NOWOŚCI

niedziela, 31 grudnia 2017

Wyzwanie: 24 książki, które mam na półce dłużej niż rok - edycja 2017

     Każdy książkoholik w pewnym momencie dostrzega, że proporcja pomiędzy ilością nabywanych książek, a ilością przeczytanych tytułów zaczyna się zdecydowanie wydłużać. W pewnym momencie do każdego zaczyna docierać, że nie starczy mu życia na przeczytanie całej swojej biblioteczki. W szczególności, gdy w danym roku sięgamy po nowe tytuły, a nie spoglądamy w stronę wołających nas z półki tomiszczy, zalegających od wielu lat.
Z tym problemem borykałam się również i ja. Dlatego też pierwszym krokiem ku lepszemu samopoczuciu stało się przejrzenie książek na regale i zastanowienie się, czy rzeczywiście mam je ochotę przeczytać, czy nie uległam chwilowemu zachwytowi, gdy zobaczyłam wyprzedaż za 10zł, a może po prostu jestem już „za duża” na takie lektury.
     Kolejnym i ostatnim krokiem ku uszczupleniu mojej biblioteczki stało się wyzwanie Kasiek z bloga "Z pasją o dobrych książkach". Jego celem było przeczytanie w 2017 roku 24 książek, które mam na półce dłużej niż rok. Jestem zachwycona tym, że udało mi się osiągnąć swój cel. I to przed czasem! A pomiędzy tymi starociami znalazłam również czas na przeczytanie kilku nowości. Duma mnie rozpiera.
     Już na starcie postanowiłam wybrać tytuły, którym przyjrzę się w tym roku. Niektóre wybory były oczywiste, inne niekoniecznie. A jeszcze inne ewoluowały zamieniając się na miejsca z innymi. Jednakże wiecie jak to mówią... „co się odwlecze...”. Przyjdzie na nie czas w nowym roku, bo nie mam zamiaru osiadać na laurach. Ewentualnie trochę zmniejszę tę ilość.
Ten rok był bardzo różny. Oczywistym stało się, że nie ogarnę tak wielu recenzji. Dlatego też o części poczytać możecie osobno, ale tutaj zbiorczo przedstawię Wam moje ogólne i bardzo skrócone wrażenia po lekturze. Zdradzę Wam także inne sekrety związane z tymi książkami.
  1. Lawendowy pokój, aut. Nina George / na półce od 2014 roku
Wybór nie był oczywisty, ale zapoznałam się wcześniej (jak zawsze od tyłu) z „Księgą snów”, którą otrzymałam do recenzji. Bardzo ciekawa była to lektura. Jednakże ten tytuł w ogóle do mnie nie przemówił. Nie potrafiłam złapać klimatu już od pierwszych stron i naiwnie czekałam na większą fascynację. Nudziłam się niczym mops, a jedną stronę czytałam po dziesięć razy. Nie zaiskrzyło, więc powieść porzuciłam, obiecując sobie, że już nigdy więcej nie sięgnę po powieści Niny George.
  1. Wayward Pines. Bunt, aut. Blake Crouch / na półce od 2015 roku
W czasie moich wakacji nad polskim morzem w 2015 roku przeczytałam pierwszy tom. Miałam zamiar czytać kolejne, ale pojawiło się wiele innych rzeczy w moim życiu. Postanowiłam powrócić do tej serii i byłam zachwycona. „Bunt” może nie do końca spełnił moje oczekiwania, ale zdecydowanie był bardzo wciągający. To ten typ powieści, które bardzo szybko się czyta.
  1. Wayward Pines. Krzyk, aut. Blake Crouch / na półce od 2015 roku
Ta powieść była odrobinę inna niż poprzedniczka. Bardziej mordercza, bardziej krwawa, bardziej brutalna. Innymi słowy- zachwycająca. Nie pożałowałam ani przez chwilę, że zdecydowałam się na towarzyszenie bohaterom w ich dalszych losach w Wayward Pines. W szczególności, że tak dużo się działo. Książka zdecydowanie dla ludzi o mocniejszych nerwach.
