Tyle
czasu w oczekiwaniu na wybranie odpowiednich miejsc, po zakupie
biletu- czekanie na jego dostawę, a kiedy w końcu dotarł –
wyczekiwanie na 30 maja, kiedy to miała odbyć się Międzynarodowa
Gala Seriali w ramach 8. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie. Potem
pozostało już tylko jedno, zorganizować nocleg! I kiedy wszystko
było już zaplanowane, emocje sięgały zenitu, a wszelkie
zasłyszane w radiu reklamy odnośnie imprezy napawały mnie wielką
radością, której towarzyszyły krzyki „Będę tam!”,
zdarzyło się coś co mogło skutecznie przekreślić moje
weekendowe plany. Szczęśliwie kryzys kontuzjowanej stopy został
zażegnany, choć ja skutecznie zostałam unieruchomiona na moim
festiwalowym krzesełku. Na szczęście dzięki moim towarzyszom
udało mi się przetrwać koncert nie musząc specjalnie nadwyrężać
stopy. Dobrze, że była to impreza siedząca! A moim przyjaciołom
gorąco dziękuję za asystę!
Zanim
rozpoczął się koncert, a przemoczone deszczem burzowym dziewczęta
doprowadziły używalności swoje obuwie za pomocą łazienkowej
suszarki do rąk, my wyszukiwaliśmy dobrodziejstw jakie przygotował
FMF. Damian /Filmowe Konkret-Słowo/
wypatrywał konkursów, a ja z Izą /Przeminęło z filmem/ gadżetów- jak to mam w zwyczaju.
Aczkolwiek mocno się zawiodłam... płyty z muzyką festiwalową,
winyle z soundtrackami z ulubionych seriali, koszulki czerwone z
Daenerys lub niebieskie ze Spockiem, z takimi samymi motywami
plakaty, a także torby z logo FMF. Gdzie przypinki? Smycze? Kubki?
Smuteczek... Ostatecznie zdecydowałam się na zakup płyty CD z
muzyką, a w ślad za mną poszli moi filmowi przyjaciele. Cudowne
wydanie! Idealna pamiątka po festiwalu.
Po
drodze jeszcze tylko szybka wymiana zdań z naszą krakowską
koleżanką Pauliną /Apetyt na film/ i mogliśmy
rozpocząć wspaniałe, choć nieco opóźnione widowisko. Zanim
jednak organizatorzy przeszli do koncertu kamera przedstawiła widzom
znakomitych gości, którzy przybyli z całego świata. Trevor
Morris, Daniel Licht, czy mój ukochany Ramin Djawadi- to przy ich
wizerunkach najbardziej klaskałam (aż mnie dłonie rozbolały!).
- HBO Overture
Wszystko
rozpoczęło się od zjawiskowej suity, stworzonej specjalnie na ten
koncert przez Jeffa Beala, który dyrygował orkiestrą. Najlepsze
kompozycje z najlepszych seriali HBO, motywy muzyczne z takich
kultowych produkcji jak „The Pacific”, „Sześć stóp
pod ziemią”, czy „Rzym”. O dziwo... dźwięki
idealnie ze sobą zagrały tworząc spójny przekaz o wielu
obliczach- skromnych, nastrojowych, ale również i mocnych. Genialne
otwarcie całego koncertu, które zwiastowało moc wrażeń!
- Zagubieni
Cudownym
uczuciem było powrócenie do jednego z najbardziej kultowych
seriali. Aż łezka kręciła się w oku na widok naszych ulubionych
scen, do której przygrywane były raz bardzo melancholijne, innym
razem mocne dźwięki- w chwilach, w których konieczne było
podkreślenie grozy. Przy tej okazji na scenie zobaczyliśmy Diego
Navarro, którego cała sala przywitała gromkimi brawami- w tym też
ja, choć nie do końca kojarzyłam gościa. Nie ulega to jednak
wątpliwości, że przez cały koncert moje uczucia względem niego
uległy zmianie.
- Chicago Fire
Jeden
z najbardziej zaskakujących suit w pierwszej części koncertu.
Serial jest mi nieznany, wobec czego nie szłam tutaj z żadnymi
oczekiwaniami. Jednakże podczas tego utworu doznałam wielkiego
objawienia muzycznego. Stworzony przez islandzkiego kompozytora
Atliego Örvarssona, który
podczas koncertu przygrywał na fortepianie. Do tego genialnie
odnajdująca się w lirycznych fragmentach utworów Tina Guo, która
za sprawą swojej wiolonczeli przekazywała tak wiele emocji, jak i
śpiewająca Hilda Örvarsdóttir.
Ciężko było nie oderwać się od tego co wyświetlane było na
ekranie, aby choć przez chwilę spojrzeć jak Navarro dyrygował
całym sobą. Tyle emocji!
- Misja Afganistan/Czas honoru
Kolejne
pozytywne zaskoczenie wieczoru. Nigdy bym nie pomyślała, że tak
cudownie brzmieć może muzyka seriali polskich. Suita skomponowana
przez Bartosza Chajdeckiego to genialne połączenie ścieżek
dźwiękowych z dwóch zbliżonych tematycznie seriali polskiej
produkcji. Rozpoczęło się delikatnie, ale potem jak do akcji
wkroczył chór, a potem duet Dikanda ... byłam stracona! Mocne
brzmienia i szybkie tempo, po których tak bardzo się wzruszyłam,
tak bardzo przejęłam, tak mnie ścisnęło za serce z wrażenia, że
byłam bliska płaczu. Po prostu pięknie!
- Downton Abbey
Tyle
dobrego się nasłuchałam przed tym koncertem o cudowności muzyki z
tego serialu, że nie znając go postawiłam mu bardzo wysoko
poprzeczkę. Niestety, suita skomponowana na potrzeby koncertu przez
Johna Lunna była najzwyczajniej w świecie nudna. Monotonne dźwięki,
które bardziej nadawałyby się do ululania człowieka do snu, a nie
żeby rozkręcić imprezę. To była ta chwila, kiedy miałam
wrażenie, że zasnęłam z otwartymi oczami.
- Zwycięska suita konkursu FMF Young Talent Award
Tuż
przed premierą suity dla Borgiów poznaliśmy wyniki konkursu
organizowanego przez FMF. Muzycy z całego świata przesyłali swoje
kompozycje, które potem oceniane były przez specjalne Jury. Spośród
wielu bardzo dobrym utworów wybrany został jeden, stworzony
specjalnie dla jednego odcinka z serialu Borgiów- bitwy pod zamkiem
Katarzyny Sforzy. Autorem zwycięskiej kompozycji został młody
Włoch Antonio Di lorio. Mnie osobiście, w ogóle się nie spodobał.
Jak dla mnie zbyt kanciasty, zbyt ciężki dla tego akurat fragmentu.
- Rodzina Borgiów/Tudorowie
Po
wręczeniu nagrody FMF przyszedł czas na właściwą muzykę Trevora
Morrisa. Niestety, poprzedni utwór całkowicie zniechęcił mnie do
dalszego eksplorowania muzycznego świata Borgiów. Tutaj kompozytor
połączył w jednej suicie dwa kultowe seriale kostiumowe. I
szczerze? Ta fuzja nie do końca się udała. Rozpoczęło się od
motywu tytułowego Borgiów, ale gdzie podział się Tudorów? Nie
zagrało. Ponownie było nudno. Kolejny zawód pierwszej części
koncertu, po której nastąpiła krótka przerwa.
- Dexter
Na
to czekałam naprawdę długo. Mój ukochany serial, mój ukochany
bohater, no i mój ulubiony morderca. Niestety, Michaela nie było na
Arenie (nie, żeby go ktokolwiek zapraszał!), ale dzięki
wspaniałemu Danielowi Lichtowi przeżyłam najciekawszy koncert ze
wszystkich! Takiego wszechstronnego kompozytora to już dawno świat
nie widział. Wraz z kolegą po fachu Normanem Kimem dali czadu z
narzędziami zbrodni. Licht szalał z nożem i tasakiem, Kim z
nożyczkami, a gdzieś tam w głębi orkiestry ktoś poszalał z
taśmą izolacyjną. Efekt? Znakomity. Jednakże nie była to jedyna
niespodzianka tej suity. Gitary dla podkreślenia kubańskich brzmień
z serialu w połączeniu z orkiestrą, a smyczki z cymbałami dla
bardziej wyrafinowanych dźwięków. Totalna zabawa, która ulubionym
motywom muzycznym tego serialu nadała zupełnie inne życie. Mój
hit tego koncertu!
- Wataha
Kompozycja
stworzona przez Łukasza Targosza na potrzeby tego koncertu przeszła
najśmielsze oczekiwania. Nikt chyba nie spodziewał się, że to
właśnie polskie suity będą królować na tym festiwalu. Delikatny
wstęp zapowiadał, co prawda liryczną i harmonijną przygodę, ale
szybko nagrał rozpędu. Kiedy tylko wkroczyły brzmienia
instrumentów smyczkowych, które podniosły napięcie, kiedy tylko
Anna Karwan zaczęła śpiewać w towarzystwie Chóru Polskiego
Radia, człowiek od razu dostał gęsiej skórki. A w tle słychać
było delikatne dźwięki cymbałów, na których cudownie grała
Marta Maślanka, a także Tinę Guo ze swoją elektryczną
wiolonczelą. Mocno góralskie rytmy zagwarantowali Motion Trio ze
swoimi akordeonami. Aż zachciało się obejrzeć ten serial...
- The Knick
Cliff
Martinez popełnił kolejny utwór, któremu mogliśmy się
przysłuchać premierowo. Serial, którego nie znam i do którego na
pewno nie zachęciła mnie ta kompozycja. Bardzo stonowany, bez
większych zachwytów. Fleciści i harfistka starali się wywołać
emocje w towarzystwie Tiny Guo. Kiedy zbyt prosty i nieskomplikowany
utwór zwiastował znużenie nastało objawienie pod postacią
cymbalistów, którzy przy użyciu nietypowych przedmiotów podnieśli
wyjątkowość tego wykonania. Idealna zmiana tempa i klimatu na
idealne zakończenie suity.
- The Dovekeepers
Kolejny
utwór miał najwyraźniej zachęcić widzów do obejrzenia
najnowszego serialu pomysłu Alice Hoffman. Skomponowana przez Jeffa
Beala suita to przede wszystkim flety, a w zasadzie jeden konkretny
flet niezwykłej solistki Sary Andon. W połączeniu z tamburynem
tudzież marakasami (czy jakimś innym podobnie brzmiącym
instrumentem) stworzyła iście perski klimat, identyczny jak w intro
serialu. Ciekawy początek przechodzi w bardziej nostalgiczne
brzmienie, które momentami stawały się wręcz irytująco
prostolinijne i nużące.
- House of Cards
Na
ten fragment koncertu wszyscy fani serialu wyczekiwani ze
zniecierpliwieniem. Nawet kolega twierdził, że będziemy mieć do
czynienia z naprawdę ciekawą kompozycją. Niestety, nie sprostało
to moim oczekiwaniom, ani nawet oczekiwaniom kolegi. Z pewnością
nie zachęciło do sięgnięcia po serial. Zaskakująco słaby,
zaskakująco powolny i bez charakteru. Jako, że był to jeden z
ostatnich występów trzeba było mocno się powstrzymywać, aby nie
zasnąć.
- Wikingowie
Cóż
to był za występ! Cudownie skandynawski, iście wikingowski wstęp,
czyli rewelacyjny Einar Selvik, który nie dość, że ma świetny
głos to w dodatku zjawiskowo operuje kravik-lyre i tagelharpą (ależ
się człowiek dokształca z muzyki przy takich koncertach!).
Wydawałoby się, że nie może być lepiej, ale Trevor Morris po raz
kolejny pokazał, że może nam dać jeszcze więcej. Klepanie
kontrabasów w rymach wojennych? Dlaczegoż by nie! Suita szybko
nabrała dynamizmu w scenach bitewnych przez wejście chóru, a także
Tiny Guo, która przebrała się już trzeci raz podczas tego
wieczoru. No i te sapnięcia, złowrogie brzmienia... Trevor Morris
dał czadu!
- Gra o tron
Finał
koncertu. Usłyszenie ulubionego kawałka na żywo i w dodatku w
nowej aranżacji, to jest coś! Szkoda tylko, że utwór autorstwa
Ramina Djawadiego zdążył już zbrzydnąć, bo przecież puszczano
go na okrągło- przed koncertem i w przerwach! Nie zmienia to jednak
faktu, że początek z openingu serialu wypadł rewelacyjnie. Później
zrobiło się już odrobinę nudnawo, choć chwile kiedy chór sobie
podśpiewywał były naprawdę zjawiskowe. Szkoda tylko, że tak dużo
pokazywanych scen z serialu dotyczyło nowego sezonu. Ci co go
jeszcze nie widzieli mogli poczuć się mocno zaskoczeni spoilerami.
Koniec końców po finale koncertu można było spodziewać się
czegoś więcej... szkoda, że wyszło tak zwyczajnie.
W
drugiej połowie koncertu wręczono również nagrodę dla Ambasadora
Festiwalu. Powędrowała ona do niezwykle żywiołowej osoby, która
swoją ekspresją nadaje zupełnie nowy wymiar pracy kompozytora.
Kapituła nagrody uznawszy, że zaangażowanie kompozytora i jego
ogromna pasja do tworzenia muzyki przysporzyła im niesamowitych
kontaktów wyróżniła cudownego Diego Navarro tą nagrodą. Cała
publiczność powitała tę wiadomość gromkimi brawami.
Tak
samo zresztą, jak i przy zamknięciu koncertu, gdzie dwójka
prowadzących Magda Miśka-Jackowska i tłumaczący, a przynajmniej
próbujący tłumaczyć na język angielski Piotr Krasnowolski (ktoś
wyjaśni o co chodziło z językowym niedograniem tej dwójki?!)
podziękowała nie tylko wspaniałym dyrygentom- choć nie ma co
ukrywać, że Navarro królował tym jak czuł muzykę, ale również
wokalistom i solistom, w tym cudownej Tinie Guo.
Czego
mi tu zabrakło? Wśród seriali na pewno kompozycji z „Black
Sails” a może nawet i „Spartakusa”, „The
Walking Dead”, czy „Fringe”. To dopiero byłyby
brzmienia... może po prostu nie udało się ściągnąć Beara
McCreary'ego, Jospeha LoDuca, a może po prostu nie są to gwiazdy
tak światowej sławy jak Trevor Morris, czy Ramin Djawadi. Może za
rok!
Cudowny
był to koncert, aż wstyd, że dopiero teraz zdecydowałam się na
udział w Festiwalu Muzyki Filmowej. Choć koleżanka twierdzi, że 8
festiwal wypadł o wiele słabiej niż wcześniejsze, to i tak jestem
w 100% usatysfakcjonowana. Porównania nie mam, ale biorąc pod uwagę
jej słowa nie mogę sobie wyobrazić co bym przeżywała na innych,
przyszłych koncertach! Wszyscy jednak wiedzą, że jestem muzycznym
ignorantem, bo podczas seansów zazwyczaj nie zwracam uwagi na
muzykę. Myślę jednak, że ten festiwal może coś odmieni we mnie,
może zainspiruje do działania, może pokaże, że filmowa muzyka to
nie tylko dźwięki z małego, czy dużego ekranu, ale muzyka, która
inspiruje innych do tworzenia czegoś tak zjawiskowego jak
Międzynarodowa Gala Seriali!
Prześlij komentarz