Reżyseria:
John Wells
Scenariusz:
Tracy Letts
Na
podstawie: sztuki Tracy Letts
Zdjęcia:
Adriano Goldman
Muzyka:
Gustavo Santaolalla
Kraj:
USA
Gatunek:
Dramat, Komedia
Premiera:
09 września 2013 (Świat) 24 stycznia 2014 (Polska)
Obsada:
Meryl Streep, Julia Roberts, Julianne Nicholson, Juliette Lewis,
Abigail Breslin,Ewan McGregor, Margo Martindale, Chris Cooper, Sam
Shepard, Dermont Mulroney, Benedict Cumberbatch, Misty Upham
„Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach” - tym
oto sloganem Forum Film reklamuje swój najnowszy tytuł, który
zagościł na naszych ekranach. „Sierpień w hrabstwie Osage”
jest ekranizacją sztuki autorstwa Tracy'ego Lettsa wielokrotnie
nagrodzonej, w tym także Pullitzerem. Za realizacją stanął
najbardziej odpowiedni do tego człowiek, twórca przebojowego
serialu telewizyjnego „ER” (w Polsce znany pod tytułem
„Ostry dyżur”)- John Wells. Do filmu udało mu się
zaangażować najlepszą obsadę i dzięki swojej przenikliwości
stworzył jeden z najbardziej przejmujących obrazów rodziny.
Relacje rodziny Westonów nigdy nie były szczególnie zażyłe.
Matka Viola (Meryl Streep), chroniczna lekomanka sponiewierana
przez raka jamy ustnej, a także trójka córek, gdzie niemal każda
wyniosła się z domu, jak najdalej od Oklahomy. Tylko jedna została
w okolicy- Ivy (Julianne Nicholson), i to właśnie ona dzwoni
do swoich sióstr- Barbary i Karen (Julia Roberts, Juliette
Lewis)), kiedy ich ojciec tajemniczo znika. Wraz ze swoimi
rozpadającymi się rodzinami i narzeczonymi przyjeżdżają do
matki, aby wesprzeć ją w ciężkich chwilach. Gdy na szuwarach
zostaje odnalezione ciało ich ojca, wszystko wskazuje na to, że
topór wojenny pomiędzy matką a córkami zostanie zakopany. Nic
bardziej mylnego, gdyż śmierć ojca to dopiero początek problemów.
Jedno wydarzenie, które może albo odbudować, albo zrujnować
wszystko. Zazwyczaj jest tak, że zaginięcia, pogrzeby na nowo
jednoczą ludzi. Okazuje się jednak, że rodzina Westonów jest
wyjątkowa i wychodzi poza wszelkie przyjęty ramy dobrego
zachowania. Niemrawo ciągnąca się fabuła „Sierpień w
hrabstwie Osage” znajduje swój punkt kulminacyjny, który
jest chyba jedną z najbardziej emocjonalnych scen w całym filmie.
Bowiem, co dobrego może wyjść z nałożenia się na siebie lat
cierpienia i nowych problemów, które bohaterowie zabierają ze sobą
do domu Violi? Oczywiste jest, że nic. Barbara ze swoimi problemami
w małżeństwie, Karen z nowym narzeczonym lubującym młodsze i
Ivy... która niesie ciężkie brzemię miłości do własnego
kuzyna- trzy całkiem różne kobiety, ale tak bardzo skrzywdzone
przez kobietę, która kochać ma je bezwarunkowo. Dużo jest w tym
dramatu, gdyż każdy problem napędza kolejny, a wszystko rozgrywa
się w zaledwie kilka dni i to niemalże w obrębie jednego domu.
