Reżyseria: C. Jay Cox
Scenariusz: C. Jay Cox
Zdjęcia: Carl Bartels
Muzyka: Eric Allaman
Kraj: USA
Gatunek: Dramat
Premiera światowa: 10 lipca 2003
Premiera polska: ?
Obsada: Wesley Ramsey, Steve Sandvoss, Jacqueline Bisset, Erik Palladino, Amber Benson, Rebekah Jordan
Christian jest młodym gejem pracującym w restauracji wraz ze swoimi
przyjaciółmi. Pewnego dnia do sąsiedztwa wprowadza się czwórka
mormońskich misjonarzy. Christian wraz ze swoimi przyjaciółmi zakłada
się, że uwiedzie i prześpi się z jednym z misjonarzy. Za cel przyjmuje
Aarona. Christian robi wszystko, żeby wygrać zakład. Nie przewiduje
jednak, że Aaron stanie się dla nim kimś więcej niż tylko kumplem.
Również Aaron jest zaskoczony, gdy wbrew zasadą swojej religii zakochuje
się w chłopcu. Jednak Aaron nie chce seksu, który nie ma żadnego
znaczenia dla drugiej osoby. Christian bierze do siebie słowa Aarona i
postanawia się zmienić. Chłopcy nie zdają sobie sprawy z jakimi
przeciwnościami będą musieli walczyć. Niestety dochodzi do tragedii.
Film jest inny niż wszystkie filmy, bo opowiada o niezwykłej miłości, innej niż wszystkie. Film ma dość ciekawy pomysł, teoretycznie jest podobny do większości filmów romantycznych tylko, że zmieniony jest nieco wątek miłosny. Muszę się przyznać, że pomimo dłużącej się akcji filmu wciąż patrzyłam na niego z zaciekawieniem.
Na początku przeżyłam ogromny szok, od razu można się domyśleć o czym będzie owy film. Film szokuje, no bo cóż, nie na co dzień ogląda się filmy o homoseksualizmie. Wiem, że wielu osobom nie spodobał by się i pewnie wynikłaby żywa dyskusja na temat tego filmu tak jak było to przy Tajemnicy Brokeback Mountain. W tym filmie wszystko jest bardziej dosadnie pokazane. Tutaj mamy prawdziwą miłość, prawdziwą walkę o przetrwanie, prawdziwą walkę o ukochaną osobę, prawdziwe dramaty, prawdziwe dylematy. Jakby to powiedziała moja mama "to jest życiowy film!" i taka jest prawda.
Film ten bardziej niż inne pokazuje rozterki oraz problemy z jakimi borykają się homoseksualiści. W filmie padło jedno potworne dla mnie zdanie. Pewnie to ze względu na to, że mormoński misjonarz okazał się gejem. Powiedziane zostało, że homoseksualizm to jest straszliwy grzech śmiertelny. Byłam w szoku. Nie rozumiem tego. Padały również inne kwestie odnośnie tego, że Bóg nienawidzi homoseksualistów. Czyż to nie dziwne? Myślałam, że Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, nie umie nienawidzić i jest zawsze miłosierny. Film potrafi zrobić niesamowity mętlik w głowie. Ja osobiście nic nie mam do homoseksualistów, a na tym filmie wzruszałam się tak jak na każdym innym filmie o miłości. Prawdę jednak powiem, że poruszały mnie bardzo sceny intymne, na przykład pokazanie... nie tyle, że seksu, ale tych intymnej sytuacji przed.
"Jesteśmy kolorami i bielą... nie mieszamy się" Bardzo ciekawe było to zdanie. Wypowiedział je Aaron, gdy Christian chciał, żeby Aaron zrozumiał, że się dla niego zmienia, żeby być kimś lepszym. Dla mnie to jest idealne zdanie, żeby spławić nachalnego gościa, no ale jeżeli facet jest aż tak nachalny to świadczy o tym, że niewiele ma oleju w głowie i prawdopodobnie nie zrozumie co kobieta chciała mu przekazać tymi słowami :P
"Nie chciałbyś spać z kimś i jednocześnie o nim śnić?" to było piękne, a jaka interesująca sytuacja. Gdy kolejny nowo poznany facet zaczął się dobierać do Christiana. Rozwaliła mnie napastliwość, głupota i brutalność tamtego faceta, po prostu żałosne. No cóż, niektórzy tak mają.
