NOWOŚCI

niedziela, 22 maja 2016

1205. Deadpool, reż. Tim Miller

     Cały rok czekania. Ciągłe maglowanie zwiastunów. Jeden przedterminowy poród, który wydłużył oczekiwanie, uniemożliwiając seans na sali kinowej, gdzie wraz z innymi fanami Marvela można było delektować się nową, niekonwencjonalną postaci w kategoriach R. „Deadpool” w reżyserii Tima Millera, ściśle łączący się z uniwersum X-menów, jest pierwszym krwawym i wulgarnym filmem w kinowym świecie Marvela. O dziwo... to właśnie za to makabryczna postać pokochały miliony!
     Nieokrzesany, przystojny, ale przede wszystkim zabójczy Wade Wilson (Ryan Reynolds) zakochuje się w pięknej prostytutce imieniem Vanessa (Morena Baccarin). Zawiązują pełen humoru i ekstrawagancji związek na długie miesiące, aż nagle spada na nich nowotwór Wade'a. Będący niemal jedną nogą w grobie podejmuje drastyczną decyzję. Ciemną nocą opuszcza ciepłe łóżko dziewczyny i udaje się do ludzi, którzy dzięki tajemniczemu eksperymentowi mogą całkowicie go ozdrowić. Wszczepiają mu specyfik mutujący geny, który nie tylko daje mu nadludzką moc i nieśmiertelność, ale na zawsze odmienia jego wygląd. Niczym chodzący trup targany jest żądzą zemsty. Przywdziewa więc czerwony spandex i wyrusza w pościg za człowiekiem, który go oszpecił, a na imię mu... Francis (Ed Skrein).
     Najnowszy film Tima Millera, to zdecydowanie najbardziej wyjątkowy film, który wzleciał spod skrzydeł Marvela. Zaskakiwał już na etapie jego promocji, gdzie twórcy non stop przełamywali czwartą ścianę. Większość obawiała się, że jego wyjątkowość jest mocno przereklamowana i cała fascynacja zakończy się na etapie zapowiedzi. Jednakże wraz z walentynkową premierą wszystko stało się jasne, to nie były obietnice bez pokrycia. Film okazał się naprawdę zabawny i zaskakujący. Scenarzyści nie szczędzą sobie żartów, nie przebierają w słowach, a fakt, że twórcom udało się wywalczyć kategorię R dla „Deadpoola” tylko im pomogło w przeniesieniu na ekrany jednego z najbardziej krwawych, złośliwych i sarkastycznych bohaterów.
     Już na wstępie każdy fan zamaskowanych superbohaterów dostaje to, czego pragnął- dowód na to, że będzie to jeden z najlepszych seansów jego życia. Czołówka nie pozostawia bowiem złudzeń i choć niektórzy mogą zastanawiać się nad głupotą tłumaczenia, trzeba ich szybko uświadomić – tak... to będzie jeden z takich filmów z przymrużeniem oka. Bowiem na każdym kroku gość w czerwonym spandexie będzie komunikował się z nami, widzami, szydził sobie z obsady X-mena, czy naśmiewał się z aktorskiej kariery Ryana Reynoldsa. Wszystko to z humorem- momentami dość wulgarnym, ale o dziwo świetnie pasującym do charakteru filmu. Każda dyskusja, czy to prowadzona przez Wade'a Wilsona, czy przez samego Deadpoola to prawdziwy popis scenarzystów, który czasami wywoła niekontrolowany atak śmiechu. Prawda jest jednak taka, że najbardziej ze wszystkiego bawi chyba sama postać Deadpoola. Ryan Reynolds jest wręcz genialny w tej roli, choć to też zasługa niesamowitego scenariusza. Z przekonaniem odegrał każdą dziwną minę, a to czego nie potrafił, nie mógł pokazać twarzą prezentował za pomocą gestów. Wszystko wypadło perfekcyjnie, a Reynolds totalnie odkupił się z porażki odegranej w zielonym kostiumie, jaką była „Zielona latarnia”.
