Seria: Kac Vegas #3
Reżyseria: Todd Phillips
Scenariusz: Todd Phillips, Craig Mazin
Zdjęcia: Lawrence Sher
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera: 20 maja 2013 (Świat) 07 czerwca 2013 (Polska)
Obsada: Bradley Cooper, Ed Helms, Zach Galifianakis, Justin Bartha, Ken Jeong, John Goodman, Melissa McCarthy, Mike Epps
Wielka
imprezowa i mega skacowana trylogia dobiega końca! Czy ktoś
wcześniej pomyślał, że film Todda Phillipsa nie skończy się na
pierwszym filmie? Pewnie podejrzenia co do przyszłości „Kac
Vegas” nabrały wyraźnych
kształtów, kiedy to produkcję okrzyknięto najlepszą komedią
2009 roku. Wtedy nie było już żadnych wątpliwości- trzeba było
kontynuować ten niebywały sukces. I tak po czterech latach
fascynujących przygód, różnorodna wataha w końcu zamyka swoją
działalność i robi to w wielce widowiskowy sposób! Tym razem...
na trzeźwo.
Alan
(Zach Galifianakis)
przechodzi ciężkie chwile, które odreagowuje poprzez zakup żyrafy.
Jej niechybna śmierć prowadzi do kłótni z jego ojcem, co kończy
się jego śmiercią. To jest moment przełomowy, kiedy przyjaciele
Alana i jego siostra zaczynają poważnie się o niego martwić.
Wysyłają go więc do miejsca, które będzie w stanie mu pomóc.
Niestety, podczas podróży, w której uczestniczą starzy
przyjaciele coś idzie nie tak, a wataha zostaje zaatakowana przez
wysłanników dealera narkotyków- Marshalla (John
Goodman). Robi to w
jednym celu, aby odnaleźć Chowa (Ken
Jeong) i 21 milionów,
które ten mu ukradł. Aby nieco zmotywować kolegów bierze pod
zastaw Douga (Justin
Bartha) i
tym sposobem Alan, Phil oraz Stu (Bradley
Cooper, Ed Elms) wyruszają
w podróż od Tijuany aż po Las Vegas, aby odnaleźć jedyny bilet
do wolności przyjaciela, spotkać starych przyjaciół, a także
pozyskać nowych.
„Prawdziwych
przyjaciół poznajemy w biedzie” i ta właśnie przysłowiowa
bieda nadeszła dla uroczej watahy. Chociaż... ich zawsze to
spotyka! Tym razem nie ma jednak kaca, przynajmniej nie z początku,
jest jedynie genialne zakończenie serii, która na starcie spotykała
się z moją antypatią. Jak to bywa w trylogiach wszystko pięknie
się zamyka. Pomysł na fabułę trzeciej części powiązał
wydarzenia z pierwszą, która wszystko zapoczątkowała. Okazuje
się, że doprawienie alkoholu przez Alana na wieczorze kawalerskim
Douga urosło do czegoś ogromnego i nie mówię tu jedynie o
przyjaźni, jaka narodziła się pomiędzy bohaterami. Jak to nauczał
jeden z bohaterów „Krzyk”,
historia zatacza koło, cofa się do początku. Tutaj nie chodzi już
tylko o odwiedziny u znajomej chłopakom striptizerki, to także
powrót do swojej wrażliwości i niezapomnianych przeżyć sprzed
czterech lat.
Co tu dużo mówić, czwórka przyjaciół znów wpada w kłopoty i
to o dziwo nie z powodu solidnie zakrapianej imprezki. Ponownie ich
życie zawiśnie na włosku, a nawet i z gzymsu Caesars Palace.
Nauczą się latać, a także włamywać do najpiękniejszych
budynków. Będą zabijać zwierzęta, będą poznawać miłości
swojego życia, a także ganiać za ześwirowanym Chińczykiem! O
dziwo, pojawia się także i zwrot w akcji, który całkowicie
zrujnuje naszą przeponę od śmiechu. Oj tak, powodów do ubawu jest
tutaj całkiem sporo. Zaskakująco nie kręci się jedynie wokół
scen zaprezentowanych nam w zwiastunie. Momentami ciężko jest nam
jednak orzec czy nasz histeryczny atak śmiechu wywołały poczynania
Alana i jego kumpli, czy maniakalny śmiech koleżanki z rzędu
poniżej.
„Kac
Vegas 3” kręcony był
tym razem w Tijuanie, no i ponownie w Las Vegas. Bohaterowie
powracają w znajome miejsce, które całkowicie odmieniło ich
życia. Nie przykuwa się jednak uwagi do wspaniałości serwowanego
nam przez otoczenie, uwaga skupia się bardziej na psotach tych,
wokół których kręci się fabuła. Będzie sucho, będzie mokro,
będzie wyboiście i wystrzałowo. No i te stroboskopy w hotelu,
sprawiające, że nasze oczy chcą wypłynąć z orbit.
Ekipa nie zawodzi ani przez minutę. Stara gwardia mocno się
rozwinęła i jeszcze bardziej zaangażowała się w produkcję.
Zabawy mieli z tym co niemiara, a tym samym dali bawić się również
widzowi. Pełne ekspresji kreacje, które momentami zaskakują. Nikt
nie spodziewałby się takiego poświęcenia i niemalże wypruwania
sobie żył. Pomiędzy wszystkimi gwiazdami, które popisały się
przy okazji trzeciej części, Justin Bartha gdzieś zaginął.
Zaplątał się w swoim porwaniu i próbach ratowania mentalności
swojego szwagra, w efekcie stając się niewidzialnym. Najwięcej
atrakcji dostarczał ponownie Ken Jeong, pojawiający się na ekranie
o wiele częściej niż ostatnio. Aspekt na plus, bo dzięki temu
więcej było powodów do śmiechu. Zaskakująco ukazuje nam się
również i wspaniały aktor- John Goodman, który ostatnio pojawia
się w co piątym filmie, który oglądam. Pana Goodmana nigdy dość,
bo nawet w takich rolach jak Marshall spisuje się znakomicie. Nie ma
co narzekać, obsada całkowicie spełnia oczekiwania widza!
Można
powiedzieć, że „Kac Vegas 3”
to zaiste epickie zakończenie. W końcu doświadczamy prawdziwych
wydarzeń, a nie jedynie odtwarzamy je po skacowanej nocy. Kolejny
powód do naprawdę dobrej rozrywki, w której króluje świetne i
niewymuszone poczucie humoru, a także wielkie gwiazdy ekranu.
Zakończy się pewien etap w historii bohaterów, ale da to też
początek czemuś nowemu. I choć może nie jest to najlepszy film z
serii to zabawa była przednia. Więc jeżeli ktoś liczy na chwile
odprężenia, bądź stymulant dla poprawienia nastroju, to seans
kończący trylogię o przygodach watahy w Las Vegas będzie idealną
propozycją na wieczór.
Ocena:
7/10
Film obejrzany na zaproszenie Warner Bros.!
Zamierzam obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńMnie się ta część aż tak bardzo nie podobała, ale przyznam, że spodziewałam się czegoś o wiele gorszego po wszystkich tekstach typu: ,,Kac Vegas 3 zmiażdżony przez krytyków". Oni się po prostu nie znają na rzeczy. ;D
OdpowiedzUsuń,,Nie przykuwa się jednak uwagi do wspaniałości serwowanego nam przez otoczenie, uwaga skupia się bardziej na psotach tych, wokół których kręci się fabuła" - jak dobrze, że nie tylko ja to zauważyłam. :) Bardzo mi brakowało ukazania widoków, bo w poprzednich częściach było to zadośćuczynienie za te wszystkie ,,superśmieszne" męskie genitalia, z których miałam się podobno śmiać.
Jak dla mnie dużym plusem tej części były niezłe zwroty akcji, wątek miłosny i Alan-tata. ;D
Oj tak, te sceny były świetne :)
OdpowiedzUsuńWczoraj byłam na tym w kinie i żałowałam tej kasy, dla mnie tego 'kaca' było tam tyle co nic, mogli już inaczej to nazwać :P
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie jestem fanem tej serii. Ale pewnie obejrzę prędzej czy później i tak :)
OdpowiedzUsuń