  1. Słodkie kłopoty, aut. Susan Mallery / na półce od 2013 roku
O tej książce pisałam szerzej. Sięgnęłam po nią z powodów całkiem oczywistych- czytałam poprzednie części i chciałam w końcu zakończyć tę serię. Powieść to typowe romansidło, pełne pasji i wzruszeń. Mnie się podobało. Idealna, żeby odstresować się w szpitalu.
  1. Losing Hope, aut. Colleen Hoover / na półce od 2015 roku
I tak jak poprzednio. Książka, która jest kontynuacją innej książki, choć tak naprawdę jest innym spojrzeniem na te same wydarzenia. Ciekawe podejście do historii, ale jak dla mnie całkowicie zbędny zabieg. Owszem, fajnie spojrzeć oczami faceta na związek, ale... po co? Nadal było przejmująco, bo w końcu fabuła się nie zmienia. Jak dla mnie, do przeczytania raz.
  1. Bez skazy, aut. Sara Shepard / na półce od 2012 roku
Kupiłam, bo zakochałam się w serialu. Pierwszy tom przeczytałam podczas wspomnianych wakacji 2015 roku w podróży nad morze. Całkiem fajnie się czytało, ale trąciło banałem. Niestety, drugi tom okazał się być pod tym względem jeszcze gorszy. Zdecydowanie bardziej polecam serial. To ten jeden wyjątek od reguły, gdy ekranizacja jest lepsza od powieści- przynajmniej w moim mniemaniu. Nie inaczej jest z tym tytułem. Jest po prostu nudno. Do przeczytania i zapomnienia, niestety.
  1. Zakręceni, aut. Emma Chase / na półce od 2015 roku
Trudno jest nie zauważyć pewnej tendencji w moich wyborach. Tutaj kolejny sequel ciekawej powieści. Tym razem o zabarwieniu erotycznym. I oczywiście, jest ostro i gorąco. Jednakże trochę to przypomina tendencję zmierzchową, gdzie najpierw jest pięknie ładnie, potem przychodzi kryzys, bo-mam-taki-kaprys i znowu wielki powrót. Trochę przewidywalne, ale nie oznacza to, że wciąż nie jest zabawnie. To wciąż jest wielki plus tej powieści.
  1. Zapomniane, aut. Cat Patrick / na półce od 2012 roku
Szczerze? Już nawet nie pamiętam o czym była ta książka. Przypadek? Kupiłam dawno temu w Empiku, bo miałam fazę na paranormalne romanse. Teraz nawet nie kojarzę, czy faktycznie tam jakowyś był. Wypisz wymaluj z gatunku „przeczytaj i zapomnij”. A chyba nie o to chodzi w książkach.
  1. Podwieczność, aut. Brodi Ashton / na półce od 2014 roku
Uwielbiam klimaty mitologii w powieściach. W końcu Percy Jackson... No, ale ta cała Ashton... w ogóle mnie to nie wzięło. Nudna, fabuła ślamazarnie się wlecze. Muszę jednak przyznać, że zakończenie było zaskakujące, ale ja się nie dam nabrać na te słodkie obietnice rewelacji w kolejnym tomie i zrywam z zamiarem kontynuacji lektury.
  1. Endgame. Wyzwanie, aut. James Frey / na półce od 2015 roku
O tak! Tę książkę czytałam w szpitalu po operacji. Bardzo wciągająca z genialną koncepcją na prezentację fabuły. Świetna historia, naprawdę przejmująca i stopniująca napięcie. Koniec świata? No dajcie spokój, oczywistym było, że na to polecę! Świetnie się czyta, bo w końcu jest bardzo pomysłowa.
  1. Nigdy nie gasną, aut. Alexandra Bracken / na półce od 2014 roku
Oto mamy przykład książki, z której się wyrasta. „Mroczne umysły” mnie zachwyciły. Tak bardzo czekałam na kontynuację i co? I nic. Trochę się wynudziłam, ale stwierdziłam dobra, skończę już tę serię skoro mam ją na półce.
  1. Po zmierzchu, aut. Alexandra Bracken / na półce od 2015 roku
I tak oto trafiłam do finału, gdzie pełno było akcji, pełno powodów do wzruszeń. Czy te tomy przejściowe zawsze muszą tak człowieka wymęczyć, zanim dadzą się w pełni nacieszyć serią? Oczywiście, i tak uważam, że jest to jeden z najbardziej zaprzepaszczonych pomysłów, w szczególności, że w trakcie lektury ma się wrażenie deja vu. Szkoda, że koniec końców nie jest to nic oryginalnego.
  1. Gwiazd naszych wina, aut. John Green / na półce od 2013 roku
Zakochałam się w filmie, więc musiałam przeczytać książkę. W końcu! Jestem nią urzeczona, równie mocno jak ekranizacją. Naprawdę przejmująca historia, która chce nas chyba utopić we własnych łzach. Sympatyczni bohaterowie o moim ulubionym, sarkastycznym poczuciu humoru, których nie sposób nie pokochać. Zdecydowanie warto do niej powracać!
  1. Papierowe miasta, aut. John Green / na półce od 2014 roku
Zachwycona pierwszą książką musiałam przeczytać kolejną. I jakiż był mój zawód, gdy emocje były całkowicie odmienne. Aż ciężko uwierzyć, że to ten sam autor. Owszem, jest to historia całkiem ciekawa, ale... tak nudnie opowiedziana. Zmarnowany potencjał, jak dla mnie. A szkoda. Zaledwie jedna fajna scena i bohaterka, której nie da się lubić. Niestety.
  1. Golem, aut. Edward Lee / na półce od 2013 roku
W końcu musiałam przeczytać coś krwawego, a ta książka nie była specjalnie grubaśna. Moja pierwsza od tego autora. Aż samo się prosiło. Momentami obrzydliwa, ale w bardzo niewielkim stopniu. Chwilami intrygująca, ale szczerze mówiąc to te okultystyczne przeplatanki z przeszłością odrobinę za bardzo nużyły. Nic rewelacyjnego, raczej też do zapomnienia.
  1. Robokalipsa, aut. Daniel H. Wilson / na półce od 2012 roku
Kupiłam ją na promocji u Znaka, za 10zł bodajże. Tylko dlatego, że miał być film. Choć w sumie też z powodów czysto osobistych, bo przecież kocham roboty. Książka okazała się być takim samym zawodem jak „World War Z”. Nie przepadam za reportażową powieścią, bo nie potrafię się w nią wciągnąć. Tutaj było tak samo. Kilka przeplatających się ze sobą historii, które były mniej bądź bardziej ciekawe, czy wciągające. Pokazujące różne podejścia do robotyki, czy to od strony czysto romantycznej, czy wojskowej. Chyba nie muszę mówić, która bardziej do mnie przemawiała.
  1. Nigdy i na zawsze, aut. Ann Brashares / na półce od 2012 roku
Gdy przychodzi mi napisać o tej książce mam wrażenie, że pomieszało mi się kilka tytułów. Opowieść o podróży w czasie, a w zasadzie życiu ponad czasem. Pomysł na fabułę cudowny i wykorzystany również całkiem zgrabnie, ale mnie po prostu nie biorą historyczne powieści. Złapałam się na tym, że czekałam tylko na powroty do przyszłości, choć muszę przyznać- budowanie tej opowieści od setek lat zrobiło na mnie wrażenie. Wzruszająca historia, to na pewno.
  1. Player One, aut. Ernest Cline / na półce od 2012 roku
Tytuł znalazł się na mojej liście, gdyż jest jednym z najdłużej przeze mnie posiadanym. To po pierwsze. Poza tym... ekranizacja już wkrótce więc trzeba było się przygotować. W sumie nie będę za bardzo marudzić porównując film do pierwowzoru, bo już niewiele z niego pamiętam. Historia miała być mega i rzeczywiście pomysł intrygował. Na pomyśle się skończyło, bo niestety później bardziej się męczyłam z czytaniem niż czerpałam z tego przyjemność. Jak dla mnie wiało nudą. Szkoda.
  1. Olśnienie, aut. Aime Agresti / na półce od 2013 roku
Powieść, którą dostałam od męża na dzień kobiet. Sama chciałam. To jeden z tych tytułów, który długo mi zalegał, a byłam pewna, że się z nim rozstanę jak już przeczytam. I po jej przeczytaniu tak to się skończyło. Uwielbiam paranormalne historie więc oczywistym było, że musiałam przeczytać. Fascynują mnie klimaty elitarne, więc uważałam, że mi się spodoba. I spodobała. Względnie. Wszystko owiane tajemnicą, teoretycznie, bo gdybym nie wiedziała jaki ma być charakter tej historii, to pewnie bym się go nie domyśliła czytając. Szkoda jedynie, że rozwiązanie tajemnicy nie było jakimś wielkim WOW! Finał jak zawsze wzbudził największe emocje, ale to i tak za mało, aby zapamiętać na dłużej tę opowieść.
  1. Kobieta w czerni, aut. Susan Hill / na półce od 2013 roku
Kolejna zekranizowana opowieść. Tym razem obiecałam sobie, że nie obejrzę filmu dopóki nie przeczytam książki. W końcu będę mogła zwolnić półkę zarówno z książki, jak i filmu. Spodziewałam się czegoś... bardziej! Bardzo ślamazarna historia opierająca się o zwierzenia dziwacznego człowieczka o jego jeszcze dziwniejszej wizycie w dziwnym domu. Nic specjalnego. Jak dla mnie bez klimatu, o dziwo. Zakończenie jednak... pamiętliwe! Ponoć inne niż w filmie.
  1. Krzyk aniołów, aut. Stephen Nassise / na półce od 2013 roku
Powieść, którą porzuciłam. Jest mi tym bardziej żal, że dostałam od siostry na Gwiazdkę. Tym bardziej mi smutno, że oczekiwałam czegoś na miarę książkowego „Supernatural”. Jednakże jak zaznaczałam na Goodreads, że zaczynam czytać okazało się, że jest to kolejny tom serii. Ta myśl zawładnęła moim umysłem, który od razu nastawił się na to, że się nie wciągnie. Nie wciągnęłam się więc szybko rzuciłam ją w kąt. Szkoda.
  1. 11 cięć, praca zbiorowa / na półce od 2013 roku
Zbiór opowiadań, najstarszy jaki posiadam, a którego nie przeczytałam. I jak to zwykle ze zbiorami wygląda- jedna historia jest ciekawsza, inna niekoniecznie. Mamy tu opowieści bardziej krwawe, bardziej psychologiczne. Do mnie oczywiście przemawiają te pierwsze, gdzie bohaterami są zabójcze futra, czy ogromny głód. Inne szokują, jak romantyczna dyniowa historia. Na samo wspomnienie w mojej głowie pojawia się wielkie zszokowanie poprzez uśmiech! W większości są to jednak przeciętne opowiadania.
  1. Eleonora & Park, aut. Rainbow Rowell / na półce od 2015 roku
Kupiona na wyprzedaży w Biedronce. Tak! Tam też kupuję książki. Wiele dobrego o niej słyszałam i sama też mogłabym wiele dobrego napisać. Książka dla młodzieży, całkowicie przesiąknięta młodzieżowymi emocjami. Historia, której nie życzę żadnemu nastolatkowi- no ewentualnie poza poznaniem takiej miłości jak nasza rudowłosa. Uroczy romans, od którego aż ciepło robi się na sercu. Wszystko za pomocą porozumiewawczych spojrzeń i drobnych gestów. Cudnie!
  1. Dziesięć płytkich oddechów, aut. K.A. Tucker / na półce od 2014 roku
Książkę zdobyłam na moich pierwszych targach książki w Krakowie. Zaintrygowała mnie, bo swego czasu dużo się o niej mówiło i to w wielu superlatywach. Mnie również się spodobała, ale obawiam się, że również szybko o niej zapomnę. Historia jakich wiele, więc w sumie szybko domyśliłam się, co i jak. Zwykła opowieść o dziewczynie dochodzącej do siebie po straszliwym wypadku, w którym straciła najbliższych. Intrygujące jest otoczenie w jakim porusza się dziewczyna, a chłopak, którego spotyka w pralni rozpala policzki do czerwoności. 

Prześlij komentarz