NOWOŚCI

niedziela, 20 maja 2012

941. Mroczne cienie, reż. Tim Burton

Oryginalny tytuł: Dark Shadows
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Seth Grahame-Smith
Na podstawie: serialu TV Dana Curtisa
Zdjęcia: Bruno Delbonnel
Muzyka: Howard Shore
Kraj: USA
Gatunek: Fantasy, Horror, Komedia
Premiera światowa: 10 maja 2012
Premiera polska: 18 maja 2012
Obsada: Johnny Depp, Michelle Pfeiffer, Helena Bonham Carter, Eva Green, Jackie Earle Haley, Jonny Lee Miller, Bella Heathcote, Chloe Grace Moretz, Gulliver McGrath
 
    Gotycka kompozycja duetu Burton & Depp od razu skazana jest na sukces. Ta porażająca dwójka znowu wkracza do akcji, aby przenieść na ekrany kin, żyjącą w sercach Amerykanów od niemalże połowy wieku, historię o miłości i klątwie. Twórca wielkich kinowych hitów, jak „Sok z Żuka”, czy „Edward Nożycoręki”, tym razem bierze na warsztat scenariusz klasycznego serialu telewizyjnego z przełomu lat 60tych i 70tych, o tytule „Mroczne cienie”, wcielając w niego trochę swojego mroku, humoru i Johnny'ego Deppa.
    Jest rok 1752. Rodzina Collinsów sprowadza się do Maine, gdzie zakłada małą rybacką mieścinę. Ich biznes się nakręca, dając im niezliczone bogactwa, dzięki którym żyją w dostatku. Po kilkunastu latach syn Collinsów, Barnabas (Johnny Depp), wiedzie bardzo rozrywkowy tryb życia. Nie stroni od pięknych kobiet i eleganckich kreacji. Jednakże łamie serce niewłaściwej dziewczynie imieniem Angelique (Eva Green), która okazuje się być wiedźmą. Kiedy mężczyzna zakochuje się w innej ta nie tylko ją morduje, ale rzuca także klątwę na Barnabasa, który od tej chwili staje się wampirem. Wtrącony do trumny i zakopany w ziemi powraca w rodzinne strony po dwóch stuleciach. Pomaga swoim potomkom wyjść z niedoli, a także chce wyrównać rachunki ze starą znajomą. Nieoczekiwanie los daje mu drugą szansę na związek ze swoją ukochaną.
    Mając przed oczami takie filmy jak „Sweeney Todd”, czy „Gnijąca Panna Młoda”, trudno powiedzieć cokolwiek dobrego na temat tego dziwnego tworu jakim jest obraz „Mroczne cienie”. Pomyślelibyśmy, że przecież o to właśnie chodzi w produkcjach Burtona, o dziwny świat wylewający się z jego zakręconego umysłu prosto na ekrany. Trzeba przyznać, że reżyser ma swój styl, którego wiernie trzyma się we wszystkich swoich filmach. Nie ma tutaj lukrowanej scenografii pełnej kucyków, czy serduszek. Jednakże nikt nie powiedział, że wszechogarniający mrok nie może być fascynujący. Burton pozostaje w swoich gotyckich klimatach, od których włos jeży się na karku. Tym razem, przenosi klasyczne formy do szalonych i kolorowych lat 70tych, w których nie trudno o ubarwioną nieporadność. Styliści spisali się w tym zakresie na medal, skupiając swoją uwagę nie tylko na przepięknie wyglądających kreacjach, ale i barwnych gdzieniegdzie fryzurach, czy też charakteryzacji Barnabasa. 
Intryguje to z jaką pieczołowitością scenografowie stworzyli całkowicie nowy świat. Na potrzeby produkcji postawiono zupełnie nowe miasteczko- Collinsport, a które całkowicie nas urzekło. Zadbano także o każdy drobiazg rezydencji Collinswood, która zarówno w opuszczonym, jak i odnowionym stanie, prezentowała się zniewalająco. Idealnym uzupełnieniem do całości okazały się kompozycje Danny'ego Elfmana, aczkolwiek w filmie usłyszymy także znane przeboje Alice Coopera, Iggy Popa, czy The Carpenters, które w oka mgnieniu przeniosły nas do lat 70tych.
    Oczywiste jest, że filmy takiego mistrza dziwactwa jak Tim Burton dopracowane są niemalże do perfekcji pod względem wizualnym. Nieodmiennie stanowi to najważniejszy znak rozpoznawczy reżysera. Fabuły jego filmów także są niesztampowe. Wydaje się, że „Mroczne cienie” to taki mały koszmarek dla każdego kinomana, który ceni sobie spójność interpretacji, czy jakąkolwiek logikę. Film bowiem okazał się całkowitym miszmaszem tematycznym, który nie każdemu musi przypaść do gustu. Historie, które opierają się na miłości i przekleństwie zazwyczaj się udają, jednakże kiedy dowala się do nich taką dawkę przesady, jak uczynił to początkujący scenarzysta Seth Grahame-Smith to takie rzeczy zwyczajnie nie mogą się dobrze skończyć. Do pewnego momentu jest ciekawie, jest nawet i zabawnie, bowiem nie ma lepszego dowcipu niż wyrwać wampira z osiemnastego wieku i przenieść go do świata, gdzie konie zastąpiono chevroletami, a małe piosenkareczki w tajemniczy sposób siedzą i śpiewają do nas z małego pudła. Ta zabawna próba dostosowania się Barnabasa do nowego świata jest odświeżająca dla całej produkcji. Nie mniej, miłosne problemy tego pospolitego wampira to temat przewodni całej opowieści. Przeklęty za miłość, za brak miłości i przez miłość. Idealne odzwierciedlenie tego jak wielkim utrapieniem może być dla nas owe uczucie, które źle ulokowane może niszczyć nas przez wieki. W fabule znajdzie się także trochę miejsca dla rozważań na temat chciwości reprezentowanej przez jednego z bohaterów, ale też i chęci pozostania wiecznie młodym odzwierciedlonej przez inną. Przychodzi również moment na małe zaskoczenia, które nie są tak szokujące, kiedy by wrócić pamięcią do ich oznak. A jeżeli widz myśli, że jest to tylko bajeczka o wampirach i czarownicach, to bardzo się pomyli.
    Jako, że większość filmów reżyserowanych przez Burtona okraszona była nazwiskiem Johnny'ego Deppa, nie było więc szokiem, że zaangażowano go i do „Mrocznych cieni”. Jako człowiek potrafiący wcielić się w każdą najbardziej karykaturalną postać, niczym kameleon, okazał się być strzałem idealnym. Nie ma drugiego tak elastycznego człowieka na świecie. Jako Barnabas był przenikliwy i niezwykle przekonujący. Ponownie stał się postacią przez siebie kreowaną. Ten film jednak to nie tylko Johnny Depp. W obsadzie zobaczymy całą plejadę gwiazd, w tym wierną towarzyszkę ekranową Deppa, Helenę Bonham Carter, która jest tutaj wyrazista, aczkolwiek nie aż tak fascynująca. Zaskakuje trochę rola Michelle Pfeiffer, która całkiem dobrze sobie w niej radzi, ale zawodzi z pewnością Chloe Grace Moretz. Zyskując sympatię widzów rolą w „Kick-Ass” przez pewien czas jechała na opinii. Jednakże rola Carolyn wykazuje jej braki i choć starała się być groźna, zadziorna i seksowna, to wyszło to dość komicznie. A może tak właśnie miało być? Intryguje kreacja Angelique, w którą wcieliła się Eva Green. Do tej roli ubiegała się także Anne Hathaway, która mogła odrobinkę lepiej zagrać tę postać.
    Osobiście przyznać się muszę, że mając na względzie pozostałe filmy Tima Burtona, „Mroczne cienie” lekko mnie rozczarował. Nie wiedziałam, co prawda, czego się spodziewać po samej fabule, która mocno nadwyręża umysł widza, ale z pewnością wizualnie odpowiadał moim oczekiwaniom. Dla fanów humoru i klimatu tego wyjątkowego reżysera, a także kameleona jakim jest Johnny Depp, będzie to idealna rozrywka pełna krwi, miłosnych uniesień i przekomicznych sytuacji. Jednakże jeżeli ktoś woli pełne życia, zawiłości, akcji i głębi produkcje, to z pewnością powinien darować sobie ten hippisowski wybryk.
Za wejściówkę na seans filmu serdecznie dziękuję polskiemu dystrybutorowi, Warner Bros. Polska!

