NOWOŚCI

czwartek, 25 listopada 2010

160. Zupełnie jak miłość, reż. Nigel Cole

Oryginalny tytuł: A Lot Like Love
Reżyseria: Nigel Cole
Scenariusz: Colin Patrick Lynch
Zdjęcia: John de Borman
Muzyka: Alex Wurman
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna, Dramat
Premiera światowa: 22 kwietnia 2005
Premiera polska: 13 maja 2005
Obsada: Ashton Kutcher, Amanda Peet, Kathryn Hahn, Ali Larter, Jeremy Sisto, Tyrone Giordano, Taryn Manning

    Oliver leci na wycieczkę z Los Angeles do Nowego Jorku. W łazience na pokładzie poznaje niesamowitą dziewczynę Emily, która również wybiera się do Nowego Jorku. Rozstają się w metrze, ale już następnego dnia przypadek znowu ich ze sobą połączył. Spędzają razem niesamowity dzień, w czasie, którego Emily dostaje numer telefonu do Olivera. Mówi jej, żeby zadzwoniła do niego za 6 lat i wtedy będzie już bogaty, będzie miał piękną żonę, dzieci i wspaniały dom. Rozstają się. 3 lata później po rozstaniu ze swoim chłopakiem Emily dzwoni do Olivera i zaprasza go na imprezę sylwestrową.    Film był według mnie niesamowity. Zaczyna się tak gwałtownie, szybki numerek w samolocie z zupełnie nieznajomą osobą. Później wspólne spędzanie chwil. Za trzy lata spotkanie. Za dwa lata odwiedziny. Za rok kolejne odwiedziny i za pół roku już wszystko jakoś idzie. Trochę to było dla mnie szokujące, że tyle wytrzymywali bez siebie, że tyle czasu się nie widywali, a jednak wciaż coś ich ciągło do siebie. Przy każdym niepowodzeniu jak na przykład rozstanie z dziewczyną Oliver odwiedzał Emily i odwrotnie. To było po prostu przepiękne.
    Jest to chyba najbardziej romantyczny film jaki widziałam i ukazuje nam jak wiele potrafi przetrwać to prawdziwe uczucie. Tyle związków, tyle lat rozstania, aż w końcu ich serca, dusze i ciała mogły się połączyć. Czyż to nie brzmi cudownie?
    Podobały mi się te ich wspólne wypady. Lub też to przypadkowe spotkanie. Podobała mi się scena, w której stali nadzy na skale i robili sobie zdjęcie, wtuleni w swoje nagie ciała. Film ten był pełen zmysłowości, miłości oraz pożądania.
    Nie umiem określić moich uczuć względem tego filmu, ale naprawdę poruszył moje serce. Był naprawdę czarujący i urokliwy. No nie wiem co mogę o nim jeszcze takiego napisać.
    Najbardziej podobała mi się w nich ta spontaniczność. Robili takie zwariowane rzeczy, tak wspaniale się razem bawili, wygłupiali się, wygłupy w stylu wsadzania sobie słomek do nosa, żeby rozśmieszyć drugą osobę :)
Najbardziej szokowało mnie to, że przy każdym ich rozstaniu byłam rozczarowana tym, że nie kończy się to dobrze, ale tak myślałam, że w końcu pojawi się napis "kilka lat później..." i tak w kółko. Ale przy każdym takim kończeniu się pewnego rozdziału w ich życiu znowu czułam zawód, rozczarowanie... Muszę przyznać, że to takie w pewnym stopniu przywiązanie do postaci i do chęci, aby w końcu zrozumieli, że przecież widać, że się kochają i żeby mogli być już na zawsze razem i do końca :)
    Zakończenie tego wspaniałego filmu, tej ich wspaniałej przygody, może być dla jednych dosyć zaskakujące, ale jakby tak dłużej pomyśleć to w końcu dochodzimy do wniosku, że tak przecież powinno być :) i tak będzie dla wszystkich najlepiej :) Jest coś co sobie uzmysłowiłam oglądając ten film. A mianowicie...przed przeznaczeniem nie uciekniesz. Oliver i Emily byli sobie przeznaczeni i pomimo tego, że sami tego nie zauważyli to jednak...stało się tak stać się powinno.
    Film urozmaicany był różnymi śmiesznymi wypadkami :) jak właśnie wsadzanie sobie różnych przedmiotów do nosa, czy ostateczne zderzenie Emily ze szklanymi drzwiami, których nie zauważyła :D
    Co do postaci to przyznam, że Ashton pokazał nam się z innej strony. Zagrał postać bardzo wrażliwą i raczej taką nie tyle co poważną, ale bardziej uspokojoną wewnętrznie :) podobało mi się to w nim. Po raz pierwszy chyba nie zagrał jakiegoś nierozgarniętego ciapciaka czy totalnego przygłupa :) co do Amandy to była ona bardzo uroczą osobą w tym filmie. Troszkę taką niezdecydowaną, ale bardzo miłą i w końcu rozsądną osobą :)
    Film podobał mi się bardzo. Miał wszystko co lubię w takich filmach. Był niesamowicie czarujący i wrażliwy oraz momentami prześmieszny :) uwielbiam ten film. Jest świetny.

6 komentarzy :

  1. Nie pamiętam fabuły tego filmu ale tytuł mi się coś kojarzy... U mnie 2 etap konkursu

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj film oglądałam troszke dawno ale pamiętam że mi się podobał. Film ma świetną obsade bo Kutcher i świetna Amanda Pett, troche tak dziwnie że spotykali się raz na jakiś czas a on cały czas ją kochał , film świtny naprawde . buzka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Film, już oglądałam jakiś czas temu, ale bardzo mi się podobal, Ashton na początku filmu tak brzydko wyglądał w dłuższych włosach, dobrze pózniej mial je ścięte :] Polecam wszystkim go wszystkim, którzy nie mieli jeszcze okazjo go zobaczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. własnie czytałam w gazecie ze to na jakims programie tam leci, ale ja go niestety nie mam :/ filmu nie widziałam,a le mam nadzieje ze wkrotce uda mi sie go zobaczyc :) ja tam nie gustuje w komediach romantycznych, ale jesli Tobie sie podobał to mnie tez by musiał (chyba:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Znalazłaś mnie pewnie poprzez inne blogi :) Mi też sie tutaj podoba opisujesz fajne filmy. Nie spotkałam się by oosby w naszym wieku ( no jesteś o rok starsza ) pisały blogi o filmach. Moi znajomi twierdzą, że to dziecinne itd. ale jednak pozostaję przy swoim zdaniu! Też dodaję Cię do linek i bede zostawiałą komentarz na obu blogach :) Pozdrawiam :) www.recenzjie-filmow2.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Kinomaniaczka10 marca 2012 00:03

    Och kurcze jak dobrze, że mi kupmela właśnie tan film zgrywa:D i niedługo go obejrze, bo z twojej recenzji to spodoba mi się on na 100%:D (w dodatku nie tylko za sprawą Ashtona jak mysle:P), nom faktycznie niesamowity musi być ten film, takiego czegoś jeszcze nie widziałam:)... ale zobacze:P :*

    OdpowiedzUsuń