     Inną kwestią jest to, że udaje się znaleźć tutaj idealną równowagę dla niekończących się dowcipów i gagów- brutalność. Serio, to chyba jedyny taki film w Marvelu, gdzie trup ścieli się gęsto, a wyrażenie „ręka, noga, mózg na ścianie” nabiera zupełnie nowego znaczenia. Cuda, które Mr Pool potrafi wyczynić z zaledwie 12 nabojami, przy okazji marnując kilka na jednego typka, fascynowały już na etapie zapowiedzi, ale to co się dzieje w faktycznym filmie... szaleństwo. Krew się leje, głowy latają, fanki szaleją! Facet się nie patyczkuje. Nie zapominajmy, że przy tym wygląda totalnie szkaradnie, takiż efekt uboczny mutacji, która mu się przytrafiła. Lepiej, żeby chodził cały czas w masce.
     Cała historia i jej budowa nie do końca przekonuje. Szatkowanie fabuły przeskakując z przeszłości w teraźniejszość i z teraźniejszości w przeszłość nie do końca spełnia swoje zadanie. Oczywiście, fajnie spojrzeć na faktyczne początki Deadpoola, co, kto i dlaczego, w szczególności, że jest to niezwykle ciekawe. Bazą wszystkiego jest oczywiście wątek miłosny, bo przecież czego się nie robi dla ukochanej osoby, nawet jak ma się raka z przerzutami. Akurat wtedy nie podejmuje się najbardziej racjonalnych decyzji życiowych, ale i tak nie było już chyba nic do stracenia. Potem zostaje już jedynie słodka zemsta. Dziwnym jest napędzać całą historię tym jednym elementem, choć zasadniczo bardzo ciekawie jest on poprowadzony. Wydaje się nie mieć on jednak mniejszego seansu, więc coś tutaj mocno szwankuje- możliwe, że banalność samego pomysłu. A poza tym... czemu tylko dwóch Xmenów zaprzęgnięto do walki? Zastanawiająca sprawa pozostawiająca pytanie, czy Deadpool pojawi się w jakiejś ekranizacji z ich uniwersum.
     Produkcja jest świetna pod względem designu. Czerwień podkręcona na każdym kroku, czy to przez wdzianko głównego bohatera- brawa dla projektanta kostiumów, czy barwę rozbrojonych postaci. Świetnie wypadają wszelkie elementy wymagające wykorzystania efektów specjalnych- wszelkie wybuchy baaardzo realistyczne, tak jak i rozwaleni ludzie. Do tego sceny walki... tak bardzo dopracowane. Ich choreografia wyglądająca niczym najlepszy układ taneczny. Wymachiwanie mieczami i innego typu zabawkami- sama przyjemność na to patrzeć. A wszystko w towarzystwie bardzo rytmicznych kawałków muzycznych- przebojów Wham!, czy hitów DMX-a- ten drugi świetnie sparowany z wejściem mutantów. Do tego ścieżka dźwiękowa stworzona przez Junkie XL, który zawsze sprawdza się w tak mocnych uderzeniach.
     „Deadpool” jest zdecydowanie jednym z najbardziej zachwycających filmów Marvela, choć nie tak dynamicznych, jak inne. Wszystkie elementy wydają się idealnie ze sobą łączyć, czego dowodem jest baardzo długa scena na moście. Świetnie współgrające wątki miłosny, zemsty i pewnych ludzkich ambicji jedynie podkręcają atmosferę. Wszystko to doprawione pikantnym poczuciem humoru, którego pozazdrościć może każdy. Dlatego właśnie to Deadpool kradnie cały film. Wraz ze swoim luzackim podejściem do życia, niebywałą elokwencją i ciętym dowcipem zdecydowanie ląduje na szczycie listy najlepszych bohaterów, bo przecież superbohater z niego żaden, jacy tylko wystąpili na wielkim ekranie. Dobry Deadpool!

Ocena: 8/10

Oryginalny tytuł: Deadpool / Reżyseria: Tim Miller / Scenariusz: Rhett Reese, Paul Wernick / Zdjęcia: Ken Seng / Muzyka: Junkie XL / Obsada: Ryan Reynolds, Morena Baccarin, Ed Skrein, T.J. Miller, Gina Carano, Leslie Uggams, Brianna Hildebrand, Stefan Kapicic, Karan Soni / Kraj: USA, Kanada / Gatunek: Komedia, Akcja, Sci-Fi
Premiera: 21 stycznia 2016 (Świat) 12 lutego 2016 (Polska)

Prześlij komentarz