NOWOŚCI

sobota, 1 sierpnia 2015

1181. Magic Mike XXL, reż. Gregory Jacobs


     Nie każdy facet potrafi wywołać uśmiech na twarzy kobiety. Nie każdy ma chęci prężyć przed swoją panią muskuły i dostarczać jej radość. Na szczęście, Bóg, który jest kobietą wrzucił do głowy człowieka pomysł na striptizerów, którzy mogą wynagradzać kobietom wszelkie niedogodności monotonnego życia codziennego. I choć Gregory'ego Jacobsa nie można nazwać światłym reżyserem z chęcią podjął się kontynuacji kultowego „Magic Mike'a”. Może i na planie zabrakło Matthew McConaugheya, który porzucił projekt dla bardziej światłych ideai, ale Tatum i jego ekipa poradzili sobie i bez niego.
     Minęły trzy lata od kiedy ekipa striptizerów Dallasa rozpadła się w posadach. Mike (Channing Tatum) postanowił ułożyć sobie życie z ukochaną, a także założyć własną firmę. Jego marzenia jednak spełzły na niczym i ledwo udaje mu się ogarnąć koniec z końcem. Wtem zostaje ściągnięty przez dawnego kumpla, Tarzana (Kevin Nash) na rzekomy pogrzeb ich dawnego konferansjera. Na miejscu spotyka swoich starych przyjaciół i zostaje przez nich zachęcony do wzięcia udziału w ostatnim występie na konwencie striptizerów.
     Ludzie ekscytują się tym filmem, jakby nie wiadomo co to było za dzieło. Ku zaskoczeniu co niektórych, na salach kinowych pojawiają się nie tylko rozochocone panie, ale również panowie, na których spadła ta wątpliwa przyjemność towarzyszenia podczas seansu swojej pani. Nie ma co się oszukiwać, film o striptizerach wyginających się seksownie w rytm muzyki nie jest raczej spełnieniem marzeń mężczyzny, heteroseksualnego mężczyzny. Trzeba jednak przyznać, że to co w pierwszym filmie spokojnie mogłoby odstraszyć płeć męską sprzed ekranu, tutaj ograniczone jest totalnie do minimum, a fabuła skupia się na wątkach, które dotyczyć mogą przede wszystkim mężczyzn. Tych, którzy uważają, że nie powinni okazywać uczuć, być twardymi jak głaz i w ogóle nie szanować swoich kobiet.
„Magic Mike XXL” pod pozorem zwyczajnej opowiastki o rozbierających się kolesiach porusza temat ich emocjonalności, w tym także strachu przed zmianami. Dostrzegamy, że potrafią być artystami, duchowymi przewodnikami, a problemy ze zbyt dużym przyrodzeniem mogą spowodować negatywne konsekwencje podczas poszukiwania życiowej partnerki (niczym dziwaczna wersja historii o Kopciuszku!). Boją się samotności, a na swój sposób też i niezależności. Z drugiej zaś strony film jest też i ukłonem w stronę kobiet, które traktowane są tutaj jak królowe. Bez względu na kolor skóry, masę ciała, czy wiek. Każda znajdzie uznanie w oczach tych mężczyzn, którzy odnoszą się do nich z szacunkiem- tutaj cudowna scena w domu Rome, ale potrafią także potraktować je z lekkim pazurem wywołując ten wyjątkowy uśmiech- finalny taniec Magika dla Zoe. Jest to opowieść bardzo lekka, ale trzeba przyznać, że te wszystkie dyskusje, które się tutaj przeprowadza... momentami są całkowicie bez sensu i nie wnoszą nic do fabuły zwyczajnie nudząc. Pominąć należy głupawki, które udzielają się widzom, no bo przecież należy pamiętać, że podczas grupowej medytacji koniecznym jest zamknięcie oczu, nawet jeżeli prowadzicie sobie ciężarówkę. Najwyżej wjedziecie do rowu, rozwalicie sobie głowę, a potem zamiast bawić się na konwencie będziecie flirtować ze szpitalnym personelem. Scen z humorem nie przebije nic, no prawie nic. No chyba, że...
     … połączy się humor z tańcem. Trzeba przyznać, że sceny striptizu i wszelkie taneczne skupiają uwagę widza. Szkoda tylko, że jest ich tak mało. Najwięcej zabawy i humoru dostarcza chyba starcie Big Dicka z Cheetosami i wodą w małym sklepie, gdzie jego zadaniem było sprawić, aby laska o poker face zwyczajnie się uśmiechnęła. Kumacie? Cała sala posikana ze śmiechu, a laska... pokerface. Nie ma to jak seksowny, muskularny Joe Manganiello prężący się w rytm muzyki Backstreet Boys. OMB! Cudowne są również wszystkie występy w pałacu Rome. Cudowne! Niesamowicie klimatyczne miejsce, przepełnione niezwykłą energią i napięciem. Rewelacja. Nic chyba nie przebije jednak finałowego tańca Channinga. No cóż... wybacz Joe, ale Tatum po prostu jest najwybitniejszym tancerzem jakiego widziałam na scenie. Płynność z jaką się porusza, układy, które tutaj wyczynia, a jak jeszcze zdejmie koszulkę... żyć nie umierać! Bardzo fajnie się na niego patrzy, a tyłek porusza się w kinowym fotelu w rytm muzyki. Lepszą zabawę trudno jest sobie wyobrazić.
     Szkoda tylko, że to wszystko jest takie nijakie. Po filmie o striptizerach można spodziewać się... nie wiem... więcej striptizu? Jacobs postanowił jednak pójść w zupełnie inną stronę i stworzyć film o facetach z problemami, dając tym samym naukę nie tylko dla mężczyzn, ale też i kobiet, ukazując, że nawet tacy twardziele mogą czuć się czasem bezbronni. „Magic Mike XXL” to niestety nie jest spełnienie marzeń każdej kobiety. Miło się patrzy na te umięśnione ciałka, które tak rytmicznie poruszają się do muzyki i uwodzą kobiety, czy to na ekranie, czy na sali. Efekt jest zaskakujący, bo te amerykańskie świruski rzucają się na nich, jak zombie na żywe mięso. Ach te kobiety... takie niewyżyte! Takie to niepoprawne, takie to urokliwe i tak bardzo... schematyczne.

Ocena: 5/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
a-g-w.info  cinema-city.pl
 
Oryginalny tytuł: Magic Mike XXL / Reżyseria: Gregory Jacobs / Scenariusz: Reid Carolin / Zdjęcia: Steven Soderbergh / Obsada: Channing Tatum, Matt Bomer, Joe Manganiello, Kevin Nash, Adam Rodriguez, Gabriel Iglesias, Amber Heard, Donald Glover, Andie MacDowell, Elizabeth Banks, Jada Pinkett Smith / Kraj: USA / Gatunek: Dramat, Komedia

Premiera: 01 lipca 2015 (Świat) 17 lipca 2015 (Polska)

Prześlij komentarz