Wiele boleśnie wypowiedzianych słów, które miały być zapewne
inteligentnymi żartami ze strony scenarzystów, ale prawda jest
taka, że nie bawią nawet przez chwilę- przynajmniej mnie. Cóż
może być więc zabawnego w uszczypliwych, poniżających uwagach
lekomanki, które ostatecznie kończą się burdą? Chyba jedynie
efekt tych słownych przepychanek i ogólny podziw dla Barb za taką
cierpliwość! Choć nakłada się tutaj bardzo wiele emocji, które
widz ostatecznie współodczuwa z bohaterkami, to jednak czegoś jest
tutaj wciąż za mało. Trudno określić, czy chodzi o tak głębokie,
ale znowuż nie wpływające na nic grzebanie w rodzinnych brudach,
czy faktyczny brak konkretnego zamknięcia. Finał opowieści jest
dość... zaskakujący, kiedy to okazuje się, że po rodzinnym
zjeździe nie ma najmniejszego śladu, bo ludzie są w stanie uciec
stamtąd tak jak stoją- czyli nawet w pidżamach. Takie rozwiązanie
zostawia otwartą furtkę dla interpretacji każdego widza, który
sam może zakończyć tę opowieść, tak jak tylko mu się widzi.
Fabuła wydaje się być dość niemrawa, monotonna i niezbyt
zachęcająca- nic dziwnego. Jednakże prawdą jest to, że ten film
to nie ukazuje jedynie rodzinnych dramatów i prób dokopania sobie
przy obiedzie. Ten obraz to coś więcej, to przede wszystkim dwie
najlepsze role, dwie najwspanialsze aktorki, które jaśnieją niczym
gwiazdy. Viola kontra Barb, czyli stara wyjadaczka Meryl Streep i
kobieta o najwspanialszym uśmiechu Hollywood- Julia Roberts. Te dwie
kobiety to dwa niepowstrzymane żywioły, które świetnie ze sobą
współgrały na ekranie. Nic dziwnego, że zostały dostrzeżone
przez Akademię Filmową i inne. Dwa silne charaktery, które
wcieliły się w dwie tak różne postaci, choć momentami tak bardzo
podobne. Viola w wykonaniu Meryl Streep to istne arcydzieło.
Odegrana niemalże od niechcenia, wyglądająca na wiecznie zaćpaną
bohaterkę. Uszczypliwa, złośliwa i tak ciężka do polubienia. Nie
każdą postać trzeba kochać, a Violę bez problemu można
znienawidzić za jej zachowania. Nie oznacza to jednak, że Streep
nie była w tej roli genialna. Roberts znakomicie dotrzymywała jej
kroku. Wielokrotnie pokazała, że potrafi się zaangażować bez
końca, a każdy zobaczy w niej nie tylko wyrodną córkę, ale
przede wszystkim kobietę silną i niezależną. Trzeba także
przyznać, że choć te dwie były naprawdę rewelacyjne, to cała
reszta obsady świetnie im asystowała. Chociażby wspaniały Chris
Cooper, czy Margo Martindale, którzy idealnie dopełnili całości.
Najnowszy film Johna Wellsa nie jest aż tak świetny, jak można by
oczekiwać. „Sierpień w hrabstwie Osage” momentami
bardzo mocno zawodzi, kiedy to dłużyzny zaczynają dominować.
Aczkolwiek patrząc całościowo stwierdzić można, że zaskakująco
szybko przeleciał ten seans. Widz tkwi w zaciekawieniu do czego
doprowadzą kolejne przepychanki rodzinne, czy może pojawi się
jakiś konkretny morał i jak to wszystko się zakończy. Niewiele
jest tutaj odpowiedzi na nasze pytania i choć film jest zaledwie
dobry, to trzeba przyznać, że aktorsko jest naprawdę rewelacyjnie.
I choćby nawet z tego powodu koniecznie trzeba obejrzeć ten film,
bowiem ciekawszego starcia niż Meryl Streep kontra Julia Roberts
ciężko jest szukać w dzisiejszym kinie.
Ocena: 7/10
A do mnie w ogóle nie trafiła rola Meryl Streep. Julia Roberts kradnie cały film i wypada o niebo naturalniej i szczerzej :)
OdpowiedzUsuń