NOWOŚCI

wtorek, 22 maja 2012

942. Happy Feet: Tupot małych stóp 2, reż. George Miller

Oryginalny tytuł: Happy Feet Two
Seria: Happy Feet #2
Reżyseria: George Miller
Scenariusz: George Miller, Warren Coleman, Gary Eck, Paul Livingston
Zdjęcia: David Peers, David Dulac
Muzyka: John Powell
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Familijny, Komedia
Premiera światowa: 17 grudnia 2011
Premiera polska: 02 grudnia 2011
Dubbing polski: Bartosz Obuchowicz, Sonia Bohosiewicz, Cezary Pazura, Tomasz Kot, Wojciech Mecwaldowski, Jarosław Boberek

Data wydania DVD/BD:  30 marca 2012
Dystrybutor: Galapagos
Wersja wydania: 1-płytowa
Dodatki: Nowa animacja Looney Tunes! Chyba widziałem kotecka 
Zawiera wersję dla niesłyszących w języku angielskim.

     Od czasu, gdy tańczące i śpiewające pingwiny w „Happy Feet” podbiły serca widzów minęło pół dekady. Teraz ten sam reżyser, George Miller, który stworzył „Mad Maxa”, „Czarownice z Eastwick”, czy „Babe- świnka z klasą” powraca z kontynuacją ptasich przygód. Wzbogaca produkcję o ciekawe postaci i dawkę humoru ale czy to wystarczy, aby utrzymać się na poziomie poprzedniego filmu? Okazuje się, że tak, bowiem ani pierwszy, ani drugi nie porywają wystarczająco, aby utknąć w pamięci na długo. W wydaniu DVD przygotowanym przez polskiego dystrybutora filmu, Warner Bros., zobaczymy nie tylko film, ale również krótkometrażówkę „Chyba widziałem kotecka?”, a także kilka dodatków, które umilą nam czas.
     Na mroźnej Antarktydzie, pingwin imieniem Mambo (Elijah Wood,Bartosz Obuchowicz) ostatecznie zdobył serce Glorii (Pink, Sonia Bohosiewicz), z którą założył rodzinę. Jego mały synek- Erik (Ava Acres, Igor Rafiński), boryka się z podobnym problemem co on sam w dzieciństwie- nie potrafi tańczyć. Publicznie upokorzony pingwinek wyrusza wraz z dwójką przyjaciół do sąsiedniej krainy, gdzie zaraz zyskuje sympatię Lovelasa (Robin Williams, Marek Ślosarski) i jego poddanych. Tam też poznaje Svena (Hank Azaria, Cezary Pazura), pierwszego w historii pingwina, który umie latać, a który staje się inspiracją dla małego nielota. Jednakże, gdy na skutek ocieplenia, spory kawałek lodowca się odrywa, jego rodzina znajdzie się w niebezpieczeństwie. W tym samym czasie dwójka małych krylli- Will (Brad Pitt, Tomasz Kot) i Bill (Mat Damon, Wojciech Mecwaldowski), odłączają się od ławicy i wyruszają w podróż przez przejrzyste i niezbadanie tonie.
     Wytwórni Warner Bros., po raz kolejny udało się przemycić na rynek animację ze zwierzakami w roli głównej, które wkomponowują się we wciąż trwająca fascynację programami telewizyjnymi typu „You Can Dance”, czy „Idol”. Jest to idealna pozycja dla najmłodszych widzów, dla których kolorowe produkcje tego typu pobudzają do działania szare komórki i stanowią ponadprzeciętną, niezbyt drastyczną rozrywkę. „Happy Feet 2” z pewnością jej dostarcza, choć nie w tak znaczącym stopniu, jak film pierwszy. Pingwiny podupadły chyba na zdrowiu, energii i kreatywności bowiem śpiewają i wywijają płetwami o wiele rzadziej, choć niekoniecznie gorzej. Utwory są o wiele mniej chwytliwe i ,niestety, wszystkie przerobione zostają na polskie odpowiedniki. Jednakże jeżeli ktoś chce usłyszeć je w oryginalnej wersji, to dystrybutor, oczywiście, daje taką możliwość. W dodatku, jeżeli bardzo chcemy, możemy włączyć się do śpiewania, gdyż szare pingwiny zachęcają nas do zabawy wraz z nimi przy okazji jednego z dodatków. Niektóre przepełnione bólem, innym razem motywujące, bądź pełne radości. Idealnie uzupełniają to co niewypowiedziane. Przy kontynuacji choreografie nabierają o wiele większego znaczenia. Nie jest to już tylko zwykłe stepowanie, które ma rozruszać widza, bądź wprawić go w rozbawienie. W obliczu katastrofy staje się to czymś więcej- symbolem solidarności.
     Animacja, oczywiście, pozostaje bez zarzutu. Nad rysunkami pracowało grono ludzi, którym przyszło szkicować, tworzyć ponad setkę pingwinów. Jeden z nich, Tim McEwen, w jednym z dodatków zdradza nam krok po kroku jak stworzyć swojego pingwina na papierze, choć on sam tworzy je na specjalnie do tego przeznaczonym tablecie (co za postęp w animacji!). Starano się jak najwierniej oddać wygląd poszczególnych stworzeń, a także nadać im indywidualne cechy pasujące do ich charakterów, tak jak rudy irokez na łbie Ramona, czy muszka pod pyszczkiem Mambo i jego syna. Nie lada atrakcję stanowi ponowne wprowadzenie do akcji żywych ludzi, co o dziwo, przy tak dobrej animacji, nie jest aż tak kontrastowe.
