Tyle
lat oczekiwania na kolejne powieści z serii o Robercie Langdonie i w
końcu jest! Po świetnym “Kodzie
Da Vinci”
i rewelacyjnych “Aniołach
i Demonach”
kolejne tytuły tworzyły tendencję spadkową. “Początek”
miał być przełomem i na pewnym poziomie jest. Nie trudno jednak
odnieść wrażenie, że po drugiej edycji symbolicznych przygód
sympatyka sztuki jego zapał znacznie zmalał, tak jak i nasz w
zetknięciu z tą lekturą.
Robert
Langdon znowu wraca do akcji. Tym razem ładuje w słonecznej
Hiszpanii, gdzie jego przyjaciel i były student ma ogłosić
największe odkrycie naukowe, które zagrozić ma wszystkim religiom
świata. I nie tylko. W miejscu, gdzie nauka zderza się ze sztuką,
a religia jest najważniejsza, bohaterowi przyjdzie uciekać przed
złowieszczym spojrzeniem pałacu, wścibskim okiem mediów, mając
do pomocy jedynie przyszłą księżniczkę i super komputer. To jemu
bowiem przyjdzie uwolnienie rewelacji, która może całemu światu.
Dan
Brown jako człowiek pochodzący z domu, gdzie każdego dnia
dochodziło do starcia religii i nauki, ciągle zadawał niewygodne
pytania z kategorii “skąd się wzięliśmy”. Ze swoich dylematów
w tym temacie postanowił uczynić fundament najnowszej powieści.
Mając do dyspozycji dwie teorie powstania życia na Ziemi- naukową
i duchową, stworzenie z tego porywającej powieści wydawało się
być tylko kwestią czasu. Ostatecznie każdy z nas zadaje sobie to
odwieczne pytanie. Jednakże jeszcze bardziej fascynujące wydaje się
być drugie stawiane pytanie- dokąd zmierzamy. Jest ono o tyle
frapujące, że choć zastanawiamy się nad sensem naszego życia, to
nie rozmyślamy dokąd ono zmierza. Odpowiedź jest zaskakująca. I
choć teoretycznie jest to pięknie ubarwiona fikcja, to każdy
czytający dostrzeże w niej naszą obecną rzeczywistość. I okej,
ten temat jest do przyjęcia. Wprawia w konsternację, zmusza do
refleksji i oczywiście zatrważa, ale niestety… jest to
prawie wszystko, co ma do zaoferowania “Początek”.
Całej historii brakuje pewnej dynamiki, którą cechowały się dwie
pierwsze powieści autora. Brak tu specyficznego napięcia
połączonego z przygodą życia, gdzie istotnym było podążanie za
śladami, odkrywanie sekretów, łamanie szyfrów. Do tego tematyka
kościelna nie wydaje się być porywająca. Za to już naukowa… i
owszem. Ten wątek na pewno spodoba się fascynatom fantastyki
naukowej, a także nerdom, którzy rzadko kiedy odstępują swoje
komputery na krok.
Robert
Langdon chyba się już starzeje. Jednakże jego przygody pozwalają
przypuszczać, że nie brak mu werwy. Nieustannie podróżuje po
różnych miejscach zwracając na nie naszą uwagę. Dzięki niemu
odwiedzimy najwspanialsze budowle przepięknej Hiszpanii, bo dzięki
magii Internetu z łatwością możemy tam dotrzeć w tej samej
chwili. Ponadto oprowadza nas sam miłośnik sztuki więc możemy się
też czegoś dowiedzieć o tych zabytkach i dostrzec najdrobniejsze
detale, na które zapewne nie zwrócilibyśmy większej uwagi podczas
samotnej wycieczki. Zdecydowanie warto odbyć tę podróż za sztuką.
Jeżeli oczywiście kogoś kręcą bogate opisy.
Zawsze miło
powrócić w objęcia teorii Dana Browna i odkrywać każdą ich
kartę wraz z Robertem Langdonem, i jakąś jego przepiękną
towarzyszką. “Początek”
prezentuje bardziej kontrowersyjną historię niżeli “Kod
da Vinci”. To
zdecydowanie bardziej przerażająca teoria, która zachwieje życiem
nie tylko ludzi wierzących, ale też myślących. I choć zachwyca
kontrast między sztuką a technologią, a hiszpańskie zabytki
zachwycają swoim wyglądem, to nie wystarczy, aby zachwycić
czytelnika na tyle, aby przymknął oko na niedoróbki, czy nadmierne
dłużyzny. Niestety, lekki zawód podczas lektury, która okazała
się być niewystarczająco wciągająca.
Ocena: 4/6
Tytuł
oryginalny: The Origin /
Tłumaczenie: Paweł Cichawa / Wydawca: Sonia Draga / Gatunek:
thriller / ISBN 978-83-8110-143-1 / Ilość
stron: 576 / Format: 143x205mm
Rok
wydania: 2017 (Polska), 2017 (Świat)
Prześlij komentarz