Film jest niesamowity. Mamy tutaj ukazane jak ciężką drogę musi przejść miłość, żeby naprawdę rozkwitnąć i żebyśmy mogli być w pełni szczęśliwi. Płakałam jak małe dziecko na tym filmie. Straszliwie mnie wzruszył i straszliwie mi się podobał.
Film jest inny niż wszystkie filmy, bo opowiada o niezwykłej miłości, innej niż wszystkie. Film ma dość ciekawy pomysł, teoretycznie jest podobny do większości filmów romantycznych tylko, że zmieniony jest nieco wątek miłosny. Muszę się przyznać, że pomimo dłużącej się akcji filmu wciąż patrzyłam na niego z zaciekawieniem.
Na początku przeżyłam ogromny szok, od razu można się domyśleć o czym będzie owy film. Film szokuje, no bo cóż, nie na co dzień ogląda się filmy o homoseksualizmie. Wiem, że wielu osobom nie spodobał by się i pewnie wynikłaby żywa dyskusja na temat tego filmu tak jak było to przy Tajemnicy Brokeback Mountain. W tym filmie wszystko jest bardziej dosadnie pokazane. Tutaj mamy prawdziwą miłość, prawdziwą walkę o przetrwanie, prawdziwą walkę o ukochaną osobę, prawdziwe dramaty, prawdziwe dylematy. Jakby to powiedziała moja mama "to jest życiowy film!" i taka jest prawda.
Film ten bardziej niż inne pokazuje rozterki oraz problemy z jakimi borykają się homoseksualiści. W filmie padło jedno potworne dla mnie zdanie. Pewnie to ze względu na to, że mormoński misjonarz okazał się gejem. Powiedziane zostało, że homoseksualizm to jest straszliwy grzech śmiertelny. Byłam w szoku. Nie rozumiem tego. Padały również inne kwestie odnośnie tego, że Bóg nienawidzi homoseksualistów. Czyż to nie dziwne? Myślałam, że Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, nie umie nienawidzić i jest zawsze miłosierny. Film potrafi zrobić niesamowity mętlik w głowie. Ja osobiście nic nie mam do homoseksualistów, a na tym filmie wzruszałam się tak jak na każdym innym filmie o miłości. Prawdę jednak powiem, że poruszały mnie bardzo sceny intymne, na przykład pokazanie... nie tyle, że seksu, ale tych intymnej sytuacji przed.
"Jesteśmy kolorami i bielą... nie mieszamy się" Bardzo ciekawe było to zdanie. Wypowiedział je Aaron, gdy Christian chciał, żeby Aaron zrozumiał, że się dla niego zmienia, żeby być kimś lepszym. Dla mnie to jest idealne zdanie, żeby spławić nachalnego gościa, no ale jeżeli facet jest aż tak nachalny to świadczy o tym, że niewiele ma oleju w głowie i prawdopodobnie nie zrozumie co kobieta chciała mu przekazać tymi słowami :P
"Nie chciałbyś spać z kimś i jednocześnie o nim śnić?" to było piękne, a jaka interesująca sytuacja. Gdy kolejny nowo poznany facet zaczął się dobierać do Christiana. Rozwaliła mnie napastliwość, głupota i brutalność tamtego faceta, po prostu żałosne. No cóż, niektórzy tak mają.
Film jest niesamowity. Mamy tutaj ukazane jak ciężką drogę musi przejść miłość, żeby naprawdę rozkwitnąć i żebyśmy mogli być w pełni szczęśliwi. Płakałam jak małe dziecko na tym filmie. Straszliwie mnie wzruszył i straszliwie mi się podobał.
Nie widziałam filmu, nawet tych aktorow jakos nie kojarze, ale widze ze tobie sie podobał, a mnie jakos sie nie spodobał :/ tzn opis
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego oceniasz tak film. Co z tego, ze grają tam nieznani aktorzy, ale jest to film z głębią, a takie uwielbiam.
Usuń