     Przy tworzeniu scenariusza do filmu, scenarzyści powrócili do korzeni, czyli rozpoczęli „Happy Feet 2” starym chwytem na litość i miłosierdzie widza, uczucia tak dobrze nam znane z seansu pierwszego filmu. Potwierdza to jedynie stare dobre przysłowie, że „niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Piętno braku talentu małego pingwinka ciągnie się, w zasadzie, przez cały film, aż do momentu, w którym solidaryzuje się z pozostałymi chcąc uratować pingwiny szare. Przełamuje wszelkie opory, a wszystko dla swojej własnej rodziny. Wątki kręcą się wokół wsparcia i zrozumienia ze strony rodziny, które stają naprzeciw wyśmiewaniu przez resztę otoczenia. Stawia się tutaj na rodzinę, dlatego też scenarzyści uczą Mambo jak być przykładnym ojcem, a Erika, jak być dobrym i dzielnym synkiem. Momentami porzucamy na chwilę urocze nieloty na rzecz małych kryli, które z natury rzeczy stanowią pokarm dla morskich żyjątek. Brutalnie ukazuje się naturalną kolej rzeczy, którą dodatkowo wzmacnia film dokumentalny, który wyszperać możemy wśród dodatków o tytule- „Pomagając pingwinom i przyjaciołom”. Kryle porzucają swoje dotychczasowe otoczenie, które znudziło ich do granic możliwości, a chętni i pełni nadziei wyruszyli na podbój nowego, niezbadanego. To właśnie ta dwójka- Will i Bill, dostarczają dowcipu całej animacji. Ich dialogi i komiczne sytuacje stanowią idealną odskocznię dla sztywnych i, momentami, nudnych pingwinów i ich, doprowadzających widza do łez, problemów. Wprowadzenie tych małych istot do fabuły pokazało nam też, że nawet tupnięcie takich małych stóp może być znaczące. Trąci to trochę ekologicznym trendem, tak samo jak i nieszczęście, które spotyka szare pingwiny. O ekologii jest też trochę w tym mini dokumencie, gdzie nie tylko poznamy mieszkańców wód wkoło Antarktydy, ale też zagrożenia jakie wiążą się z ociepleniem.
     Jedyną zmianą w dotychczasowej obsadzie jest pojawienie się w postaci Glorii głosu Pink, która zastąpiła zmarłą tragicznie Brittany Murphy. Nowymi głosami są także Brad Pitt i Matt Damon, którzy dostali „najmniejsze” role w całym filmie. W polskiej wersji językowej nie ma zbytnich rewelacji. Mecwaldowski i Kot idealnie spisywali się w roli kryli, natomiast Jarosław Boberek jak zawsze powalił sposobem w jaki pracuje głosem. Od razu rozpoznajemy go pod postacią Ramona. Innym charakterystycznym brzmieniem okazał się być głos Svena, nowej postaci, którą stał się Cezary Pazura. Na szczęści dubbing nie drażnił. Nie było zbyt piskliwych i kiepsko dobranych głosów, a to zawsze wpływa pozytywnie na odbiór.
     Seria „Tupot małych stóp” nie jest tą, do których często powraca się wspomnieniami, a oglądanie ponownie pingwinich kandydatów do programu „Mam talent” wydaje się wręcz irytującym pomysłem. Powoli przestają fascynować zwierzęta, którym przypisuje się ludzkie cechy, daje ludzki głos, a tu jeszcze w dodatku obsypuje się pyłkiem z talentem. Ponadto przeładowanie wątkami w „Happy Feet 2” jest zdecydowanie zbyt rażące dla dorosłego czytelnika, ale dla małego będzie wspaniałą zabawą nie tylko fabularną, ale też i wizualną. W końcu, spójrzmy prawdzie w oczy, czy jest coś fantastyczniejszego od uroczych, stepujących i wydających z gardzieli piękne dźwięki, małych nielotów?
Film obejrzałam dzięki firmie Galapagos.
 

6 komentarzy :

  1. widziałam jedynie pierwszą część i w sumie nawet mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. druga część według mnie totalnie nie potrzebna, nie zachwyciłam się jakoś zbytnio jak na pierwszej części .

    pozdrawiam,
    swiatoczamipannymirejss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część była nawet fajna, w ogóle nie wiedziałam, że jest druga. W wolnym czasie będę musiała obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam pierwszą część, która momentami wydawała mi się nudna, pomimo, że pingwiny to jedne z moich ulubionych zwierząt. :) Całość wywarła na mnie pozytywne wrażenie - lubię mądre bajki. Dwójki raczej nie obejrzę, bo większość ludzi ma o niej niepochlebne zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć. Informacyjnie. Postanowiłem przenieść swojego dotychczasowego bloga Filmowy.Blog.Onet.Pl na bloggera.
    Teraz to już http://nowyfilmowy.blogspot.com/
    Zapraszam do odwiedzania.
    Pozdrawiam. Josh

    OdpowiedzUsuń
  6. A według mnie jedynka jest lepsza pod wzgledem pieśni ale 2 część jest lepsza pod wzgledem fabuły . Pod koniec drugiej części "dosłownie" płaczę a w pierwszej nie :)

    OdpowiedzUsuń