NOWOŚCI

wtorek, 23 sierpnia 2011

804. Współczesna rodzina (sezon 1), reż. Jason Winer i inni

Oryginalny tytuł: Modern Family
Reżyseria: Jason Winer i inni
Scenariusz: Christopher Lloyd, Steven Levitan
Zdjęcia: James R. Bagdonas
Muzyka: Gabriel Mann
Kraj: USA
Gatunek: Komedia, Paradokument
Premiera światowa: 23 września 2009 na stacji ABC
Premiera polska: 03 maja 2010 na stacji HBO Comedy
Liczba odcinków: 24
Obsada: Ed O'Neil, Sofia Vergara, Rico Rodriguez, Julie Bowen, Ty Burrell, Sarah Hyland, Ariel Winter, Nolan Gould, Jesse Tyler Ferguson, Eric Stonestreet

    Sitcomy mają jedno zadanie – rozśmieszać publikę, co niekiedy wydaje się wielkim wyzwaniem. Pierwszy sitcom o tytule „Pinwright’s Progress” wyemitowany został w 1946 roku przez stację BBC. Od tamtej pory idea tej formy serialu telewizyjnego nie uległa zmianie, zmieniła się natomiast tematyka, która próbuje dogonić trendy, a także dowcip twórców seriali. W 2009 roku dwójka scenarzystów, pomysłodawców takich hitów telewizyjnych jak „Frasier”, czy „Skrzydła” – Christpher Lloyd oraz Steven Levitan, stworzyli kolejny przełomowy sitcom, który zauroczył milionów widzów na całym świecie. Serialowi o tytule „Modern Family” nadali formę mockdokumentu, który w prosty a jednocześnie zabawny sposób prezentuje klan rodziny Jaya Prichetta. 
 

     Akcja serialu toczy się wokół klanu Jaya Prichetta (Ed O’Neil). On sam, bogaty i w podeszłym już wieku, od roku jest żonaty z przepiękną Kolumbijką imieniem Gloria (Sofia Vergara), która wprowadziła do jego życia swojego syna Manny’ego (Rico Rodriguez). Córka Jaya– Claire Dunphy (Julie Bowen), prowadzi szczęśliwe rodzinne życie ze swoim ugodowym mężem Philem (Ty Burrell), a także trójką dzieci w różnym wieku i o zróżnicowanym ilorazie inteligencji. Z kolei syn Jaya- Mitchell (Jesse Tyler Ferguson), po wyznaniu iż jest gejem, układa sobie życie ze swoim życiowym partnerem Cameronem (Eric Stonestreet). Wspólnie podejmują decyzję o adopcji azjatyckiej dziewczynki imieniem Lily, która wprowadza miłość i spokój do całej awanturniczej rodziny Prichettów.

     Najwspanialsza w „Modern Family” jest jego różnorodność. Swoją fabułą nie ogranicza się do stereotypowego postrzegania rodziny. Mamy tutaj jeden klan, na który składają się trzy rodziny różnych kultur, ras i orientacji seksualnej. Jay nie tylko bierze ślub z kolumbijską pięknością, ale także musi borykać się z problemami takimi jak unikaniem ciekawskich oczu, że taki staruszek jak on prowadza się z taką młodą i ponętną kobietą. Dodatkowo, ponownie musi sprawdzić się w roli ojca, kiedy już pogodził się, że jego dzieci wyrosły i założyły swoje własne rodziny. W międzyczasie wywiązują się także konflikty kulturowe, jak choćby podczas świąt, które w USA zdecydowanie różnią się od tych w Kolumbii. Jego rodzina także nie do końca przetrawiła jego ponowny ożenek, ale przez wszystkie 24 odcinki serialu coraz bardziej oswajają się z tą myślą, w szczególności, że mają zdecydowanie większe problemy. Claire i jej mąż Phil całkiem nieźle sobie radzą. Mają piękny dom i trójkę pięknych, całkowicie różnych od siebie dzieci. Najstarsza Haley będzie musiała zmagać się z problemami każdej dorastającej dziewczyny, czyli przede wszystkim problemy z chłopakami, a także i stres zdawania na prawo jazdy. Dodatkowo dziewczyna nie grzeszy inteligencją, ale nadrabia urodą. Jej młodsza siostra Alex to chodzący, pełen złośliwych uwag geniusz, który nawet na sekundę nie przestaje przypominać starszej siostrze o jej tępym rozumku. Z kolei ich brat- Luke, jest czymś pomiędzy, a właściwie wciąż próbuje odnaleźć swoje miejsce na Ziemi. Nie należy zapominać także o rodzinie Mitchella, który wraz ze swoim partnerem adoptowali Lily. Będą musieli stawić czoła nie tylko nietolerancji, czy także swoim dziwnym nawykom, ale przede wszystkim staną się rodzicami, a w konsekwencji mierzyć się będą z typowymi rodzicielskimi problemami w wychowaniu malucha. Dzięki takiej różnorodności w serialu nie jest nudno. Wątki na siebie nie zachodzą, każdy odcinek prezentuje zupełnie inne sytuacje. Mamy wakacje, święta, czy nawet Walentynki. Bohaterowie dyskutują o swoich lękach, marzeniach, czy tolerancji. Jest bardzo dużo humoru, które wynikają z tych rozważań, czy zdarzeń, a to stanowi dodatkowy atut, no i atrakcję tejże produkcji. Nie należy jednak zapominać, że pomimo tego, iż jest to sitcom, to nie zapomina także o licznych wartościach, które może przekazać widzom poprzez wydarzenia. Dlatego też wielokrotnie jest bardziej dramatyczny niż zabawny. 
 

     Serial prezentuje fabułę w stylu mockdokumentu, czyli zachowuje formę dokumentu, ale przedstawia wydarzenia fikcyjne. Wypada to bardzo autentycznie, a niekiedy też dodatkowo wzmacnia uczucia. Cały serial to nie tylko zajawki z życia bohaterów, ale także ich wypowiedzi. Wtedy możemy najlepiej poznać ich uczucia i myśli, oczywiście, jeżeli sami zdecydują się nimi podzielić. Dzięki tej metodzie prezentacji serial nabiera realności, a przez to widz lepiej odbiera to co udaje mu się obejrzeć. Zdjęcia kręcił James R. Bagdonas, który wcześniej pracował przy takich serialach jak „Nowe przygody Supermana”, czy też „Orły z Bostonu”. Jego zabawy z kamerą są dynamiczne i wyglądają prawdziwie. Idealnie przekazuje charakter produkcji, nadając jej mnóstwo ciepła i uroku. Całość dodatkowo wzbogacona jest utworami skomponowanymi przez Gabriela Manna. Dotychczas tworzył muzykę do gier wideo, teraz postanowił poszerzyć swoje horyzonty i „Modern Family” jest pierwszym jego krokiem ku większej karierze filmowej. Charakterystyczny motyw muzyczny na wejście serialu, a także idealnie dopasowane do poszczególnych wydarzeń kompozycje stawiają jego pracę na bardzo wysokim poziomie.

     Do stworzenia pierwszego sezonu serialu zaangażowano całą masę aktorów, którzy pojawili się tutaj w występie gościnnym. Wśród nich był Edward Norton, w roli muzyka, który był niezwykle zabawny i genialny do swojej roli. Jednakże to nie występy gościnne są najważniejsze, bo na nie, czasami, zwraca się najmniejszą uwagę. Najistotniejsi są tutaj główni bohaterowie czyli cała współczesna rodzina Jaya. W tej roli pojawił się mający już wcześniej do czynienia z dziwnymi rodzinami Ed O’Neil, którego wszyscy pamiętają z roli Ala Bundy’ego w serialu „Świat według Bundych”. W jednym i drugim serialu występuje jako ojciec, a są to dwie skrajne różniące się od siebie role. W szczególności, że po tylu latach trudno jest rozpoznać O’Neila pod tymi zmarszczkami i siwymi włosami. Nie mniej dalej nas bawi, tylko, że w bardziej sarkastyczny sposób. Na żonę dobrano mu przepiękną Kolumbijkę Sofię Vergarę („Papi i dziewczyny”), której angielski łamany hiszpańskim jest wręcz genialny! Akcent ma rewelacyjny co tylko dodaje jej uroku i powoduje, że cała jej kreacja jest wręcz świetna. Państwa Dunphy zagrali Julie Bowen (Claire) oraz Ty Burrell (Phil). Oboje mają bogatą przeszłość telewizyjną i filmową, dlatego nie dziwi, że są jednymi z najzabawniejszych postaci w całym serialu. Lepszy od nich jest jedynie Cameron, czyli Eric Stonestreet, który wypada wyśmienicie w roli życiowego partnera Mitchella- Jesse’go Tylera Fergusona. Jego geje sprawdzają się świetnie, w szczególności, że pasują do siebie. Stonestreet jest zdecydowanie bardziej kobiecy, bardziej wrażliwy, a to jest wręcz urocze i wypada bardzo autentycznie, natomiast Ferguson jest bardziej stabilny emocjonalnie, chociaż sprawia wrażenie sztywnego. Jak się okazuje obsada do serialu nie mogła zostać lepiej dobrana. Wszyscy bawią się na planie na całego, idealnie wczuwają się w role, a to nadaj jeszcze większej autentyczności całej produkcji. 
 

     Nie spodziewałam się, że „Modern Family” zawładnie moim sercem. Urzekło mnie w tym serialu w zasadzie wszystko. Forma prezentacji jest interesująca, bohaterowie jak najbardziej komiczni i różnorodni, no i każdy odcinek jest o czymś innym, a jednocześnie stanowią jedną spójną całość. Serial przypadł do gustu milionom widzów, co przeobraziło się w liczne nagrody w tym także Emmy dla najlepszego serialu komediowego, a także dla Erica Stonestreeta za rolę Camerona. Serial bardzo na czasie, poruszający problemy tak współczesnej rodziny, jak ta Jaya Prichetta. Wielokrotnie bawi, ale niekiedy potrafi być także bardzo dramatyczny. Nie brak mu ciepła, nie brak uczuć, nic więc dziwnego, że dostrzegło go grono młodszych i starszych widzów, którzy z niecierpliwością wyczekiwali kolejnego sezonu.

1 komentarz :

  1. Muszę w końcu zabrać za ten serial ;) Ale obecnie oglądamy już coś innego - Skins ;) zakochana-w-dziewczynie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń