Reżyseria: Rob Reiner
Scenariusz: Ted Griffin
Zdjęcia: Peter Deming, Edward Lachman
Muzyka: Marc Shaiman
Kraj: USA
Gatunek: Dramat, Komedia, Romans
Premiera światowa: 22 grudnia 2005
Premiera polska: 10 lutego 2006
Obsada: Jennifer Aniston, Shirley MacLaine, Mark Ruffalo, Kevin Costner, Richard Jenkins, Mena Suvari
Sarah przyjeżdża wraz ze swoim narzeczonym na ślub swojej młodszej
siostry Anne. Sama myśl o tym, że ma zobaczyć swoją rodzinę oraz
rodzinne miasto Pasadenę, przeraża ją. Pewnego dnia dowiaduje się, że
słynna powieść, na której podstawie nakręcono film "Absolwent" opowiada
historię jej rodziny. Historię tego jak jej babcia zakochała się w o
wiele młodszym od siebie chłopaku, który później uwiódł jej córkę. Sarah
na dodatek dowiaduje się, że tydzień przed ślubem jej matka wyjechała
do Meksyku z niejakim Beau Burroughsem. Byłoby to idealne wytłumaczenie
tego dlaczego tak bardzo nie pasuje do swojej rodziny. Postanawia go
odszukać, nie wie jednak, że znajomość z nim znacznie skomplikuje jej
życie.
Niesamowity wątek, na którego podstawie nakręcili świetny film. To zależy od tego kto co lubi. Pomysł był ciekawy i w sumie tylko chęć dowiedzenia się jak to się skończy trzymała mnie przy tym filmie, bo momentami film bardzo się dłużył i mnie przynajmniej nużył.
Cała historia kręci się wokół jednego wątku. Najpierw babcia, potem jej córka, a teraz jeszcze córka jej córki przespały się z jednym facetem. Dla mnie to jest obłąkane, ale to tylko film.
Film miał wiele prześmiesznych sytuacji. Mnie najbardziej rozwaliła scena, w której Beau wyjaśnił Sarah, że jest jej ojcem bo ma uraz narządów płciowych, a jak byli razem na balu charytatywnym to spotkała jego syna. Śmiesznie to wyglądało... jaką ona zrobiła minę, jak zaczęła się otrzepywać z obrzydzenia, że mogła przespać się z własnym ojcem. To był chyba najśmieszniejszy fragment w całym filmie. Albo jeszcze jak za dużo wypiła i następnego dnia obudziła się w łóżku Beau`a. Mnie to osobiście rozwaliło, ale no cóż... ludzie są różni :P
Śmieszna jeszcze była scena na zakończenie... Jeff: "Weźmiemy ślub pod jednym warunkiem", Sarah: "Jakim?", Jeff: "Jak będziemy mieć córkę, to będziemy trzymać ją z dala od Beau Burroughsa!", Sarah: "Oczywiście!". Hehe można się było spodziewać takiego czegoś po tej całej akcji, ale nie sądziłam, że facet będzie aż tak bezpośredni ;P
Oprócz śmiechu w filmie można było też się rozczulić. Tak jak na przykład ja. Gdy Sarah stała całując się z Beau na balu, a tu nagle Jeff... a ja szczęka do ziemi, zresztą Sarah również. Jeff: "Jeżeli naprawdę chcesz wziać ze mną ślub, to weźmy go tu i teraz" (jakoś tak to było), ona tak stała i patrzyła na niego a Jeff na to: "Błędna odpowiedź...". Och jejku ja bym mu nie pozwoliła tak odejść. Mnie to takie sceny zawsze rozczulają. No i oczywiście potem wspaniałe zakończenie było tej historii. Tutaj już się popłakałam ;(
Było o humorze, było o rozczulaniu się, a teraz przyszedł czas na omówienie romantycznej strony owego filmu :P Miłość i miłość. Miłość na każdym kroku :) Miłość przeplatana z pożądaniem, z rozpaczą i żalem. Najlepsze było to jak podczas ślubu Anne, Sarah była pierwszą druhną i tak fajnie były pokazane uśmiechnięte twarze pozostałych druhen a zjechali na Sarah a tutaj taka nienawiść w oczach, gdy patrzy w stronę swojej babci. To już było po tym jak się dowiedziała o babci, mamie i Beau :P Mieliśmy również dwa przełomy uczuciowe. Kiedy to w końcu Sarah pogadała ze swoją siostrą tak od serca i stały się sobie bliższe oraz po rozmowie z tatą, który okazało się, że o wszystkim wiedział, tzn. o swojej żonie.
Gra aktorska jak zwykle w takim przypadku na poziomie. Jennifer jak zwykle powalała nas olśniewającym uśmiechem i strzelała niesamowicie prześmieszne miny. Mark jak zawsze był urzekający, czarujący i przede wszystkim opanowany. Shirley pokazała klasę i zabłysła po raz kolejny :) Podobał mi się nawet Kevin Costner :) znowuż uwiódł moje małe serduszko :D hehe :D
Osobiście nie obejrzałabym tego filmu po raz drugi, mnie się on podobał, chociaż nie tak do końca, czy wam się spodoba to tego nie wiem :)
Niesamowity wątek, na którego podstawie nakręcili świetny film. To zależy od tego kto co lubi. Pomysł był ciekawy i w sumie tylko chęć dowiedzenia się jak to się skończy trzymała mnie przy tym filmie, bo momentami film bardzo się dłużył i mnie przynajmniej nużył.
Cała historia kręci się wokół jednego wątku. Najpierw babcia, potem jej córka, a teraz jeszcze córka jej córki przespały się z jednym facetem. Dla mnie to jest obłąkane, ale to tylko film.
Film miał wiele prześmiesznych sytuacji. Mnie najbardziej rozwaliła scena, w której Beau wyjaśnił Sarah, że jest jej ojcem bo ma uraz narządów płciowych, a jak byli razem na balu charytatywnym to spotkała jego syna. Śmiesznie to wyglądało... jaką ona zrobiła minę, jak zaczęła się otrzepywać z obrzydzenia, że mogła przespać się z własnym ojcem. To był chyba najśmieszniejszy fragment w całym filmie. Albo jeszcze jak za dużo wypiła i następnego dnia obudziła się w łóżku Beau`a. Mnie to osobiście rozwaliło, ale no cóż... ludzie są różni :P
Śmieszna jeszcze była scena na zakończenie... Jeff: "Weźmiemy ślub pod jednym warunkiem", Sarah: "Jakim?", Jeff: "Jak będziemy mieć córkę, to będziemy trzymać ją z dala od Beau Burroughsa!", Sarah: "Oczywiście!". Hehe można się było spodziewać takiego czegoś po tej całej akcji, ale nie sądziłam, że facet będzie aż tak bezpośredni ;P
Oprócz śmiechu w filmie można było też się rozczulić. Tak jak na przykład ja. Gdy Sarah stała całując się z Beau na balu, a tu nagle Jeff... a ja szczęka do ziemi, zresztą Sarah również. Jeff: "Jeżeli naprawdę chcesz wziać ze mną ślub, to weźmy go tu i teraz" (jakoś tak to było), ona tak stała i patrzyła na niego a Jeff na to: "Błędna odpowiedź...". Och jejku ja bym mu nie pozwoliła tak odejść. Mnie to takie sceny zawsze rozczulają. No i oczywiście potem wspaniałe zakończenie było tej historii. Tutaj już się popłakałam ;(
Było o humorze, było o rozczulaniu się, a teraz przyszedł czas na omówienie romantycznej strony owego filmu :P Miłość i miłość. Miłość na każdym kroku :) Miłość przeplatana z pożądaniem, z rozpaczą i żalem. Najlepsze było to jak podczas ślubu Anne, Sarah była pierwszą druhną i tak fajnie były pokazane uśmiechnięte twarze pozostałych druhen a zjechali na Sarah a tutaj taka nienawiść w oczach, gdy patrzy w stronę swojej babci. To już było po tym jak się dowiedziała o babci, mamie i Beau :P Mieliśmy również dwa przełomy uczuciowe. Kiedy to w końcu Sarah pogadała ze swoją siostrą tak od serca i stały się sobie bliższe oraz po rozmowie z tatą, który okazało się, że o wszystkim wiedział, tzn. o swojej żonie.
Gra aktorska jak zwykle w takim przypadku na poziomie. Jennifer jak zwykle powalała nas olśniewającym uśmiechem i strzelała niesamowicie prześmieszne miny. Mark jak zawsze był urzekający, czarujący i przede wszystkim opanowany. Shirley pokazała klasę i zabłysła po raz kolejny :) Podobał mi się nawet Kevin Costner :) znowuż uwiódł moje małe serduszko :D hehe :D
Osobiście nie obejrzałabym tego filmu po raz drugi, mnie się on podobał, chociaż nie tak do końca, czy wam się spodoba to tego nie wiem :)
HA! Jestem pierwsza! :D NIe oglądałam tego filmu, ale może kiedyś
OdpowiedzUsuńten film tez chcialam ogladnac;/ Ale moja siostra nie lubia Anistonowej i nie pozwolila i sobie ściągnąc tego filmu. pozdrawima z horrorka :*
OdpowiedzUsuńHej Bardzo ciekawa opowieść. Mam nadzieje, że obejrze... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRejczel może by nie wiem nagrała z 1 odcieniek Friendsów, ten co niby był w planach, moim zdaniem Cox gra lepiej (przykład to wszystkie Krzyki), a co by Aniston nie grała to i tak jest w niej jakaś cząstka Rejczel
OdpowiedzUsuńmiałam iść na to do kina, ale jakoś nie było czasu. Musze teraz sobie ściągnać po Twojej pozytywnej opinii :]
OdpowiedzUsuńJennifer Aniston jest poprostu świetna. Tak się składa że posiadam ten film i naprawde jest świetny. Gdyby ktoś także go chciał to może coś się wykombinuje marta_128@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń