NOWOŚCI

niedziela, 10 kwietnia 2005

002. Constantine, reż. Francis Lawrence

Oryginalny tytuł: Constantine
Reżyseria: Francis Lawrence 
Scenariusz: Frank A. Cappello, Kevin Brodbin
Zdjęcia: Jeff Cutter, Philippe Rousselot 
Muzyka: Klaus Badelt, Lisa Gerrard, Brian Tyler, Patrick Cassidy
Na podstawie: komiksu Jamie`go Delano oraz Gartha Ennisa
Kraj: USA / Niemcy
Gatunek: Thriller / Fantasy
Premiera światowa: 08 lutego 2005
Premiera polska: 11 marca 2005
Obsada: Keanu Reeves, Rachel Weisz, Shia LeBeouf, Djimon Hounsou, Tilda Swinton, Peter Stormare, Max Baker


    Spośród wszystkich filmów o superbohaterach tylko niewiele zasługuje na uwagę widza. "Constantine", który także jest ekranizacją komiksu, całkowicie zmienia pojęcie filmów tego gatunku. Komiks "Hellblazer" ręki Jamie`ego Delano & Gartha Ennisa pojawił się na wielkim ekranie dzięki reżyserii Francisa Lawrence ("Jestem legendą"). W niesamowity i dosłowny sposób przedstawia obraz walki dobra ze złem, który nie każdemu może przypaść do gustu, ale każdy doceni jego walory. Ja osobiście jestem zachwycona, gdyż uważam ten film za jeden z najlepszych adaptacji komiksów.
    John Constantine (Keanu Reeves) posiada pewien dar, który towarzyszy mu od dzieciństwa - widzi demony, które zamieszkują ludzkie ciała. Ten stan jest skutkiem umowy, jaką Bóg zawarł z Szatanem (Peter Stormare), o równowadze na Ziemi. John nie mógł znieść swojego daru i dlatego postanowił odebrać sobie życie, tym samym skazując swoją duszę na mękę piekielną. Jednakże wrócił do życia i postanawia kupić sobie bilet do Nieba odsyłając demony tam gdzie ich miejsce - do piekła. Po ostatnich egzorcyzmach odkrywa, że demony próbują przedostać się do świata rzeczywistego. W tym samym czasie piękna pani detektyw Angela Dodson (Rachel Weisz) traci swoją ukochaną siostrę bliźniaczkę - Isabelle, która pośmiertnie daje jej wskazówkę, aby udała się do Constantina. Razem odkrywają przerażającą prawdę - syn Diabła chce sprowadzić piekło na Ziemię.
    To już drugi raz jak oglądałam ten film. Dziwne, że wciąż mam opory, aby ponownie zasiąść przed tym filmem. Jednakże jest coś co sprawia, że kocham ten film, bo przecież wydałam trochę kasy, żeby załatwić sobie 2dyskowe wydanie DVD. Produkcja ta ma coś w sobie. Coś co przyciąga i wprowadza widza w swoistego rodzaju klimat. Znajdziemy tutaj sceny, które zrobią na nas piorunujące wrażenie, a także takie, które nas trochę przerażą. A to wszystko przy mrocznych dźwiękach muzyki Klausa Badelta i spółki, i niesamowitych zdjęciach Philippe Rousselota ("Sherlock Holmes")

    Niezwykły klimat towarzyszy każdej minucie tego filmu. Nie ma tutaj typowo przerażających scen, ale i tak twórcom udaje się wzbudzić uczucie grozy w widzu poprzez wspomnianą muzykę i zdjęcia. Widz wczuwa się w bohaterów, ma wrażenie, że jest w centrum wydarzeń. Film jest mroczny i nie trudno zauważyć o czym tak naprawdę jest. Już przy pierwszych minutach, kiedy towarzyszymy Johnowi podczas egzorcyzmów zdajemy sobie z tego sprawę. Wprowadzenie motywu mieszańców także podnosi napięcie. Jest także pewien klub, do którego wybieramy się razem z Johnem, które pomimo swojego zabawowego przeznaczenia ma też swoją mroczną stronę. Twórcy podczas zdjęć zastosowali także slow-motion, przykładowo podczas wizyty w piekle, czy scenach z Baltazarem, co dodatkowo wzmocniło efekt. Muzyka natomiast pozbawiona ciężkich i agresywnych akcentów idealnie pasuje do filmu idealnie potęgując uczucie grozy.

