Reżyseria: Scott Derrickson
Scenariusz: Paul Harris Boardman, Scott Derrickson
Na podstawie: książki Felicitas Goodman "The Exorcism of Anneliese Michel" opartej na prawdziwych wydarzeniach.
Zdjęcia: Tom Stern
Muzyka: Christopher Young
Kraj: USA
Gatunek: Horror, Thriller, Dramat
Premiera światowa: 01 września 2005
Premiera polska: 28 października 2005
Obsada: Jennifer Carpenter, Laura Linney, Tom Wilkinson, Campbell Scott, Joshua Close, Duncan Fraser
Emily Rose pochodzi z bardzo wierzącej rodziny. Gdy dostaje się na
studia jest bardzo szczęśliwa. Jednak pewnej nocy zostaje opętana. Jej
rodzina decyduje się sprowadzić ją do miasteczka, gdzie ojciec Moore
poddaje ją egzorcyzmom. Niestety dziewczyna umiera. Ojcowi Moore zostają
przedstawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Jego sprawę
dostaje Erin Bruner, która jest osobą niewierzącą. Prokuratura proponuje
Ojcu ugodę, ten jednak nie zgadza się, twierdząc, że najważniejsza jest
historia Emily Rose, która musi zostać opowiedziana. Ojciec Moore w
przeciwieństwie to reprezentującej go w sądzie Erin, jest świadomy tego,
że proces nie będzie łatwy, a to za sprawą ciemnych mocy, która
trzymają nad nią pieczę.
Jest to film na podstawie prawdziwych wydarzeń. Jest to bardzo przerażające i jednocześnie bardzo poruszające, że podobne zdarzenia miały miejsce naprawdę. Mówimy tutaj o opętaniu Emily Rose a właściwie Anneliese Michel i jej śmierci.
Myślałam, że film będzie beznadziejny. Tyle się o nim nasłuchałam i w ogóle, że byłam raczej wrogo nastawiona. Film jednak mile mnie zaskoczył. Wiadomo, że może być troszkę przynudnawy, bo to przecież głównym wątkiem jest rozprawa w sądzie. Dlatego również mnie najbardziej fascynowały urywki wyjęte z życia Emily. Muszę przyznać, że były one dosyć... hm... przerażające. Młoda dziewczyna wyjeżdża sobie po prostu na studia i ta przygoda kończy się dla niej nie zbyt dobrze, a właściwie to tragicznie.
Mnie osobiście bardzo szokowała ta rozprawa. Te zeznania. Te informacje. Jakiś obłęd... a w ogóle motyw z tą godziną był po prostu okropny. No przecież jak ja bym czegoś takiego doświadczyła to w ogóle już bym raczej nie usnęła. Budzisz się o 3 w nocy, czujesz jakby się coś paliło... idziesz sobie sprawdzić, a tutaj coś Ci się otwiera coś Ci się przesuwa, no schiza totalna :D dziwiłam się tej całej Erin czemu jeszcze nie wybiegła z tego domu :) Dziwne było to, że Emily już przy pierwszym takim razie została opętana a Erin nie. No, ale to podobno dlatego, że ciemne moce chciały ją nastraszyć. Byłam bardzo ciekawa jak to się skończy wszystko. Czy Ojciec wygra tą sprawę? A może zginie? Byłam taka zafascynowana tym filmem, że cały czas byłam przerażona. Najbardziej podobała mi się scena odprawiania egzorcyzmów. Normalnie aż mnie dreszczyk przeszedł i oczy wyszły z orbit. Już myślałam, że niektórzy nie przeżyją tej akcji... uff.
Film oprócz tego, że mnie przerażał to dodatkowo sprawiał, że strasznie się wzruszałam. Jak na przykład ten ukochany Emily wciąż był przy niej, pomimo tego, że wiedział, że coś z nią nie tak i pomimo tego, że go przerażała... i tak z nią był. To się nazywa oddanie... ciekawe czy mój ukochany też byłby mi tak oddany i trwałby przy mnie w takich straszliwych chwilach. Bardzo również poruszył mnie list, który Ojciec Moore czytał w sądzie. Był taki piękny, o takich pięknych rzeczach pisała ta dziewczyna. Normalnie pękłam i się rozpłakałam. Innym momentem było również zakończenie rozprawy... to już w ogóle. Nie wiem w sumie czemu się popłakałam hehe :D zakończenie mi się spodobało, naprawdę. W ogóle tak dziwnie, że osoba duchowna była sądzona...
