Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Seth
Grahame-Smith
Na podstawie: serialu TV Dana
Curtisa
Zdjęcia: Bruno
Delbonnel
Muzyka: Howard
Shore
Kraj: USA
Gatunek: Fantasy, Horror, Komedia
Gatunek: Fantasy, Horror, Komedia
Premiera światowa: 10
maja 2012
Premiera polska: 18 maja 2012
Obsada: Johnny
Depp, Michelle Pfeiffer, Helena Bonham Carter, Eva Green, Jackie
Earle Haley, Jonny Lee Miller, Bella Heathcote, Chloe Grace Moretz,
Gulliver McGrath
Gotycka
kompozycja duetu Burton & Depp od razu skazana jest na sukces. Ta
porażająca dwójka znowu wkracza do akcji, aby przenieść na
ekrany kin, żyjącą w sercach Amerykanów od niemalże połowy
wieku, historię o miłości i klątwie. Twórca wielkich kinowych
hitów, jak „Sok z Żuka”,
czy „Edward Nożycoręki”,
tym razem bierze na warsztat scenariusz klasycznego serialu
telewizyjnego z przełomu lat 60tych i 70tych, o tytule „Mroczne
cienie”, wcielając w
niego trochę swojego mroku, humoru i Johnny'ego Deppa.
Jest
rok 1752. Rodzina Collinsów sprowadza się do Maine, gdzie zakłada
małą rybacką mieścinę. Ich biznes się nakręca, dając im
niezliczone bogactwa, dzięki którym żyją w dostatku. Po
kilkunastu latach syn Collinsów, Barnabas (Johnny
Depp), wiedzie bardzo
rozrywkowy tryb życia. Nie stroni od pięknych kobiet i eleganckich
kreacji. Jednakże łamie serce niewłaściwej dziewczynie imieniem
Angelique (Eva Green),
która okazuje się być wiedźmą. Kiedy mężczyzna zakochuje się
w innej ta nie tylko ją morduje, ale rzuca także klątwę na
Barnabasa, który od tej chwili staje się wampirem. Wtrącony do
trumny i zakopany w ziemi powraca w rodzinne strony po dwóch
stuleciach. Pomaga swoim potomkom wyjść z niedoli, a także chce
wyrównać rachunki ze starą znajomą. Nieoczekiwanie los daje mu
drugą szansę na związek ze swoją ukochaną.
Mając przed oczami takie filmy jak „Sweeney Todd”,
czy „Gnijąca Panna Młoda”, trudno powiedzieć
cokolwiek dobrego na temat tego dziwnego tworu jakim jest obraz
„Mroczne cienie”. Pomyślelibyśmy, że przecież o
to właśnie chodzi w produkcjach Burtona, o dziwny świat wylewający
się z jego zakręconego umysłu prosto na ekrany. Trzeba przyznać,
że reżyser ma swój styl, którego wiernie trzyma się we
wszystkich swoich filmach. Nie ma tutaj lukrowanej scenografii
pełnej kucyków, czy serduszek. Jednakże nikt nie powiedział, że
wszechogarniający mrok nie może być fascynujący. Burton pozostaje
w swoich gotyckich klimatach, od których włos jeży się na karku.
Tym razem, przenosi klasyczne formy do szalonych i kolorowych lat
70tych, w których nie trudno o ubarwioną nieporadność. Styliści
spisali się w tym zakresie na medal, skupiając swoją uwagę nie
tylko na przepięknie wyglądających kreacjach, ale i barwnych
gdzieniegdzie fryzurach, czy też charakteryzacji Barnabasa.
Intryguje to z jaką pieczołowitością scenografowie stworzyli
całkowicie nowy świat. Na potrzeby produkcji postawiono zupełnie
nowe miasteczko- Collinsport, a które całkowicie nas urzekło.
Zadbano także o każdy drobiazg rezydencji Collinswood, która
zarówno w opuszczonym, jak i odnowionym stanie, prezentowała się
zniewalająco. Idealnym uzupełnieniem do całości okazały się
kompozycje Danny'ego Elfmana, aczkolwiek w filmie usłyszymy także
znane przeboje Alice Coopera, Iggy Popa, czy The Carpenters, które w
oka mgnieniu przeniosły nas do lat 70tych.
Oczywiste jest, że filmy takiego mistrza dziwactwa jak Tim Burton
dopracowane są niemalże do perfekcji pod względem wizualnym.
Nieodmiennie stanowi to najważniejszy znak rozpoznawczy reżysera.
Fabuły jego filmów także są niesztampowe. Wydaje się, że
„Mroczne cienie” to taki mały koszmarek dla
każdego kinomana, który ceni sobie spójność interpretacji, czy
jakąkolwiek logikę. Film bowiem okazał się całkowitym miszmaszem
tematycznym, który nie każdemu musi przypaść do gustu. Historie,
które opierają się na miłości i przekleństwie zazwyczaj się
udają, jednakże kiedy dowala się do nich taką dawkę przesady,
jak uczynił to początkujący scenarzysta Seth Grahame-Smith to
takie rzeczy zwyczajnie nie mogą się dobrze skończyć. Do pewnego
momentu jest ciekawie, jest nawet i zabawnie, bowiem nie ma lepszego
dowcipu niż wyrwać wampira z osiemnastego wieku i przenieść go do
świata, gdzie konie zastąpiono chevroletami, a małe piosenkareczki
w tajemniczy sposób siedzą i śpiewają do nas z małego pudła. Ta
zabawna próba dostosowania się Barnabasa do nowego świata jest
odświeżająca dla całej produkcji. Nie mniej, miłosne problemy
tego pospolitego wampira to temat przewodni całej opowieści.
