Nie
każdy facet potrafi wywołać uśmiech na twarzy kobiety. Nie każdy
ma chęci prężyć przed swoją panią muskuły i dostarczać jej
radość. Na szczęście, Bóg, który jest kobietą wrzucił do
głowy człowieka pomysł na striptizerów, którzy mogą wynagradzać
kobietom wszelkie niedogodności monotonnego życia codziennego. I
choć Gregory'ego Jacobsa nie można nazwać światłym reżyserem z
chęcią podjął się kontynuacji kultowego „Magic
Mike'a”. Może i na
planie zabrakło Matthew McConaugheya, który porzucił projekt dla
bardziej światłych ideai, ale Tatum i jego ekipa poradzili sobie i
bez niego.
Minęły
trzy lata od kiedy ekipa striptizerów Dallasa rozpadła się w
posadach. Mike (Channing
Tatum) postanowił
ułożyć sobie życie z ukochaną, a także założyć własną
firmę. Jego marzenia jednak spełzły na niczym i ledwo udaje mu się
ogarnąć koniec z końcem. Wtem zostaje ściągnięty przez dawnego
kumpla, Tarzana (Kevin
Nash) na rzekomy pogrzeb
ich dawnego konferansjera. Na miejscu spotyka swoich starych
przyjaciół i zostaje przez nich zachęcony do wzięcia udziału w
ostatnim występie na konwencie striptizerów.
Ludzie
ekscytują się tym filmem, jakby nie wiadomo co to było za dzieło.
Ku zaskoczeniu co niektórych, na salach kinowych pojawiają się nie
tylko rozochocone panie, ale również panowie, na których spadła
ta wątpliwa przyjemność towarzyszenia podczas seansu swojej pani.
Nie ma co się oszukiwać, film o striptizerach wyginających się
seksownie w rytm muzyki nie jest raczej spełnieniem marzeń
mężczyzny, heteroseksualnego mężczyzny. Trzeba jednak przyznać,
że to co w pierwszym filmie spokojnie mogłoby odstraszyć płeć
męską sprzed ekranu, tutaj ograniczone jest totalnie do minimum, a
fabuła skupia się na wątkach, które dotyczyć mogą przede
wszystkim mężczyzn. Tych, którzy uważają, że nie powinni
okazywać uczuć, być twardymi jak głaz i w ogóle nie szanować
swoich kobiet.
„Magic Mike XXL”
pod pozorem zwyczajnej opowiastki o rozbierających się kolesiach
porusza temat ich emocjonalności, w tym także strachu przed
zmianami. Dostrzegamy, że potrafią być artystami, duchowymi
przewodnikami, a problemy ze zbyt dużym przyrodzeniem mogą
spowodować negatywne konsekwencje podczas poszukiwania życiowej
partnerki (niczym dziwaczna wersja historii o Kopciuszku!). Boją się
samotności, a na swój sposób też i niezależności. Z drugiej zaś
strony film jest też i ukłonem w stronę kobiet, które traktowane
są tutaj jak królowe. Bez względu na kolor skóry, masę ciała,
czy wiek. Każda znajdzie uznanie w oczach tych mężczyzn, którzy
odnoszą się do nich z szacunkiem- tutaj cudowna scena w domu Rome,
ale potrafią także potraktować je z lekkim pazurem wywołując ten
wyjątkowy uśmiech- finalny taniec Magika dla Zoe. Jest to opowieść
bardzo lekka, ale trzeba przyznać, że te wszystkie dyskusje, które
się tutaj przeprowadza... momentami są całkowicie bez sensu i nie
wnoszą nic do fabuły zwyczajnie nudząc. Pominąć należy
głupawki, które udzielają się widzom, no bo przecież należy
pamiętać, że podczas grupowej medytacji koniecznym jest zamknięcie
oczu, nawet jeżeli prowadzicie sobie ciężarówkę. Najwyżej
wjedziecie do rowu, rozwalicie sobie głowę, a potem zamiast bawić
się na konwencie będziecie flirtować ze szpitalnym personelem.
Scen z humorem nie przebije nic, no prawie nic. No chyba, że...
… połączy się humor z tańcem. Trzeba przyznać, że sceny
striptizu i wszelkie taneczne skupiają uwagę widza. Szkoda tylko,
że jest ich tak mało. Najwięcej zabawy i humoru dostarcza chyba
starcie Big Dicka z Cheetosami i wodą w małym sklepie, gdzie jego
zadaniem było sprawić, aby laska o poker face zwyczajnie się
uśmiechnęła. Kumacie? Cała sala posikana ze śmiechu, a laska...
pokerface. Nie ma to jak seksowny, muskularny Joe Manganiello prężący
się w rytm muzyki Backstreet Boys. OMB! Cudowne są również
wszystkie występy w pałacu Rome. Cudowne! Niesamowicie klimatyczne
miejsce, przepełnione niezwykłą energią i napięciem. Rewelacja.
Nic chyba nie przebije jednak finałowego tańca Channinga. No cóż...
wybacz Joe, ale Tatum po prostu jest najwybitniejszym tancerzem
jakiego widziałam na scenie. Płynność z jaką się porusza,
układy, które tutaj wyczynia, a jak jeszcze zdejmie koszulkę...
żyć nie umierać! Bardzo fajnie się na niego patrzy, a tyłek
porusza się w kinowym fotelu w rytm muzyki. Lepszą zabawę trudno
jest sobie wyobrazić.
Szkoda
tylko, że to wszystko jest takie nijakie. Po filmie o striptizerach
można spodziewać się... nie wiem... więcej striptizu? Jacobs
postanowił jednak pójść w zupełnie inną stronę i stworzyć
film o facetach z problemami, dając tym samym naukę nie tylko dla
mężczyzn, ale też i kobiet, ukazując, że nawet tacy twardziele
mogą czuć się czasem bezbronni. „Magic Mike XXL”
to niestety nie jest spełnienie marzeń każdej kobiety. Miło się
patrzy na te umięśnione ciałka, które tak rytmicznie poruszają
się do muzyki i uwodzą kobiety, czy to na ekranie, czy na sali.
Efekt jest zaskakujący, bo te amerykańskie świruski rzucają się
na nich, jak zombie na żywe mięso. Ach te kobiety... takie
niewyżyte! Takie to niepoprawne, takie to urokliwe i tak bardzo...
schematyczne.
Ocena: 5/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
Oryginalny
tytuł: Magic Mike XXL /
Reżyseria: Gregory
Jacobs / Scenariusz: Reid Carolin / Zdjęcia:
Steven Soderbergh / Obsada: Channing Tatum, Matt Bomer, Joe
Manganiello, Kevin Nash, Adam Rodriguez, Gabriel Iglesias, Amber
Heard, Donald Glover, Andie MacDowell, Elizabeth Banks, Jada Pinkett
Smith / Kraj: USA /
Gatunek: Dramat, Komedia
Premiera: 01 lipca 2015 (Świat) 17 lipca 2015 (Polska)
Prześlij komentarz