NOWOŚCI

poniedziałek, 8 listopada 2010

067. I uderzył grom, reż. Peter Hyams

Oryginalny tytuł: A Sound of Thunder
Reżyseria: Peter Hyams
Scenariusz: Thomas Dean Donnelly, Clement Enlatarne, Joshua Oppenheimer, Gregory Poirier
Na podstawie: opowiadania Ray'a Bradbury'ego
Kraj: USA, Czechy, Niemcy
Gatunek: Sci-Fi, Przygodowy
Premiera światowa: 02 września 2005
Premiera polska: 09 marca 2006
Obsada: Ben Kingsley, Edward Burns, Catherine McCormack

     Charles Hatton stworzył maszynę czasu zwaną Timesafari. Wraz ze swoją ekipą urządza skoki w przeszłość dla bogaczy. Przy każdej podróży muszą być ostrożni, aby nie zmienić nic w przeszłości, nawet najmniejszego szczegółu, bo mogłoby to mieć tragiczny skutek na teraźniejszość. Niestety przy ostatniej wyprawie coś zostaje zmienione, co powoduje bardzo szybki rozwój roślin. Sonia Rand, która już wcześniej była przeciwna skokom w przeszłość obwinia o wszystko Charles`a Hatton`a, twierdzi, że następne fale czasowe przyniosą jeszcze większe i gorsze skutki, aż w końcu na Ziemi ewoluuje wszystko, łącznie z gatunkiem ludzkim. Teraz ekipa Timesafari musi wyjść odkryć co takiego zostało zmienionego podczas ostatniego skoku, cofnąć się w czasie i nie dopuścić do tej zmiany. Co stoi im na przeszkodzie? Niebezpieczne rośliny i dziwne stworzenia żyjące w mieście i na dodatek... ograniczony czas!
    Sens filmu jest dość interesujący. Skoki w czasie- dość nudne, bo wciąż lądujemy w tym samym momencie, Akcja ratunkowa- dość fascynująca i pełna żywiołowości, chociaż i tak wiadomo jak to się skończy wszystko, No i samo zakończenie- do przewidzenia, chociaż nie koniecznie. Ogólnie film jest ciekawy, ale akcja tak się ciągnie, że w pewnym momencie mnie znużyła.
    Napięcie towarzyszyło nam szczególnie przy tym jednym nieudanym skoku, gdzie przez awarię broni nie mogą sobie poradzić z rozwaleniem dinozaura. Później podczas ucieczki i desperackiej chęci przeżycia i ta świadomość, że los świata leży teraz tylko i wyłącznie w ich rękach. Więcej scen, które sprawiały wstrzymanie oddechu się nie pojawiło. Przynajmniej... nie pamiętam!
     Ktoś powiedział, że efekty "lekko niedopracowane". proszę was! "lekko" to za mało powiedziane. Te efekty były żałosne. Wyglądają jak żywcem wyjęte z kreskówki, albo jakieś gry komputerowej. Znacznie wyróżniają się z otoczenia, a jak dobrze wiemy, idealne efekty specjalne powinny przez najmniejszych szczegółów współżyć z tłem i w ogóle ze wszystkim w filmie. Najbardziej żałosny jest dinozaur... reszta nawet znośna nie rzucająca się aż tak bardzo w oczy.
     Wśród postaci nie znajdziemy nikogo intrygującego. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego ktoś z tego filmu nie został nominowany do złotych malin. Nikt się nie wyróżniał zbytnią odwagą, nikt się nie wyróżniał jakoś charakterem. Wszyscy byli tacy monotonni i żałośni. Chyba, że... no tak ten czarny. Tak poraniony, że aż został, żeby skupić na sobie uwagę zbliżających się do reszty bohaterów jakichś małpo- jaszczurków. Jeden odważny...
    Nie mogę w to uwierzyć... kolejny film, który się zapowiadał świetnie,kolejny film, na który się tak napalałam i totalna plama. Jest to jednak jeden z największych zawodów mojego życia i doświadczenia filmowego... ech.

2 komentarze :

  1. No przyznam sie ze o tym filmie nie wiedziałam nic a nic :P nom trudno ale jakos jego historia mnie nie wciagneła :] jak i twoja recenzja :) ale za to fajny motylek na plakacie :P Pozdrawiam a jesli bedziesz miała czas to zapraszam cie na moje blogi co? ;)

    OdpowiedzUsuń