Przeklęty za miłość, za brak miłości i przez miłość. Idealne
odzwierciedlenie tego jak wielkim utrapieniem może być dla nas owe
uczucie, które źle ulokowane może niszczyć nas przez wieki. W
fabule znajdzie się także trochę miejsca dla rozważań na temat
chciwości reprezentowanej przez jednego z bohaterów, ale też i
chęci pozostania wiecznie młodym odzwierciedlonej przez inną.
Przychodzi również moment na małe zaskoczenia, które nie są tak
szokujące, kiedy by wrócić pamięcią do ich oznak. A jeżeli widz
myśli, że jest to tylko bajeczka o wampirach i czarownicach, to
bardzo się pomyli.
Jako, że większość filmów reżyserowanych przez Burtona
okraszona była nazwiskiem Johnny'ego Deppa, nie było więc szokiem,
że zaangażowano go i do „Mrocznych cieni”. Jako
człowiek potrafiący wcielić się w każdą najbardziej
karykaturalną postać, niczym kameleon, okazał się być strzałem
idealnym. Nie ma drugiego tak elastycznego człowieka na świecie.
Jako Barnabas był przenikliwy i niezwykle przekonujący. Ponownie
stał się postacią przez siebie kreowaną. Ten film jednak to nie
tylko Johnny Depp. W obsadzie zobaczymy całą plejadę gwiazd, w tym
wierną towarzyszkę ekranową Deppa, Helenę Bonham Carter, która
jest tutaj wyrazista, aczkolwiek nie aż tak fascynująca. Zaskakuje
trochę rola Michelle Pfeiffer, która całkiem dobrze sobie w niej
radzi, ale zawodzi z pewnością Chloe Grace Moretz. Zyskując
sympatię widzów rolą w „Kick-Ass” przez pewien
czas jechała na opinii. Jednakże rola Carolyn wykazuje jej braki i
choć starała się być groźna, zadziorna i seksowna, to wyszło to
dość komicznie. A może tak właśnie miało być? Intryguje
kreacja Angelique, w którą wcieliła się Eva Green. Do tej roli
ubiegała się także Anne Hathaway, która mogła odrobinkę lepiej
zagrać tę postać.
Osobiście przyznać się muszę, że mając na względzie pozostałe
filmy Tima Burtona, „Mroczne cienie” lekko mnie
rozczarował. Nie wiedziałam, co prawda, czego się spodziewać po
samej fabule, która mocno nadwyręża umysł widza, ale z pewnością
wizualnie odpowiadał moim oczekiwaniom. Dla fanów humoru i klimatu
tego wyjątkowego reżysera, a także kameleona jakim jest Johnny
Depp, będzie to idealna rozrywka pełna krwi, miłosnych uniesień i
przekomicznych sytuacji. Jednakże jeżeli ktoś woli pełne życia,
zawiłości, akcji i głębi produkcje, to z pewnością powinien
darować sobie ten hippisowski wybryk.
Za wejściówkę na seans filmu serdecznie dziękuję polskiemu dystrybutorowi, Warner Bros. Polska!
z chęcią bym obejrzała ten film :) choćby ze względu na Johnny'ego ;p
OdpowiedzUsuńRównież chętnie zobaczę ten film ;) Jestem ciekawa Deppa jako wampira ;D
OdpowiedzUsuńHippisowski wybryk, mówisz...:) W większości się zgadzam, nie przyznałabym Ci tylko racji w podsumowananiu - że to idealna rozrywka dla fanów humoru i klimatu Burtona, bo jest wręcz przeciwnie. Ten film sprawi im olbrzymią przykrość, szczególnie po kiepskiej "Alicji...":(
OdpowiedzUsuńSkopiuję swój komentarz spod posta Klapserki, wiecie, żeby się nie nadwyrężać :
OdpowiedzUsuńJak na początku było to fajne, miłe i nowe, tak im dalej w las, tym duet Burton-Depp staje się coraz bardziej nudny. Z początku to było "HELL YEA, DEPP I BURTON ZNOWU RAZEM, MOŻE POJAWI SIĘ TEŻ HELENA I ADAM". A teraz jest to tak "Oh, another Burton and Depp film, great -.-". Gnijąca Panna Młoda mnie nie zachwyciła, Charlie i fabryka czekolady nie było wybitne, Sweeney był, ale już Alicja w krainie czarów to kompletna padaka. Czy wybiorę się na Dark Shadows ? Nie ma mowy, nie mam zamiaru, znudził mnie i Burton i Depp w jego filmach. To jest tak, jakby na planecie została jedna kobieta i jeden mężczyzna, którzy są nieśmiertelni i robią co się im żywnie podoba. Przez kilka lat jest super, świetnie, ale potem jest "weź idź ode mnie, już mi się nie chce" (nie wiem czemu, ostatnio w każdym moim komentarzu na blogach filmowych jest jakieś odniesienie do par, hmm, trzeba to zmienić i znaleźć sobie dziewczynę. Castingi na mailu, zapraszam, hrhr ).
Już wolę się wybrać na Dyktatora od Barona Coehna niż na kolejny film z Deppem w reżyserii Burtona. I pewnie tak zrobię.
Najnowsze filmy i seriale online za darmo. http://filmmex.pl Oglądaj wszystkie filmy przez internet online. Całkowicie za darmo.
OdpowiedzUsuńDysponujemy największą biblioteką filmów online w sieci.
Już teraz rozpocznij swój pierwszy seans online.