    Trudno byłoby stwierdzić, że twórcy osiągnęliby zamierzony efekt, gdyby nie zastosowano technik animacji cyfrowej. Wykorzystanie komputera i różnego rodzaju programów graficznych stworzyło naprawdę wspaniały film pod względem wizualnym, bo przecież kogo nie zachwyciłyby objawiające się na sekundę skrzydła aniołów będących pośród nas, czy też świetliki w oczach demonów. Mnie osobiście urzekło zaginanie przestrzeni przez tatuaże Johna. Podobała mi się także wizja Piekła, która mnie powaliła, pomimo tego, że odnosi się wrażenie iż nie jest do końca realistyczna. To samo dotyczy demonów. Domyślam się, że o to chodziło w tym filmie, aby były one mocno przerysowane. Mnie jednak trochę to bolało, gdyż czułam się jakbym grała w jakąś grę, a nie oglądała film. Chociaż wizja Lucyfera trzymającego swojego syna - co było widać w odbiciu w wodzie, była genialna. Pojawienie się muchowatego demona także ciekawie wyglądało, tak jak i atak demonów pośrodku ciemnej ulicy, no i ten trik zastosowany przez Johna, który mnie osobiście bardzo się podobał - chociaż do tej pory nie wiem jak to się stało. Film jest bardzo efektowny, ale na swój własny przerażający sposób.
    W ciekawy sposób przedstawiona została odwieczna walka dobra ze złem. W każdym filmie ten motyw ma miejsce. Tutaj przybiera to dosłowną, ale też i nie do końca, formę. Demony jak zawsze stają po stronie zła, Anioły po stronie dobra, ale i nie zawsze, no i ludzie, rozdarci pomiędzy jednym i drugim. Poznajemy także prawdę o samobójcach - chociaż to chyba każdy wie co się dzieje, kiedy ktoś sam odbierze sobie życie. Możemy też poznać sposób jak wyrwać się z objęć Szatana. Tak więc nie trudno zauważyć, że produkcja ta prezentuje wiele religijnych wątków, a tym samym przykuwa uwagę i zachęca do oglądania. Film jednakże na pewien sposób drwi sobie ze śmierci poprzez zakończenie. Jednakże zostało to rozwiązane w bardzo interesujący sposób, gdyż zostawia to furtkę  dla kontynuacji - co dziwne, takowej się jeszcze nie doczekaliśmy.
    Ciężko jest mi powiedzieć czy obsadzenie Keanu Reevesa w roli Constantina było trafnym posunięciem. Wydaje mi się, że nikt inny nie nadawałby się do tej roli pod względem wizualnym, ale cała reszta wypada dość blado. Nie jestem pewna czy to za sprawą samego przytłaczającego klimatu filmu. Mam co do tego mieszane uczucia, ponieważ z drugiej strony uważam, że mrok, który sam Keanu nosi w sobie wspaniale odzwierciedlał się na planie. To samo może dotyczyć Weisz. Walcząc z mumiami miała w sobie o wiele więcej pasji niż w tym filmie, ale to być może także jest wina samej roli. Nie mniej i tak mi się podobała. Poza naszą główną parą bohaterów w filmie mogliśmy zobaczyć kilka innych znanych twarzy, takich jak Djimon Hounsou, czy Shia LeBeouf. Obaj zaczynali od małych ról, a powstają z nich całkiem nie najgorsi aktorzy. Na największą uwagę zasługuje jednak Peter Stormare, czyli Lucyfer - pieszczotliwie Lou. Idealnie pasuje mi do tej roli. Genialnie sobie poradził. Zagrał co prawda tylko jeden epizod, ale dzięki efektownemu wejściu i nie tylko, oczywiście, zrobił bardzo dobre wrażenie. W filmie zaskakuje także pojawienie się Tildy Swinton, w szczególności, że gra ona męską rolę Gabriela. Podziwiam tą kobietę za to, że jest jak kameleon - potrafi idealnie wcielić się w każdą graną przez siebie postać.
    Podsumowując, "Constantine" to całkiem porządny film. Nie jest on co prawda dla każdego, bo dla mniej wrażliwych z pewnością nie jest on wskazany, ale dla fanów gatunku i ludzi o mocnych nerwach jest to jak najbardziej film wskazany. Niektórzy mogą trochę się zawieść licząc na coś mocniejszego, ale jest w nim coś przykuwającego uwagę, coś ujmującego. Czy to klimat, czy to główna para bohaterów, a może interesująca fabuła i wspaniałe jej przedstawienie - jedno jest pewne, jest to film godzien każdej uwagi.



6 komentarzy :

  1. Fajniutki bloguś! jest naprawdę ok! Poza tym moim ulubionym filmem jest Constantine i naprawdę podoba mi się to co piszesz o filmach:)) 3maj tak dalej:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo za komentarz, przepraszam, że dopiero teraz odpisuje na niego, ale nie mogłam go znaleźć hehe. Cieszę się, że mój blog Ci się podoba.
    pozdrawiam =*

    OdpowiedzUsuń
  3. djaniolek@buziaczek.pl14 października 2010 14:54

    He he i to mi się podoba Film jest najlepszy po prostu :))) ja byłam z psiapsółą na premierze 11 marca al super super film tez uważam ze inni nie pojmą sens tego filmu no ale to ich strata :))) pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
  4. djaniolek@buziaczek.pl14 października 2010 14:54

    Ja również uważam że żaden nie zagrał by tego lepiej :))) jak Rachel Weisz i Keanu Reeves :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. O Tak, tak tylko wg mnie 10/10 :-P
    Świetny film, ale przede wszystkim świetny aktor :-P

    Pozdrawiam

    www.me-and.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. film nawet niezły, kilka niezłych scen, tylko końcówka taka mierna

    OdpowiedzUsuń