Jeszcze bardziej zainteresowały mnie dopiski na końcu filmu o Ojcu Moore, że żył od tamtej pory w odosobnieniu, oraz o Emily, że podobno jej grób jest traktowany jak ołtarz. Słyszałam, że Kościół czeka na cud od Emily Rose, aby mógł uznać ją za świętą. W końcu tyle dziewczyna wycierpiała, żeby pokazać światu, że istnieje Szatan a skoro istnieje Szatan to istnieje także Bóg. Jak to mówią nie ma Dobra bez Zła. Widzimy, że film dotyka sfery duchowej człowieka, kwestii naszej wiary. Mamy tutaj do czynienia z walką między nauką oraz wiarą chrześcijańską, ponieważ rozprawa opiera się na pytaniu, czy Emily Rose naprawdę została opętana przez Diabła, czy była tylko chorą na epilepsję i psychozę dziewczyną.
Bardzo podobało mi się jak Jennifer zagrała Emily. Zagrała naprawdę niesamowicie. Nie wiem czy trzeba być bardzo taką aktorką, że tak zaawansowaną, żeby zagrać taką trudną rolę, ale naprawdę bardzo mnie zadziwiła.
Film podobał mi się nawet bardzo. Nie wiem dlaczego tak długo zbierałam się w sobie, żeby go obejrzeć. Cieszę się, że w końcu to nastąpiło :)
Jest to film na podstawie prawdziwych wydarzeń. Jest to bardzo przerażające i jednocześnie bardzo poruszające, że podobne zdarzenia miały miejsce naprawdę. Mówimy tutaj o opętaniu Emily Rose a właściwie Anneliese Michel i jej śmierci.
Myślałam, że film będzie beznadziejny. Tyle się o nim nasłuchałam i w ogóle, że byłam raczej wrogo nastawiona. Film jednak mile mnie zaskoczył. Wiadomo, że może być troszkę przynudnawy, bo to przecież głównym wątkiem jest rozprawa w sądzie. Dlatego również mnie najbardziej fascynowały urywki wyjęte z życia Emily. Muszę przyznać, że były one dosyć... hm... przerażające. Młoda dziewczyna wyjeżdża sobie po prostu na studia i ta przygoda kończy się dla niej nie zbyt dobrze, a właściwie to tragicznie.
Mnie osobiście bardzo szokowała ta rozprawa. Te zeznania. Te informacje. Jakiś obłęd... a w ogóle motyw z tą godziną był po prostu okropny. No przecież jak ja bym czegoś takiego doświadczyła to w ogóle już bym raczej nie usnęła. Budzisz się o 3 w nocy, czujesz jakby się coś paliło... idziesz sobie sprawdzić, a tutaj coś Ci się otwiera coś Ci się przesuwa, no schiza totalna :D dziwiłam się tej całej Erin czemu jeszcze nie wybiegła z tego domu :) Dziwne było to, że Emily już przy pierwszym takim razie została opętana a Erin nie. No, ale to podobno dlatego, że ciemne moce chciały ją nastraszyć. Byłam bardzo ciekawa jak to się skończy wszystko. Czy Ojciec wygra tą sprawę? A może zginie? Byłam taka zafascynowana tym filmem, że cały czas byłam przerażona. Najbardziej podobała mi się scena odprawiania egzorcyzmów. Normalnie aż mnie dreszczyk przeszedł i oczy wyszły z orbit. Już myślałam, że niektórzy nie przeżyją tej akcji... uff.
Film oprócz tego, że mnie przerażał to dodatkowo sprawiał, że strasznie się wzruszałam. Jak na przykład ten ukochany Emily wciąż był przy niej, pomimo tego, że wiedział, że coś z nią nie tak i pomimo tego, że go przerażała... i tak z nią był. To się nazywa oddanie... ciekawe czy mój ukochany też byłby mi tak oddany i trwałby przy mnie w takich straszliwych chwilach. Bardzo również poruszył mnie list, który Ojciec Moore czytał w sądzie. Był taki piękny, o takich pięknych rzeczach pisała ta dziewczyna. Normalnie pękłam i się rozpłakałam. Innym momentem było również zakończenie rozprawy... to już w ogóle. Nie wiem w sumie czemu się popłakałam hehe :D zakończenie mi się spodobało, naprawdę. W ogóle tak dziwnie, że osoba duchowna była sądzona...
Jeszcze bardziej zainteresowały mnie dopiski na końcu filmu o Ojcu Moore, że żył od tamtej pory w odosobnieniu, oraz o Emily, że podobno jej grób jest traktowany jak ołtarz. Słyszałam, że Kościół czeka na cud od Emily Rose, aby mógł uznać ją za świętą. W końcu tyle dziewczyna wycierpiała, żeby pokazać światu, że istnieje Szatan a skoro istnieje Szatan to istnieje także Bóg. Jak to mówią nie ma Dobra bez Zła. Widzimy, że film dotyka sfery duchowej człowieka, kwestii naszej wiary. Mamy tutaj do czynienia z walką między nauką oraz wiarą chrześcijańską, ponieważ rozprawa opiera się na pytaniu, czy Emily Rose naprawdę została opętana przez Diabła, czy była tylko chorą na epilepsję i psychozę dziewczyną.
Bardzo podobało mi się jak Jennifer zagrała Emily. Zagrała naprawdę niesamowicie. Nie wiem czy trzeba być bardzo taką aktorką, że tak zaawansowaną, żeby zagrać taką trudną rolę, ale naprawdę bardzo mnie zadziwiła.
Film podobał mi się nawet bardzo. Nie wiem dlaczego tak długo zbierałam się w sobie, żeby go obejrzeć. Cieszę się, że w końcu to nastąpiło :)
Obejrzalam tylko połowe tego filmu, gdyz dalej cały czas mi się zacinał :( ale bardzo mi się podobał, mnie osobiście trzymal w napięciu :]
OdpowiedzUsuńNo właśnie jak pisałaś na początku film ma wiele żłych opinii i właśnie z tego powodu ja go jeszcze nie oglądałam, ale po twojej recenzji widzę, że Tobie się on podobał, teraz jak się zastanowię to nie wiem czemu nie oglądąłm... Lubie takie tajemnice, dobro zło, opętanie czy psychoza:P. Koleżanka mi opowiadala o tej 3 w nocy, że to godzina zła itp. i tak jak piszesz to a też bym zaraz zwiała jakby mi coś szafki otwierało:P pozdrawiam z the-movies
OdpowiedzUsuńPrzyznam ci racje że świetnie aktorka zagrała Emily bo to wcale nie było łatwe stroić takich min za to ją naprawde podziwiam. Tzn ja byłam troche zaskoczona bo jednak myślałam sobie że lepszy z tego będzie horror. Najlepsza scena jak ten chłopak sie budzi i widzi ja na podłodze taką powyginaną ja to bym zawału na miejscu dostała normalnie. A tak przy okazji mój email buu666@vp.pl i ja bym chciała ciebie prosic o ten dzwonek z one missed call :) pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńJejku to tylko ja mam takie odmienne zdanie co do filmu wszyscy się nim zachwycają a mnie jakoś nie urzekł, nie wiem co tutaj jest takiego niesamowitego w tym filmie hmm...:/ chyba ze jest oparty na faktach :/ mi sie wcale nie podobał, ani nie był interesujący, ani ciekawy taki głupkowaty trochę, ale ja zawsze nie lubiłam takich filmów, więc co ja tu mam tez do gadania...NIC :/ A u mnie są newsik jesli masz czas to wpadnij Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńfilm mi sie podobal,swietne sceny opetan, brawa dla odtworczyni głownej roli, no i fajny plakat:)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Dj Aniołka, też film mnie jakoś nie urzekł. Był fajny - ale wilee ludzi zachwyca się nim jak niewiadomo czym :P
OdpowiedzUsuńnie wiesz czy gdzieś w necie można znaleźć całą książkę do poczytania, według której został nakręcony film? martan9@op.pl
OdpowiedzUsuń