5 komentarzy :

  1. z chęcią bym obejrzała ten film :) choćby ze względu na Johnny'ego ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Również chętnie zobaczę ten film ;) Jestem ciekawa Deppa jako wampira ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hippisowski wybryk, mówisz...:) W większości się zgadzam, nie przyznałabym Ci tylko racji w podsumowananiu - że to idealna rozrywka dla fanów humoru i klimatu Burtona, bo jest wręcz przeciwnie. Ten film sprawi im olbrzymią przykrość, szczególnie po kiepskiej "Alicji...":(

    OdpowiedzUsuń
  4. Skopiuję swój komentarz spod posta Klapserki, wiecie, żeby się nie nadwyrężać :

    Jak na początku było to fajne, miłe i nowe, tak im dalej w las, tym duet Burton-Depp staje się coraz bardziej nudny. Z początku to było "HELL YEA, DEPP I BURTON ZNOWU RAZEM, MOŻE POJAWI SIĘ TEŻ HELENA I ADAM". A teraz jest to tak "Oh, another Burton and Depp film, great -.-". Gnijąca Panna Młoda mnie nie zachwyciła, Charlie i fabryka czekolady nie było wybitne, Sweeney był, ale już Alicja w krainie czarów to kompletna padaka. Czy wybiorę się na Dark Shadows ? Nie ma mowy, nie mam zamiaru, znudził mnie i Burton i Depp w jego filmach. To jest tak, jakby na planecie została jedna kobieta i jeden mężczyzna, którzy są nieśmiertelni i robią co się im żywnie podoba. Przez kilka lat jest super, świetnie, ale potem jest "weź idź ode mnie, już mi się nie chce" (nie wiem czemu, ostatnio w każdym moim komentarzu na blogach filmowych jest jakieś odniesienie do par, hmm, trzeba to zmienić i znaleźć sobie dziewczynę. Castingi na mailu, zapraszam, hrhr ).
    Już wolę się wybrać na Dyktatora od Barona Coehna niż na kolejny film z Deppem w reżyserii Burtona. I pewnie tak zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najnowsze filmy i seriale online za darmo. http://filmmex.pl Oglądaj wszystkie filmy przez internet online. Całkowicie za darmo.
    Dysponujemy największą biblioteką filmów online w sieci.
    Już teraz rozpocznij swój pierwszy seans online.

    OdpowiedzUsuń