Oryginalny tytuł: Happy Feet Two
Seria: Happy Feet #2
Reżyseria: George Miller
Scenariusz: George Miller, Warren Coleman, Gary
Eck, Paul Livingston
Zdjęcia: David Peers, David Dulac
Muzyka: John
Powell
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Familijny, Komedia
Gatunek: Animacja, Familijny, Komedia
Premiera światowa: 17 grudnia 2011
Premiera polska: 02 grudnia 2011
Dubbing polski: Bartosz Obuchowicz, Sonia Bohosiewicz,
Cezary Pazura, Tomasz Kot, Wojciech Mecwaldowski, Jarosław Boberek
Data wydania DVD/BD: 30 marca 2012
Dystrybutor: Galapagos
Wersja wydania: 1-płytowa
Dodatki: Nowa animacja Looney Tunes! Chyba widziałem kotecka
Zawiera wersję dla niesłyszących w języku angielskim.
Data wydania DVD/BD: 30 marca 2012
Dystrybutor: Galapagos
Wersja wydania: 1-płytowa
Dodatki: Nowa animacja Looney Tunes! Chyba widziałem kotecka
Zawiera wersję dla niesłyszących w języku angielskim.
Od
czasu, gdy tańczące i śpiewające pingwiny w „Happy Feet”
podbiły serca widzów minęło pół dekady. Teraz ten sam reżyser,
George Miller, który stworzył „Mad Maxa”,
„Czarownice z Eastwick”, czy „Babe- świnka
z klasą” powraca z kontynuacją ptasich przygód. Wzbogaca
produkcję o ciekawe postaci i dawkę humoru ale czy to wystarczy,
aby utrzymać się na poziomie poprzedniego filmu? Okazuje się, że
tak, bowiem ani pierwszy, ani drugi nie porywają wystarczająco, aby
utknąć w pamięci na długo. W wydaniu DVD przygotowanym przez
polskiego dystrybutora filmu, Warner Bros., zobaczymy nie tylko film,
ale również krótkometrażówkę „Chyba widziałem
kotecka?”, a także kilka dodatków, które umilą nam
czas.
Na
mroźnej Antarktydzie, pingwin imieniem Mambo (Elijah Wood,Bartosz
Obuchowicz) ostatecznie zdobył serce Glorii (Pink, Sonia
Bohosiewicz), z którą założył rodzinę. Jego mały synek-
Erik (Ava Acres, Igor Rafiński), boryka się z podobnym
problemem co on sam w dzieciństwie- nie potrafi tańczyć.
Publicznie upokorzony pingwinek wyrusza wraz z dwójką przyjaciół
do sąsiedniej krainy, gdzie zaraz zyskuje sympatię Lovelasa (Robin
Williams, Marek Ślosarski) i jego poddanych. Tam też poznaje
Svena (Hank Azaria, Cezary Pazura), pierwszego w historii
pingwina, który umie latać, a który staje się inspiracją dla
małego nielota. Jednakże, gdy na skutek ocieplenia, spory kawałek
lodowca się odrywa, jego rodzina znajdzie się w niebezpieczeństwie.
W tym samym czasie dwójka małych krylli- Will (Brad Pitt, Tomasz
Kot) i Bill (Mat Damon, Wojciech Mecwaldowski), odłączają
się od ławicy i wyruszają w podróż przez przejrzyste i
niezbadanie tonie.
Wytwórni
Warner Bros., po raz kolejny udało się przemycić na rynek animację
ze zwierzakami w roli głównej, które wkomponowują się we wciąż
trwająca fascynację programami telewizyjnymi typu „You Can
Dance”, czy „Idol”. Jest to idealna pozycja dla
najmłodszych widzów, dla których kolorowe produkcje tego typu
pobudzają do działania szare komórki i stanowią ponadprzeciętną,
niezbyt drastyczną rozrywkę. „Happy Feet 2” z
pewnością jej dostarcza, choć nie w tak znaczącym stopniu, jak
film pierwszy. Pingwiny podupadły chyba na zdrowiu, energii i
kreatywności bowiem śpiewają i wywijają płetwami o wiele
rzadziej, choć niekoniecznie gorzej. Utwory są o wiele mniej
chwytliwe i ,niestety, wszystkie przerobione zostają na polskie
odpowiedniki. Jednakże jeżeli ktoś chce usłyszeć je w
oryginalnej wersji, to dystrybutor, oczywiście, daje taką
możliwość. W dodatku, jeżeli bardzo chcemy, możemy włączyć
się do śpiewania, gdyż szare pingwiny zachęcają nas do zabawy
wraz z nimi przy okazji jednego z dodatków. Niektóre przepełnione
bólem, innym razem motywujące, bądź pełne radości. Idealnie
uzupełniają to co niewypowiedziane. Przy kontynuacji choreografie
nabierają o wiele większego znaczenia. Nie jest to już tylko
zwykłe stepowanie, które ma rozruszać widza, bądź wprawić go w
rozbawienie. W obliczu katastrofy staje się to czymś więcej-
symbolem solidarności.
Animacja,
oczywiście, pozostaje bez zarzutu. Nad rysunkami pracowało grono
ludzi, którym przyszło szkicować, tworzyć ponad setkę pingwinów.
Jeden z nich, Tim McEwen, w jednym z dodatków zdradza nam krok po
kroku jak stworzyć swojego pingwina na papierze, choć on sam tworzy
je na specjalnie do tego przeznaczonym tablecie (co za postęp w
animacji!). Starano się jak najwierniej oddać wygląd
poszczególnych stworzeń, a także nadać im indywidualne cechy
pasujące do ich charakterów, tak jak rudy irokez na łbie Ramona,
czy muszka pod pyszczkiem Mambo i jego syna. Nie lada atrakcję
stanowi ponowne wprowadzenie do akcji żywych ludzi, co o dziwo, przy
tak dobrej animacji, nie jest aż tak kontrastowe.
