NOWOŚCI

piątek, 23 grudnia 2011

Książka #68. Crescendo, aut. Becca Fitzpatrick

 
Seria: Szeptem #2
Gatunek: fantasy
Wydawca: Otwarte
Rok wydania oryginału: 2010 (USA), 2011 (Polska)
Projekt okładki i zdjęcie: James Porto
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
ISBN 978-83-7515-132-9
Ilość stron: 400  | Format: 140x205 mm




     Od czasu „Zmierzchu” na światowym rynku literackim panuje ogromna fascynacja tematyką romansów z istotami nadnaturalnymi. Jednakże książek z tej kategorii jest tak wiele, że trudno jest pisarzom stworzyć coś naprawdę oryginalnego, coś co przyciągnęłoby młodych ludzi i sprawiło, że z przyjemnością sięgnęliby po kolejne tomy serii. Wydaje się, że Becca Fitzpatrick nie miała żadnych problemów ze zbudowaniem podobnej historii. Ta amerykańska pisarka, która w liceum marzyła o karierze w CIA, w 2009 roku stworzyła niezwykłą historię miłości upadłego anioła do dziewczyny. „Szeptem”zawładnęło sercami dziewcząt na całym świecie, oczekujących na kontynuację. Ich marzenia zostały spełnione i rok później na półkach księgarni pojawił się kolejny tom o miłości Patcha i Nory o tytule „Crescendo”.

     Mijają dwa miesiące od kiedy Patch poświęcił swoje śmiertelne ciało na rzecz miłości do Nory, zostając jej aniołem stróżem. Teraz jednak ich ogromna miłość jest zakazana, a czujne oko archaniołów tylko czeka, aby wtrącić Patcha do piekła. Nora nie może już żyć w tak dużej presji, nie chce być powodem potępienia ukochanego, dlatego też kończy ich związek. Wkrótce później zaczyna widywać Patcha w towarzystwie jej szkolnej prześladowczyni- Marci, która tym samym zdobywa dodatkowe sposoby na uprzykrzanie życia Norze. Na szczęście u boku dziewczyny dzielnie trwa jej przyjaciółka Vee, który zaczyna spotykać się z przyjacielem Patcha- Rixonem. Jednakże Nora zaczyna obawiać się o swoje bezpieczeństwo, kiedy pojawia się tajemniczy prześladowca, wciąż przesyłający jej przerażające prezenty. Na domiar złego do miasta powraca dawny znajomy Nory- Scott, który wydaje się być wpakowany w nie lada kłopoty. Dodatkowo Norze przyjdzie zmierzyć się z prawdą dotyczącą jej pochodzenia.
    Miłość nastolatków jest tak rozhuśtana, jak morze w czasie sztormu. Zawsze upada, aby za chwilę móc się podnieść. Jednakże cóż zrobić, kiedy nasza miłość jest z góry zakazana. Nora i Patch z takowym problemem się borykają. Patch, jako upadły anioł, zakochał się w Norze, którą miał złożyć w ofierze, aby stać się człowiekiem. Zrezygnował jednak z tego i stał się aniołem, w dodatku jej aniołem stróżem. W taki właśnie sposób kończy się pierwszy tom powieści o ich miłości – „Szeptem”. Jak wiadomo, w świecie literackim, zawsze musi się pojawić jakieś „ale”. Na etapie drugiego tomu romansów dla młodzieży występuje motyw zerwania. Jak to młodzież robią sobie wzajemnie na złość, bo chociaż nie mogą być razem wciąż ich do siebie ciągnie. Nora zaczyna spotykać się ze Scottem, które to spotkania okazują się być zdecydowanie zbyt niebezpieczne, natomiast Patch spotyka się z Marcią, czego Nora nie może znieść. W dodatku zostaje jej aniołem stróżem, po tym jak Nora wykrzykuje, że nie chce, aby spełniał tę funkcję przy niej. Dramaty młodzieży są każdemu znane, bowiem młodzi targani emocjami i hormonami zawsze mówią wiele, czego potem żałują. Zresztą nie tylko oni. Dodatkowo pojawia się tutaj też motyw godzenia się ze śmiercią, gdyż Nora wciąż nie może sobie poradzić z odejściem jej ojca. Zaczyna go widywać, słyszeć w swojej głowie. Dostaje list, że tajemniczy Czarna Ręka zabił jej ojca. Gdyby tego było mało istnieje ryzyko, że to właśnie Patch stoi za tym zabójstwem. Dziewczynie jest ciężko sobie z tym poradzić, wydaje się, że jest to ostatni gwóźdź do tej przysłowiowej trumny. Wzbudza to spore współczucie u czytelnika, choć za chwilę znika zastąpione uczuciem napięcia, w związku z dalszymi wydarzeniami. Bowiem tak samo jak chwiejna jest miłość nastolatków, tak bardzo chwiejne są również wydarzenia w powieści. Raz jest spokojniej, romantyczniej, a drugim razem do akcji wkraczają Nefilim i robią rozróby. Jednakże rozróby nie zawsze muszą być aż tak poważne, w końcu Nora i Marcie toczą osobistą wojnę wymieniając się ciosami- kradzież pamiętnika, odbijanie chłopaka? To tylko nieliczne z ich zagrywek. Dzięki temu nie jest nudno, w szczególności, że co chwila wypływają kolejne rewelacje.
    Becca Fitzpatrick ma wrodzony talent do pisania. Niesamowite jest to jak niektórzy w bardzo swobodny sposób potrafią wprowadzić czytelnika w odpowiedni klimat, ale przede wszystkim w fabułę powieści. Wszystko jest zapisane zrozumiale, momentami nawet w humorystyczny sposób, w szczególności jeżeli chodzi o Vee. Wciąż po głowie przechodzi też odbieranie smsa przez Norę. Autorka bardzo dobrze dobiera słownictwo i idealnie wczuwa się w zwyczajnych, niezwyczajnych nastolatków. Historię spisuje z punktu widzenia Nory, w pierwszej osobie liczbie pojedynczej, przez co wiemy to co ona, widzimy to co ona, czujemy to co ona. W myślach nastolatki przytłoczonej tak wieloma problemami może być bardzo chaotycznie, nie mniej Becca Fitzpatrick idealnie daje sobie z tym radę. To samo dotyczy opisów. Nie są być może tak szczegółowe i rozbudowane, jak innych pisarzy, ale jest ona na właściwej drodze ku doskonałości. Stara się jednak, aby czytelnikowi z łatwością przychodziło przechodzenie do kolejnych stron powodując, że lektura ta jest niezwykle przyjemna w odbiorze- bez względu na opisywane wydarzenia.
     Seria książek Becci Fitzpatrick jest niezwykła nie tylko ze względu na treść. Wszyscy pamiętamy niezwykłą okładkę„Szeptem”, której wyglądem przyciągnięto młode dziewczyny do lektury. Nie inaczej jest przy „Crescendo”. Zachowano tą samą kolorystykę tworząc tym samym pewną nić łączącą obie powieści. Zmianie uległo natomiast zdjęcie znajdujące się na frontowej okładce, które ponownie zachwyca. Tak jak na pierwszym tomie widzieliśmy upadającego anioła – Patcha, tak przy drugim spoglądamy na dziewczynę, którą utożsamiać można z Norą, w strugach deszczu. Przyciąga uwagę, zachwyca i urzeka. Książkami autorki w Polsce zajęło się Wydawnictwo Otwarte.
     Wielu narzeka na kontynuację powieści. Uważają, że „Crescendo”nie potrafi zahipnotyzować tak, jak „Szeptem”. Oczywiście, może być to spowodowanie przeładowaniem ową historią, nie jest to już coś nowego. Jednakże moim skromnym zdaniem książka jak najbardziej wciąga. Jasne jest, że pozbawiona jest już tego tajemniczego magnetyzmu, jednakże i tak fascynuje. Czytelnik z utęsknieniem czeka na rozwój wydarzeń przez co te 400 stron obrócić można w ciągu jednego dnia. A chyba o to właśnie chodzi w tego typu powieściach- mają wciągać od początku do końca. Od pierwszej do ostatniej strony mają ciekawić czytelnika. „Crescendo” idealnie spełnia ten cel, a że gdzieś po drodze przytłumiło się trochę uczucie Patcha i Nory, to już inna sprawa wynikająca z założenia tejże powieści.


Ocena: 5/6

1 komentarz :

  1. Wydaje mi się że pomimo pochlebnej recenzji nie sięgnę po tę książkę, dla mnie ta tematyka przestała być ciekawa.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń