NOWOŚCI

poniedziałek, 25 stycznia 2016

SZORTy #29: W głowie się nie mieści, Anomalisa, Marnie. Przyjaciółka ze snów

 
Oryginalny tytuł: Inside Out | Reżyseria: Pete Docter | Scenariusz: Pete Docter, Meg LeFauve, Josh Cooley | Dubbing polski: Małgorzata Socha, Kinga Preis, Maja Ostaszewska, Cezary Pazura, Szymon Kuśmider, Michał Piela | Kraj: USA | Gatunek: Animacja, Fantasy, Komedia
Premiera: 18 maja 2015 (Świat) 01 lipca 2015 (Polska)
Ocena: 7/10

      Kolejna animacja stworzona przez Disneya we współpracy z Pixarem. Mająca zadatki na laureata Oscara i pewnie ta teoria stanie się rzeczywistością. „W głowie się nie mieści” to interesujący tytuł o ciekawym pomyśle, ale nie do końca udanej realizacji.
     Na świat przychodzi mała dziewczynka, będąca spełnieniem marzeń swoich rodziców. Wraz z pierwszą myślą w jej głowie kreuje się Radość. Za nią idą Smutek, Odraza, Strach i Gniew, które wspólnymi siłami będą starały się stworzyć niepowtarzalną osobowość dziewczynki. Do chwili, kiedy przychodzi zaskoczenie- przeprowadzka, a wraz z nią burza emocji.
     Już na poziomie zwiastuna można było stwierdzić, że najnowsza produkcja Pete Doctera będzie czymś nadzwyczajnym. Personifikacja naszych własnych emocji sterujących naszym życiem prosto z panelu starowania umiejscowionego w naszej głowie, nie ma chyba bardziej śmiałej rzeczy. Jednakże porwanie się na taką koncepcję pociąga za sobą pewne komplikacje, które rozwiązane w zły sposób mogą zniszczyć klimat filmu. Twórcy utknęli gdzieś pomiędzy, bowiem film o emocjach stał się dla nich jak gdyby usprawiedliwieniem dla zabawiania się uczuciami widza. Często wygląda to na zwykłe wymuszanie ludzkich odruchów zamiast pozwolenie im na życie własnym życiem. Może to być efektem oczywiście ulokowania centrum akcji w głowie młodej dziewczyny, która przechodzi prawdziwie dramatyczne chwile. Oczywistym jest więc, że takie traumatyczne wydarzenie będzie skutkowało takimi a nie innymi zawieruchami. Ciekawym pomysłem jest stworzenie ludzkich wspomnień, a także ich wpływ na naszą osobowość, czy też odkładanie ich w pamięci długotrwałej, które po czasie będą zanikać. Lepiej nie dało się zaprezentować mechanizmu działania ludzkiego umysłu. Świetny jest również morał historii, a także postać Smutku- o dziwo. Jest chyba jedną z najbardziej zaskakujących i niewinnych w całym obrazie. Niestety, wszystkie zapychacze pomiędzy są dość słabo poprowadzone, zdecydowanie zbyt spokojnie, zbyt nijako, przez co na pewnym etapie zaczynamy się nudzić. Tak nie powinno być, bo taki tytuł powinien wzbudzać jak najwięcej emocji i nie tylko powodować powodzie łez, ale przede wszystkim dostarczać humoru! Tak się, niestety, nie dzieje. Jak na produkcję dla młodych, ma zdecydowanie za bardzo poważny charakter. Przez to nie znajdzie się w mojej dziesiątce ulubionych filmów Disneya i pewnie u innych również niekoniecznie.

Oryginalny tytuł: Anomalisa | Reżyseria: Duke Johnson, Charlie Kaufman | Scenariusz: Charlie Kaufman | Obsada: David Thewlis, Jennifer Jason Leigh, Tom Noonan | Kraj: USA | Gatunek: Animacja, Dramat
Premiera: 04 września 2015 (Świat) 22 stycznia 2016 (Polska)
Ocena: 7/10

