Oryginalny
tytuł: Inside Out
| Reżyseria: Pete Docter | Scenariusz: Pete Docter, Meg LeFauve,
Josh Cooley | Dubbing polski: Małgorzata Socha, Kinga Preis, Maja
Ostaszewska, Cezary Pazura, Szymon Kuśmider, Michał Piela | Kraj:
USA | Gatunek: Animacja, Fantasy, Komedia
Premiera: 18 maja 2015 (Świat) 01 lipca 2015 (Polska)
Ocena: 7/10
Kolejna
animacja stworzona przez Disneya we współpracy z Pixarem. Mająca
zadatki na laureata Oscara i pewnie ta teoria stanie się
rzeczywistością. „W głowie się nie mieści”
to interesujący tytuł o ciekawym pomyśle, ale nie do końca udanej
realizacji.
Na świat przychodzi mała dziewczynka, będąca spełnieniem marzeń
swoich rodziców. Wraz z pierwszą myślą w jej głowie kreuje się
Radość. Za nią idą Smutek, Odraza, Strach i Gniew, które
wspólnymi siłami będą starały się stworzyć niepowtarzalną
osobowość dziewczynki. Do chwili, kiedy przychodzi zaskoczenie-
przeprowadzka, a wraz z nią burza emocji.
Już na poziomie zwiastuna można było stwierdzić, że najnowsza
produkcja Pete Doctera będzie czymś nadzwyczajnym. Personifikacja
naszych własnych emocji sterujących naszym życiem prosto z panelu
starowania umiejscowionego w naszej głowie, nie ma chyba bardziej
śmiałej rzeczy. Jednakże porwanie się na taką koncepcję pociąga
za sobą pewne komplikacje, które rozwiązane w zły sposób mogą
zniszczyć klimat filmu. Twórcy utknęli gdzieś pomiędzy, bowiem
film o emocjach stał się dla nich jak gdyby usprawiedliwieniem dla
zabawiania się uczuciami widza. Często wygląda to na zwykłe
wymuszanie ludzkich odruchów zamiast pozwolenie im na życie własnym
życiem. Może to być efektem oczywiście ulokowania centrum akcji w
głowie młodej dziewczyny, która przechodzi prawdziwie dramatyczne
chwile. Oczywistym jest więc, że takie traumatyczne wydarzenie
będzie skutkowało takimi a nie innymi zawieruchami. Ciekawym
pomysłem jest stworzenie ludzkich wspomnień, a także ich wpływ na
naszą osobowość, czy też odkładanie ich w pamięci długotrwałej,
które po czasie będą zanikać. Lepiej nie dało się zaprezentować
mechanizmu działania ludzkiego umysłu. Świetny jest również
morał historii, a także postać Smutku- o dziwo. Jest chyba jedną
z najbardziej zaskakujących i niewinnych w całym obrazie. Niestety,
wszystkie zapychacze pomiędzy są dość słabo poprowadzone,
zdecydowanie zbyt spokojnie, zbyt nijako, przez co na pewnym etapie
zaczynamy się nudzić. Tak nie powinno być, bo taki tytuł powinien
wzbudzać jak najwięcej emocji i nie tylko powodować powodzie łez,
ale przede wszystkim dostarczać humoru! Tak się, niestety, nie
dzieje. Jak na produkcję dla młodych, ma zdecydowanie za bardzo
poważny charakter. Przez to nie znajdzie się w mojej dziesiątce
ulubionych filmów Disneya i pewnie u innych również niekoniecznie.
Oryginalny
tytuł: Anomalisa
| Reżyseria: Duke Johnson, Charlie Kaufman | Scenariusz: Charlie
Kaufman | Obsada: David Thewlis, Jennifer Jason Leigh, Tom Noonan |
Kraj: USA | Gatunek: Animacja, Dramat
Premiera: 04 września 2015 (Świat) 22 stycznia 2016 (Polska)
Ocena: 7/10
Człowiek, który stworzył dość nietypowy film „Być jak
John Malkovich” ponownie wraca do gry. Wraz z Dukiem Johnsonem
zrealizował niezwykły obraz o tytule „Anomalisa”,
który utrzymany jest w jego koncepcji, a przy okazji został uznany
przez krytyków filmowych otrzymując nominacje do najlepszej
animacji roku.
Film opowiada historię specjalisty od marketingu, którzy
przyjeżdża do Cincinnati, aby wziąć udział w konferencji.
Zatrzymuje się w hotelu, w którym to doświadcza dziwnej anomalii
ujawniającej jego problemy.
Bardzo osobliwy film o bardzo osobliwym tytule. „Anomalisę”
można interpretować na wiele sposobów, a wszystko zależy od
osobistej wrażliwości każdego z odbiorców. Mężczyzna,
osamotniony wśród tłumu, ale specjalista w swojej dziedzinie.
Liczy na małe wakacje od monotonnej codzienności, a także i
rodziny. Ten mały wypoczynek ma stanowić próbę regeneracji
akumulatorów, ale zamiast tego staje się specyficznym wydarzeniem w
jego życiu uwidaczniającym jego problemy. Tutaj uwydatniające się
przez zastosowanie jednego głodu dubbingowanego do niemalże każdej
postaci. Każdy jeden człowiek wydaje się być tą samą osobą, a
osobniki z hotelu sprawiają wrażenie, jakby jego osoba znajdowała
się w centrum uwagi. Oczywiście, znajomą ma twarz, rozpoznawalną-
jako pisarz i mówca, ale tu zdecydowanie chodzi o coś więcej.
Ciężko jest do końca zrozumieć zamysł twórców, bardzo łatwo
jest pogubić się w logice tego filmu. Nie oznacza to jednak, że
jest to złe- wręcz przeciwnie. Fabuła dotyka istotnych problemów,
które dotyczą każdego z nas, więc nie trudno jest się utożsamiać
z głównym bohaterem. W końcu wielu ludzi zakłada maski każdego
dnia, choć tutaj jest to zaprezentowane mocno nad wyraz- jeszcze
bardziej trafiając w serce widza. Animacja jest naprawdę
niesamowita, tworzy niesamowity klimat, niczym z pogranicza jawy i
snu. Przyjemnie się na to patrzy, w szczególności, że nawet nie
próbuje być idealna w swojej płynności i tempie. Całość
spełnia swoje zadanie, skupia na sobie uwagę widza, który
zaintrygowany zostaje formą produkcji, a także samą opowieścią.
Oryginalny
tytuł: Omoide no Marnie
| Reżyseria: Hiromasa Yonebayashi | Scenariusz: Hiromasa
Yonebayashi, Keiko Niwa, Masashi Ando | Obsada: Sara Takatsuki,
Kasumi Arimura, Nanako Matsushima, Susumu Terajima, Hitomi Kuroki |
Kraj: Japonia | Gatunek: Anime, Dramat
Premiera: 19 lipca 2014 (Świat) 22 października 2015 (Polska)
Ocena: 8/10
Studio Ghibli wciąż jest
w dobrej formie. Tak dobrej, że najnowszy film z tej japońskiej
wytwórni „Marnie. Przyjaciółka ze snów”
została nominowana do statuetki oscarowej za najlepszą animację
roku. Dziwne? Niekoniecznie!
Mała dziewczynka straciła
rodziców, a potem babcię, która opiekowała się po ich śmierci.
Trafia do rodziny, która wysyła ją do małego miasteczka na
wakacje. Tam nawiązuje bliską przyjaźń z dziewczynką
zamieszkującą uroczą posiadłość na mokradłach.
Filmy animowane od japońskiego
studia Ghibli są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych i najbardziej
urokliwych jakie tylko mogły przypłynąć ze wschodu. Produkcja
Yonebayashiego nie stanowi wyjątku. Ten reżyser i scenarzysta
tworzy niebanalną opowieść podszytą ludzkim cierpieniem, a także
odrobiną tajemniczości i magii. Pomiędzy jawą i snem naznaczona
jest tak cienka granica, że trudno jest je rozgraniczyć. Ta
niemożność zarówno po stronie widza, jak i samej bohaterki
stanowi jej swoistą ucieczkę od przeciwności życia codziennego.
Na swój sposób sytuacja Anny jest bardzo przejmująca, choć to
właśnie z Marnie jesteśmy w stanie bardziej się zżyć z uwagi na
problematykę tej postaci. W ich znajomości następuje niesamowity
obrót, co na pewien sposób porusza najwrażliwsze struny widza.
Dziwne zachowanie Anny nadaje tej postaci autentyczności, ale to co
również w niej fascynuje, to jej osobliwy wygląd. Nie jest typową
Japoneczką, co może wskazywać na odmienne korzenie. Co prawda, pod
tym względem jeszcze bardziej zachwycać będzie Marnie. To na tych
postaciach skupia się najwięcej naszej uwagi, więc dopracowane
zostały w każdym szczególne. Animacja jest po prostu cudowna,
trudno jest oderwać od nich wzrok. No i ten nadmorski klimat...
piękno samo w sobie. Cała produkcja przesycona jest kolorami-
żywymi, ale nie jaskrawymi. Ma w sobie bardzo dużo naturalności.
Film Yonebayashiego jest jednym z najlepszych jakie mogło wydać
Studio Ghiblii. Za niekwestionowanym jego sukcesem stoi nie tylko
świetna historia, ale przede wszystkim jej realizacja, która
zachwyca, wzrusza i wypełnia serce ciepłem.
Prześlij komentarz