Oryginalny tytuł: Ella Enchanted
Reżyseria: Tommy O'Haver
Scenariusz: Kirsten Smith, Laurie Craig, Karen McCullah Lutz, Jennifer Heath, Michele J. Wolff
Na podstawie: powieści Gail Carson Levine
Na podstawie: powieści Gail Carson Levine
Zdjęcia: John de Borman
Muzyka: Shaun Davey, Nick Glennie-Smith
Kraj: USA / Wielka Brytania / Irlandia
Gatunek: Fantasy / Komedia romantyczna
Premiera światowa: 09 kwietnia 2004
Premiera polska: brak
Obsada: Anne Hathaway, Hugh Dancy, Cary Elwes, Aidan McArdle, Minnie Driver, Vivica A. Fox, Joanna Lumley, Lucy Punch, Jennifer Higham
„Ella zaklęta” to magiczny film o miłości w reżyserii Tommy`ego O`Haver`a, który z pewnością przypadnie do gustu wielu widzom. Łączy on bowiem w sobie elementy baśni i filmu romantycznego, który jest dość nietypowym połączeniem w dzisiejszych czasach. Ja oglądając ten film po raz pierwszy nie byłam do końca zachwycona, ale już za drugim razem zmieniłam zdanie na ten temat, chociaż niektóre kwestie pozostały niezmienne.
Gdy na świat przyszła Ella (Anne Hathaway) jej wróżka chrzestna, Lucinda (Vivica A. Fox), dała jej niezwykły dar posłuszeństwa. Jednakże kiedy zaczęła dorastać dar ten dawał jej się we znaki co raz bardziej, ponieważ gdy ktoś sformułuje zdanie w jej stronę jako rozkaz, natychmiast go wykonuje. Kiedy Ella jest już dorosłą dziewczyną jej ojciec bierze ponownie ślub z bogatą kobietą, która wraz ze swoimi dwoma córkami- Hattie (Lucy Punch) i Olive (Jennifer Higham), wprowadza się do domu Elli. Hattie przez zwykły przypadek odkrywa tajemnicę Elli i wykorzystuje go do niecnych celów. Hattie jest również przewodniczącą fan clubu uwielbianego przez wszystkie dziewczyny w kraju księcia Charmonta (Hugh Dancy), który już wkrótce ma zasiąść natronie, dzięki pomocy swojego stryja Edgara (Cary Elwes), który podzielił kraj. Ella nie mogąc dłużej znosić swojego daru postanawia wybrać się w podróż, aby odnaleźć Lucindę i prosić ją o zniesienie czaru, gdyż tylko ona może to zrobić.
To co w tym filmie jest najfajniejsze to oczywiście baśniowy świat, w którym żyje Ella. Wszędzie otacza nas magia i stwory, które znamy tylko z opowieści. Bardzo podobał mi się ten świat, ponieważ był niezwykle piękny dzięki swoim kolorom i elementom, które zachwyciłyby każdego. Pomimo tego, że ogry nie są zbyt przyjemnymi stworzeniami to jednakże zrobienie ich w inny sposób niż Shreka bardzo mi się spodobał. Ciekawymi postaciami okazały się być także elfy i olbrzymy. Wciąż tylko narzekali, że bracia Grimm pokazali ich w swoich baśniach zdecydowanie odbiegał ich prawdziwych osobowości. Ja osobiście nie wiem jak oni dokładnie przedstawiali te postacie, ale te z „Elli” były całkiem nie najgorsze. Inną ciekawą magiczną postacią był także chłopak Mandy imieniem Benny, którego przez przypadek przemieniła w księgę. Podobało mi się przede wszystkim wykonanie. Niestety samo wykonanie uroku, który został rzucony na Ellę nie do końca przypadł mi do gustu. Ja wiem, że o to właśnie chodziło, aby to wszystko było tak z przymusu i w ogóle, ale wyszło to całkiem dziwacznie i ja osobiście nie jestem z tego zadowolona. Można było wykonać to o wiele lepiej, no ale sam efekt kiedy padał czar i Ella musiała to wykonać, czyli te takie dzwoneczki było bardzo fajne.
Film ten powinien być komedią, jednakże no mnie nie do końca ubawił. Było kilka zabawnych scen oraz kilku bohaterów, ale na ich widok tylko się uśmiechamy, a nie śmiejemy. Ja osobiście śmiałam się z jednego z ogrów, kiedy to zobaczyłam jak nisko ma opuszczone spodnie. To faktycznie troszkę mnie rozbawiło. Wydawałoby się, że sama fabuła powinna nas bawić, bo w końcu cóż innego bardziej śmieszy niż konieczność wykonywania czyichś rozkazów. No, ale niestety mnie to za bardzo nie ubawiło.
Uczucie,które narodziło się między Ellą i Charmontem było właściwie niespodziewane, ale kiedy ich drogi się złączyły wtedy na drodze można było się domyśleć, że ich znajomość tak się właśnie skończy. Wiele razem w sumie przeszli, no i jakby nie było to Charmont wciąż ratował jej życie, a jak wiemy takie sytuacje zawsze rodzą wielkie uczucie. Tak, że to akurat jest schematyczne i do przewidzenia. Film jakby nie było niesie w tej kwestii pewien morał. Można było to zauważyć po tym jak Ella dzięki miłości do Charmonta pokonała zły urok, chociaż przyznam szczerze, że myślałam, że skończy się to trochę inaczej. Chyba nie trzeba nikogo w związku z tym przekonywać do morału, bo wydaje mi się, że każdy w swoim życiu przeżył podobną sytuację i wie co nieco o takich dylematach. Miłość przezwycięży wszystko, oczywiście tylko prawdziwa miłość, bo kiedy rzuca nam kłody pod nogi to wspólnie, dzięki uczuciu, potrafimy sobie z tym poradzić.
Anne Hathaway była niezwykle urocza w tym filmie w roli Elli. Zresztą ona zawsze jest urocza bez względu na to w jakim filmie wystąpi. Ma charakterystyczną urodę,którą sprawia, że trudno jest od niej oderwać wzrok. W filmie zagrała bardzo dobrze i przekonująco. W postać księcia Charmonta wcielił się Hugh Dancy, który zagrał między innymi w takich filmach jak: „Rozważni i romantyczni…”, czy też „Wieczór”.Jego rola nie do końca mi się spodobała, zresztą tak samo jak i on. Nie była to zbyt realna postać, momentami trochę przesadzone były jego reakcje. Bardzo spodobała mi się postać Hattie, którą zagrała Lucy Punch, która po tym filmie wystąpiła w takich filmach jak „Dziewczyny z St. Trinian” oraz „Hot Fuzz- ostre psy”. Moim zdaniem jest ciekawą aktorką. Jako Hattie była bardzo przekonująca,a taką postać jak ona trudno jest zagrać. Potrzebne są do tego nie lada umiejętności i moim zdaniem Lucy dobrze sobie z nią poradziła.
Widziałam ten film. i musze przyznać, ze tylko jedna rzecz mi się w nim podobała : Hugh Dancy :) Wpadnij do mnie
OdpowiedzUsuńFilm jest w sumie ok, ale książka o niebo lepsza;)
OdpowiedzUsuńOj mi się film zbytnio nie podobał. To taka trochę naciągana historia... Nawet nie obejrzałam go do końca bo mnie znudził....No cóż jestem wybredna. Film jest żałosny choć aktorka całkiem fajna : )
OdpowiedzUsuń