     Człowiek, który stworzył dość nietypowy film „Być jak John Malkovich” ponownie wraca do gry. Wraz z Dukiem Johnsonem zrealizował niezwykły obraz o tytule „Anomalisa”, który utrzymany jest w jego koncepcji, a przy okazji został uznany przez krytyków filmowych otrzymując nominacje do najlepszej animacji roku.
     Film opowiada historię specjalisty od marketingu, którzy przyjeżdża do Cincinnati, aby wziąć udział w konferencji. Zatrzymuje się w hotelu, w którym to doświadcza dziwnej anomalii ujawniającej jego problemy.
     Bardzo osobliwy film o bardzo osobliwym tytule. „Anomalisę” można interpretować na wiele sposobów, a wszystko zależy od osobistej wrażliwości każdego z odbiorców. Mężczyzna, osamotniony wśród tłumu, ale specjalista w swojej dziedzinie. Liczy na małe wakacje od monotonnej codzienności, a także i rodziny. Ten mały wypoczynek ma stanowić próbę regeneracji akumulatorów, ale zamiast tego staje się specyficznym wydarzeniem w jego życiu uwidaczniającym jego problemy. Tutaj uwydatniające się przez zastosowanie jednego głodu dubbingowanego do niemalże każdej postaci. Każdy jeden człowiek wydaje się być tą samą osobą, a osobniki z hotelu sprawiają wrażenie, jakby jego osoba znajdowała się w centrum uwagi. Oczywiście, znajomą ma twarz, rozpoznawalną- jako pisarz i mówca, ale tu zdecydowanie chodzi o coś więcej. Ciężko jest do końca zrozumieć zamysł twórców, bardzo łatwo jest pogubić się w logice tego filmu. Nie oznacza to jednak, że jest to złe- wręcz przeciwnie. Fabuła dotyka istotnych problemów, które dotyczą każdego z nas, więc nie trudno jest się utożsamiać z głównym bohaterem. W końcu wielu ludzi zakłada maski każdego dnia, choć tutaj jest to zaprezentowane mocno nad wyraz- jeszcze bardziej trafiając w serce widza. Animacja jest naprawdę niesamowita, tworzy niesamowity klimat, niczym z pogranicza jawy i snu. Przyjemnie się na to patrzy, w szczególności, że nawet nie próbuje być idealna w swojej płynności i tempie. Całość spełnia swoje zadanie, skupia na sobie uwagę widza, który zaintrygowany zostaje formą produkcji, a także samą opowieścią.

Oryginalny tytuł: Omoide no Marnie | Reżyseria: Hiromasa Yonebayashi | Scenariusz: Hiromasa Yonebayashi, Keiko Niwa, Masashi Ando | Obsada: Sara Takatsuki, Kasumi Arimura, Nanako Matsushima, Susumu Terajima, Hitomi Kuroki | Kraj: Japonia | Gatunek: Anime, Dramat
Premiera: 19 lipca 2014 (Świat) 22 października 2015 (Polska)
Ocena: 8/10

     Studio Ghibli wciąż jest w dobrej formie. Tak dobrej, że najnowszy film z tej japońskiej wytwórni „Marnie. Przyjaciółka ze snów” została nominowana do statuetki oscarowej za najlepszą animację roku. Dziwne? Niekoniecznie!
     Mała dziewczynka straciła rodziców, a potem babcię, która opiekowała się po ich śmierci. Trafia do rodziny, która wysyła ją do małego miasteczka na wakacje. Tam nawiązuje bliską przyjaźń z dziewczynką zamieszkującą uroczą posiadłość na mokradłach.
    Filmy animowane od japońskiego studia Ghibli są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych i najbardziej urokliwych jakie tylko mogły przypłynąć ze wschodu. Produkcja Yonebayashiego nie stanowi wyjątku. Ten reżyser i scenarzysta tworzy niebanalną opowieść podszytą ludzkim cierpieniem, a także odrobiną tajemniczości i magii. Pomiędzy jawą i snem naznaczona jest tak cienka granica, że trudno jest je rozgraniczyć. Ta niemożność zarówno po stronie widza, jak i samej bohaterki stanowi jej swoistą ucieczkę od przeciwności życia codziennego. Na swój sposób sytuacja Anny jest bardzo przejmująca, choć to właśnie z Marnie jesteśmy w stanie bardziej się zżyć z uwagi na problematykę tej postaci. W ich znajomości następuje niesamowity obrót, co na pewien sposób porusza najwrażliwsze struny widza. Dziwne zachowanie Anny nadaje tej postaci autentyczności, ale to co również w niej fascynuje, to jej osobliwy wygląd. Nie jest typową Japoneczką, co może wskazywać na odmienne korzenie. Co prawda, pod tym względem jeszcze bardziej zachwycać będzie Marnie. To na tych postaciach skupia się najwięcej naszej uwagi, więc dopracowane zostały w każdym szczególne. Animacja jest po prostu cudowna, trudno jest oderwać od nich wzrok. No i ten nadmorski klimat... piękno samo w sobie. Cała produkcja przesycona jest kolorami- żywymi, ale nie jaskrawymi. Ma w sobie bardzo dużo naturalności. Film Yonebayashiego jest jednym z najlepszych jakie mogło wydać Studio Ghiblii. Za niekwestionowanym jego sukcesem stoi nie tylko świetna historia, ale przede wszystkim jej realizacja, która zachwyca, wzrusza i wypełnia serce ciepłem.

Prześlij komentarz