Reżyseria: Rawson Marshall Thurber
Scenariusz: Steve Faber, Bob Fisher, Sean Anders, John Morris
Zdjęcia: Barry Petereson
Muzyka: Theodore Shapiro, Ludwig Goransson
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera: 09 sierpnia 2013 (Świat) 15 sierpnia 2013 (Polska)
Obsada: Jennifer Anniston, Jason Sudeikis, Will Poulter, Emma Roberts, Ed Helms, Kathryn Hahn, Nick Offerman, Molly C. Quinn, Tomer Sisley
Trzeba
się nieźle nagimnastykować, aby w dzisiejszych czasach odnaleźć
film, który będzie miał prawdziwą moc rozbawienia widza. Spośród
tych wszystkich wulgarnych i oferujących prostacki dowcip filmów
wybijał się jedynie „Kac Vegas”.
Teraz jednak przyszedł czas na przezabawną „rodzinę” Millerów
Rawsona Marshalla Thurbera, przeciwieństwo Griswaldów, którzy
bawili nas przed laty. Na „Millerach”
nawet wybredni widzowie dostaną coś, co rozbawi ich do łez.
David Clark (Jason Sudeikis) jest drobnym dilerem narkotyków
już od czasów studiów. Nie mając żadnych zobowiązań, nie
posiadając rodziny nic nie stoi na przeszkodzie w realizacji jego
planów. Jednakże jego życie szybko się komplikuje, gdy grupa
młodych chłopaków okrada go nie tylko z całego towaru, ale
również i oszczędności. Jego szef- Brad (Ed Helms), daje
mu okazję na zrekompensowanie strat. Jedyne co musi zrobić to
sprowadzić mu z meksykańską marihuanę. Wątpiąc w powodzenie
przemytu wpada na genialny plan, postanawia przyrobić sobie rodzinę
i wraz z nią i dużym kamperem udać się na „wakacje marzeń”.
Prosi o pomoc swoich sąsiadów- striptizerkę Rose (Jennifer
Aniston), porzuconego prawiczka Kenny'ego (Will Poulter) i
bezdomną nastolatkę Casey (Emma Roberts).
Pora rozpocząć wakacyjną przygodę i to z tak niezwykłymi
osobliwościami, jakimi dysponuje film „Millerowie”.
Cała zabawa zaczyna się tu od rabunku, aby powoli przejść w stan
niezwykłej rodzinnej wyprawy kamperem połączonej ze spotkaniem z
gangsterami, a nawet z czymś dużo gorszym- prawdziwą zakręconą
rodzinką, która nie spocznie dopóki nie potrzyma maleńkiego
dziecka Millerów. Ubaw jest przy tym niesamowity, w szczególności,
gdy dochodzi do małego wypadku. O dziwo udało się wyjść z tego z
twarzą, aż widz z zafascynowaniem patrzył, jak to bohaterowie się
z tego wywiną. Wszystko po to, aby dowieźć górę marihuany do
Brada, a cóż nie wzbudza większego zaufania niż rodzinka
odbywająca podróż wielkim kempingiem. Pomysł, nie mający szansy
się nie udać, no chyba, że pojawią się pewne okoliczności,
które oczywiście tu się pojawiają. Daje to całą masę zabawy,
więc nie sposób się tu nudzić. Żarty także nie są szczególnie
wybredne i choć niekiedy dość wulgarne stają się faktycznie
zabawne. Duża w tym zasługa Sudeikisa, którego cięta riposta i
elokwencja wyniosły film na wyżyny. Jednakże, nie zawsze jest tak
pięknie i wspaniale, bowiem nie każdy dowcip jest tu wysokich
lotów. Czasem zdarzają się drętwoty, które wywołują na twarzy
widza spore zniesmaczenie, jak chociażby scena z nauką pocałunku,
a innym razem pytanie „to miało być niby zabawne?”. Są to
jednak kropelki w morzu wrażeń.
W pewnym momencie przestaje być zabawnie i zaczyna się typowe
rozmyślanie nad wartościami rodzinnymi. Okazuje się, że nawet
nienawidzący się ludzie mogą się do siebie zbliżyć podczas
takiej wyprawy. Nie jest to nic nowego, nic zaskakującego i
faktycznie trochę drażni ta banalna cukierkowość. Nie mniej
troszkę pokazuje widzowi kierunek, a także daje powody do myślenia,
choć nie wiadomo czy o Jennifer Aniston w bieliźnie, czy o próbie
urozmaicenia życia seksualnego po wielu latach małżeństwa.
Całkiem przyziemne sprawy w całkowicie nieprzyziemnej fabule.
Warto zostać sobie trochę po filmie i nacieszyć się krótkimi
wpadkami z planu. Zabawne, a innym razem rozczulające, czego
przykładem może być ostatnie z udziałem Jennifer Aniston, od razu
powracają wspomnienia. Fakt faktem striptizerka z niej żadna, ale i
tak potrafiła wykrzesać z siebie humor. Nie jest to co prawda
Rachel Greene, ale aktorka wciąż próbuje wyjść z tej szufladki.
Z pewnością męska część widowni miała niemałą frajdę z
oglądania jej w bieliźnie. Z pewnością królem filmu jest Jason
Sudeikis, który do tej pory nie poruszał mnie swoim dowcipem ani w
„Szefowie wrogowie”, ani w „Stosunki
międzymiastowe”. Tym razem nie trudno nie dostrzec jego
inteligencji, a także ciętego języka. Świetnie sprawdzał się w
niemalże każdej pyskówce w filmie, a także innych dowcipnych
scenach. Duża uwaga skupiła się tu na Willu Poulterze, z którego
może coś będzie w przyszłości, ale póki co jeszcze daleka droga
przed nim. Idealnie nadaje się do takich lekkich komedyjek, w
których gra nierozgarniętego chłopaczka. W całej tej farsie
całkowicie zagubiła się Emma Roberts, która stała się wyblakła
do granic możliwości. Z pewnością jedna z najmniej pamiętliwych
ról tego filmu. Cała ta czwórka rodzinkę tworzyła dość
nietypową, ale o dziwo świetnie się uzupełniali.
Kiedy już myślałam, że nigdy już nie obejrzę filmu, który
rozbawi mnie do łez pojawili się tacy „Millerowie”
i pomogli mi odzyskać wiarę w komedie. Daleko im, co prawda, do
dawniejszych świetnych obrazów, ale zdecydowanie wybijają się na
tle współczesnej nijakości. Mega dawka wrażeń, całkiem sporo
chwil do śmiechu, choć nie zabraknie tutaj również momentów do
rozważań. W nietuzinkowy i humorystyczny sposób opowiada o
przemycie, walkach o życie, a także o pierwsze kontakty z
dziewczynami, ale przede wszystkim o rodzinie, która jest w życiu
najważniejsza. Zdecydowany hit tego lata, który jest daleki od
nudy, a pełen przezabawnych dialogów i sytuacji! Najlepsza komedia
tego roku, jak i nawet nie kilku ostatnich lat, jaką miałam okazję
oglądać.
Ocena: 7/10
Za zaproszenie na seans serdecznie dziękuje Warner Bros.!
W końcu jakaś ciekawa komedia, jeśli porównujesz ją do Kac Vegas to znaczy, że muszę obejrzeć. ;) Coraz mniej dobrych komedii, mi ostatnio podobali się "Stażyści".
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga o polskich komediach, możecie przeczytać recenzje na temat swoich ulubionych polskich komedii.
OdpowiedzUsuń