Przy
tworzeniu scenariusza do filmu, scenarzyści powrócili do korzeni,
czyli rozpoczęli „Happy Feet 2” starym chwytem na
litość i miłosierdzie widza, uczucia tak dobrze nam znane z seansu
pierwszego filmu. Potwierdza to jedynie stare dobre przysłowie, że
„niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Piętno braku talentu
małego pingwinka ciągnie się, w zasadzie, przez cały film, aż do
momentu, w którym solidaryzuje się z pozostałymi chcąc uratować
pingwiny szare. Przełamuje wszelkie opory, a wszystko dla swojej
własnej rodziny. Wątki kręcą się wokół wsparcia i zrozumienia
ze strony rodziny, które stają naprzeciw wyśmiewaniu przez resztę
otoczenia. Stawia się tutaj na rodzinę, dlatego też scenarzyści
uczą Mambo jak być przykładnym ojcem, a Erika, jak być dobrym i
dzielnym synkiem. Momentami porzucamy na chwilę urocze nieloty na
rzecz małych kryli, które z natury rzeczy stanowią pokarm dla
morskich żyjątek. Brutalnie ukazuje się naturalną kolej rzeczy,
którą dodatkowo wzmacnia film dokumentalny, który wyszperać
możemy wśród dodatków o tytule- „Pomagając pingwinom i
przyjaciołom”. Kryle porzucają swoje dotychczasowe
otoczenie, które znudziło ich do granic możliwości, a chętni i
pełni nadziei wyruszyli na podbój nowego, niezbadanego. To właśnie
ta dwójka- Will i Bill, dostarczają dowcipu całej animacji. Ich
dialogi i komiczne sytuacje stanowią idealną odskocznię dla
sztywnych i, momentami, nudnych pingwinów i ich, doprowadzających
widza do łez, problemów. Wprowadzenie tych małych istot do fabuły
pokazało nam też, że nawet tupnięcie takich małych stóp może
być znaczące. Trąci to trochę ekologicznym trendem, tak samo jak
i nieszczęście, które spotyka szare pingwiny. O ekologii jest też
trochę w tym mini dokumencie, gdzie nie tylko poznamy mieszkańców
wód wkoło Antarktydy, ale też zagrożenia jakie wiążą się z
ociepleniem.
Jedyną
zmianą w dotychczasowej obsadzie jest pojawienie się w postaci
Glorii głosu Pink, która zastąpiła zmarłą tragicznie Brittany
Murphy. Nowymi głosami są także Brad Pitt i Matt Damon, którzy
dostali „najmniejsze” role w całym filmie. W polskiej wersji
językowej nie ma zbytnich rewelacji. Mecwaldowski i Kot idealnie
spisywali się w roli kryli, natomiast Jarosław Boberek jak zawsze
powalił sposobem w jaki pracuje głosem. Od razu rozpoznajemy go pod
postacią Ramona. Innym charakterystycznym brzmieniem okazał się
być głos Svena, nowej postaci, którą stał się Cezary Pazura. Na
szczęści dubbing nie drażnił. Nie było zbyt piskliwych i kiepsko
dobranych głosów, a to zawsze wpływa pozytywnie na odbiór.
Seria
„Tupot małych stóp” nie jest tą, do których
często powraca się wspomnieniami, a oglądanie ponownie pingwinich
kandydatów do programu „Mam talent” wydaje się wręcz
irytującym pomysłem. Powoli przestają fascynować zwierzęta,
którym przypisuje się ludzkie cechy, daje ludzki głos, a tu
jeszcze w dodatku obsypuje się pyłkiem z talentem. Ponadto
przeładowanie wątkami w „Happy Feet 2” jest
zdecydowanie zbyt rażące dla dorosłego czytelnika, ale dla małego
będzie wspaniałą zabawą nie tylko fabularną, ale też i
wizualną. W końcu, spójrzmy prawdzie w oczy, czy jest coś
fantastyczniejszego od uroczych, stepujących i wydających z
gardzieli piękne dźwięki, małych nielotów?
Film
obejrzałam dzięki firmie Galapagos.
widziałam jedynie pierwszą część i w sumie nawet mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńdruga część według mnie totalnie nie potrzebna, nie zachwyciłam się jakoś zbytnio jak na pierwszej części .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
swiatoczamipannymirejss.blogspot.com
Pierwsza część była nawet fajna, w ogóle nie wiedziałam, że jest druga. W wolnym czasie będę musiała obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńWidziałam pierwszą część, która momentami wydawała mi się nudna, pomimo, że pingwiny to jedne z moich ulubionych zwierząt. :) Całość wywarła na mnie pozytywne wrażenie - lubię mądre bajki. Dwójki raczej nie obejrzę, bo większość ludzi ma o niej niepochlebne zdanie...
OdpowiedzUsuńCześć. Informacyjnie. Postanowiłem przenieść swojego dotychczasowego bloga Filmowy.Blog.Onet.Pl na bloggera.
OdpowiedzUsuńTeraz to już http://nowyfilmowy.blogspot.com/
Zapraszam do odwiedzania.
Pozdrawiam. Josh
A według mnie jedynka jest lepsza pod wzgledem pieśni ale 2 część jest lepsza pod wzgledem fabuły . Pod koniec drugiej części "dosłownie" płaczę a w pierwszej nie :)
OdpowiedzUsuń