyklem te kilka helikopterów no coś poprostu cudnego :D a ten jego motocykl - aż brak słów :) zapraszam na newsik do mnie
    kino-i-gwiazdy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie sończyłam oglądać Ghost Rider :) I musze powiedzieć, ze spodziewałam się jednak czego lepszego ! Myslałam, że jednak będzie więcej akcji, coś brakowało w tym filmie :/ Ja osobiscie oceniłabym go 7/10 :) Pozdrawiam i zapraszam na newsik do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. aga1203@buziaczek.pl17 maja 2011 18:21

    U lala :) mam ogromna ochote obejrzec ten film. ale zanim trafi do kin to ja pewnie inaczej go zdobede :D Zapraszm do mnie new recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam, ale trailer prezentuje się bardzo zachęcająco. Dzięki za życzenia :* www.joliefanka.blog.onet.pl www.angelina-karima-lara.blog.onet.pl www.maniaczka-gier.mylog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. marchewcia90017 maja 2011 18:21

    żałuje, ale jeszcze nie widziałam Pozdrawiam filmy-aktorzy-naj

    OdpowiedzUsuń
  7. NIe widziłam filmu :/ Ale mam nadzieje, ze się to niedługo zmieni, z twojego opisu wydaje się , zę jest to faktycznie Rewelacyjny film :) zapraszam do siebie na newsik the-prison-break.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. nie widziałam jeszcze :( ale niezle się zapowiada Tobie się bardzo podobał z tego wynikam :) hehe to dobrze poniewaz zmotywowałaś mnie jeszcze bardziej by film zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń