Wielu
zastanawia się jak stworzyć idealny film dla całej rodziny, który
będzie porywał serca, a jednocześnie będzie się kryć za nim
mądrość życiowa. Nie od dziś wiadomo, że Disney ma w tym
aspekcie spore doświadczenie, co dowiodła m.in. „Mary
Poppins”.
Swego czasu serca podbijał również uroczy zielony smok Elliott, a
wraz z nim cała ekipa rozśpiewanej produkcji Dona Chaffeya. Po
prawie 40 latach David Lowery postanawia ponowić sukces i ponownie
powraca do tytułu „Mój
przyjaciel smok” nadając
mu nowy ponadczasowy charakter.
Źródło: Galapagos Films |
Na
skutek nieszczęśliwych wydarzeń, mały chłopiec imieniem Pete
(Oakes
Fegley) ląduje
samotnie w ogromnym i mrocznym lesie. Naprzeciw niemu wychodzi
niezwykłe stworzenie, zielony smok, który od razu oferuje mu pomoc.
Od ich pierwszego spotkania mija 6 lat, a ta dwójka jest
nierozłączna. Do czasu, gdy na drodze małego chłopca nie stanie
piękna Grace (Bryce
Dallas Howard),
której ojciec (Robert
Redford)
opowiada dzieciom w mieście o groźnym smoku mieszkającym w
pobliskim lesie, a także urocza Natalie (Oona
Lauence),
której ojciec kieruje wycinką lasu. Żadne z nich nie zdaje sobie
sprawy jak bardzo zmieni się ich życie po tym spotkaniu.
Nowa
wersja „Mój
przyjaciel smok”
jest zdecydowanie czymś innym niż pierwowzór z 1977 roku. Na pewno
nie jest musicalem- to widać na pierwszy rzut oka. Z pewnością też
nie mamy do czynienia z rysunkowym smokiem, a jedynie animowanym, co
akurat jest nie do uniknięcia z uwagi na fantastyczny charakter
tejże postaci. Nie zmienia się to, że jest to nadal film
familijny, który niesie za sobą sporą dozę wartości. W
najnowszym filmie kluczowym jest motyw rodziny, chęci przynależenia
do społeczności, ale przede wszystkim radzenia sobie z trudnościami
napotykanymi w życiu, jakimi z pewnością jest utrata bliskich
osób. Niezwykła przyjaźń jaka łączy małego Pete'a i jego
smoka- Elliota, staje się typowym wypełniaczem, balsamem na
gorejącą ranę. To typowa przyjaźń na śmierć i życie, która
niczym nie różni się od tej miłości, którą swojego pana darzy
jego pies. Co by nie było, że jest to tylko banalna historyjka,
której zakończenie można śmiało przewidzieć już w pierwszej
sekundzie po tym jak stopa Grace staje w lesie w okolicy Pete'a
koniecznym jest wprowadzenie pewnego napięcia.
Źródło: Galapagos Films |
Sposób w jaki buduje
je w filmie David Lowery również nie zaskakuje. Chęć zysku i
strach przed nieznanym zawsze bierze górę nad rozsądkiem i
emocjami. Sceny jak z „Transformers”,
czy „King
Konga”,
które zawsze łapią za serce i wyciskają łzy, sprawdzają się
także i tutaj. W czasach proeko nie może również zabraknąć i
motywu typu „ratujmy
Ziemię i drzewa zostawmy w spokoju”.
To już jest mocno przesadzone, ale na szczęście względnie
subtelnie to przedstawiono. Względnie.
Film
ma niesamowity klimat porównywalny niemalże z tym z „Władcy
Pierścieni”.
Całą robotę wykonują tutaj przepiękne zdjęcia krajobrazów. Nie
od parady porównanie do filmu Jacksona, bowiem także i „Mój
przyjaciel smok”
kręcony był w Nowej Zelandii. Niesamowitość gór, cudowność
fikcyjnego miasteczka, piękno lasów. Wszystko takie jakie stworzyła
natura. Nie to, co w przypadku Elliotta. Choć studio odpowiedzialne
za jego ożywienie również ma siedzibę w Nowej Zelandii, to cały
wykonany został przez specjalistów od efektów wizualnych. Spora
liczba osób pracowała nad nadaniem życia każdemu pojedynczemu
włoskowi z 15 milionów znajdujących się na jego skórze. Musiał
budzić choć odrobinę sympatii, co niekoniecznie mogłoby się
udać, gdyby pokryty był paskudnymi łuskami od stóp do głów.
Wytwór fantazji twórców spełnił swój cel. Miał bawić, miał
straszyć, miał rozczulać, a przede wszystkim pozostawiać widza z
niezrozumiałym uczuciem miłości do tego uroczego stworzenia, które
ma w sobie coś z psa, czy kota. To zdecydowanie był najradośniejszy
i najbardziej oddany smok, jakiego ostatnimi czasy mogliśmy zobaczyć
w kinie. Trudno więc było nie obdarzyć go sympatią i wraz z nim
przeżywać wszystkie sytuacje. Z pewnością najlepsza postać filmu.
Źródło: Galapagos Films |
Zdecydowanie
smok imieniem Elliott kradnie cały film. Jego emocje widać jak na
dłoni, o ile oczywiście obraz nie jest w tym miejscu zbyt ciemny.
Obok niego rewelacyjnie radzi sobie mały Oakes Fagley, którego
sierocy wygląd i historia zdecydowanie uderzają w najczulsze struny
i wzbudzają w człowieku matczyne uczucia. Nic dziwnego, że poszła
na to Bryce Dallas Howard, która zazwyczaj charakteryzuje się
obojętnymi rolami, momentami zbyt przesadzonymi, a tutaj idealnie
komponuje się z klimatem i charakterem swojej postaci. No może jest
odrobinę przesłodzona i taka delikatna, że aż strach pomyśleć,
czy ją źdźbło trawy nie zabije. Zaskakującą rolę spełnia
tutaj Karl Urban, który wypada bardzo atrakcyjnie, a przy okazji
charakternie. Co innego Wes Bentley, który chyba całą swoją
tajemniczość i osobowość zostawił na planie serialu „American
Horror Story”.
Źródło: Galapagos Films |
„Mój
przyjaciel smok”
wywołuje bardzo skrajne emocje. Niczym prawdziwy wyjadacz kina
familijnego potrafi rozczulić, rozbawić, a także wykrzesać
odrobinę grozy. Trudno jest stwierdzić, czy podobny efekt udałoby
się uzyskać, gdyby nie postać Elliotta. Choć historia Pete'a jest
wstrząsająca i już od pierwszych minut wyciska łzy z oczu, to
smok nadaje całej opowieści sporo uroku i magii. To ostatnie udało
się osiągnąć również dzięki muzyce Daniela Harta oraz
wspaniałym nowozelandzkim plenerom. Film nie pozostawia pustki po
seansie- wręcz przeciwnie. Finał nie pozostawia złudzeń, typowy
dla tytułów jego pokroju. Ma pozostawiać widza z przyjemnymi
uczuciami i z takimi je właśnie pozostawia.
Ocena:
8/10
Recenzja
filmu DVD „Mój przyjaciel smok” - dystrybucja Galapagos Films
Oryginalny
tytuł: Pete's
Dragon
/
Reżyseria:
David
Lowery
/ Scenariusz: Toby
Halbrooks, David Lowery
/
Zdjęcia: Bojan Bazelli / Muzyka: Daniel Hart / Obsada: Oakes Fegley,
Bryce Dallas Howard, Robert Redford, Oona Laurence, Wes Bentley, Karl
Urban
/ Kraj:
USA / Gatunek: Przygodowe,
Fantasy, Familijne
Premiera
kinowa: 10 sierpnia 2016 (Świat) 12 sierpnia 2016 (Polska)
Premiera
DVD: 18 stycznia 2017
Prześlij komentarz