NOWOŚCI

wtorek, 13 kwietnia 2010

617. Drapieżnik, reż. Wai Keung Lau

Reżyseria: Wai Keung Lau
Scenariusz: Hans Bauer, Craig Mitchell
Zdjęcia: Enrique Chediak
Muzyka: Guy Farley
Kraj: USA
Gatunek: Thriller / Dramat
Premiera światowa: 04 sierpnia 2007
Premiera polska: 28 marca 2008
Obsada: Richard Gere, Claire Danes, KaDee Strickland, Ray Wise, Russell Sams, Avril Lavigne

    Urodzony w Hongkongu prawie pół wieku temu - Wai Keung Lau, twórca hitu „Infernal Affairs”, na podstawie, którego powstał nagrodzony Oscarami film o tytule „Infiltracja”. Po pięciu latach postanowił podjąć się reżyserii filmu, na podstawie amerykańskiego scenariusza, pod tytułem „Drapieżnik”. Niestety nie widziałam wcześniejszych jego filmów, ale jeżeli są pod względem wizualnych chociaż trochę podobne do „Drapieżnika” to trzeba pogratulować mu pomysłowości.
   Erroll Babbage jest kuratorem zajmującym się ludźmi odpowiadającymi za zbrodnie na tle seksualnym. Po osiemnastu latach pracy słynie z tego, że jest jednym z najtrudniejszych ludzi, a przestępcy, którzy mieli z nim do czynienia nie wspominają go najlepiej. Teraz przyjdzie mu przejść na emeryturę, zanim jednak to nastąpi będzie musiał przeszkolić młodą praktykantkę – Allison Lowry. Erroll wciąż żyje tragedią sprzed lat kiedy nie udało mu się odnaleźć porwanej małej dziewczynki Abigail, chociaż nigdy nie odnaleziono jej ciała. Kiedy jednak porwana zostaje Harriet Wells Erroll liczy na to, że uda mu się dopaść porywaczy, wymierzyć im sprawiedliwość, a także odkupić swoje winy. Ma nadzieję, że pomoże mu w tym kilku przestępców, którzy zostali zarejestrowani i są pod jego obserwacją.
    Kiedy dawno temu oglądałam zwiastun „Drapieżnika” nie byłam za bardzo do niego przekonana. Jednakże wraz ze zbliżającą się premierą zapałałam ogromną chęcią, ażeby obejrzeć ten film. Niestety moje emocje szybko opadły i rzuciłam w kąt płytę z filmem. Potem znowu chciałam go obejrzeć, ale okazało się, że gdzieś mi wsysło płytę. W końcu jednak odzyskałam go i mogłam spokojnie obejrzeć. Szkoda, że trafiłam akurat na niezbyt dobry dzień, bo prawdę  mówiąc niewiele z niego pamiętam chociaż od obejrzenia nie minęło jeszcze 12h. Miał to być dobry film grozy, no i w sumie był ciekawy klimat. Dodatkową zaletą są zdecydowanie zdjęcia oraz montaż – mój ulubiony typ. Niestety jednak historia jest niezbyt wciągająca, co mnie w ogóle zdziwiło, bo porwania to mój ulubiony temat. Dlatego też jedyne co mogę powiedzieć to, to iż film do końca nie przekonuje.
    Cóż może być bardziej brutalnego w otaczającym nas świecie niż zbrodnie na tle seksualnym. Dziwi mnie w ogóle, że tacy ludzie jeszcze chodzą sobie wolno zamiast być zamkniętymi. Film w ciekawy sposób pokazuje, że człowiek, który odsiedzi swoją karę nie zawsze wychodzi zmieniony na lepsze. Czasami jego zbrodnicza pasja trochę przygasa, ale niewiele brakuje, aby znowu mogła rozkwitnąć. Dlatego też film raczej trzymał w napięciu. Historia porwania młodej dziewczyny była jak dla mnie tematem pobocznym, bo pomimo tego, że to właśnie na jej odnalezieniu skupiała się cała akcja to niestety ja zgubiłam się po 15 minutach oglądania tego filmu i już w ogóle nie wiedziałam co się dzieje. Faktem jest, że śledztwo, które Erroll prowadził wraz z Allison było dość intrygujące. Najbardziej ciekawiło mnie to jak w ogóle mógł posłać Allison w tym starym budynku, żeby odnalazła Custisa, skoro nie miała broni.  A jakby tak zrobił jej krzywdę? W ogóle zdziwiłam się, że tak się nie stało. Klimatu tej produkcji dodawały zdjęcia ręki Enrique Chediak`a. Ma on swój własny styl i jest on bardzo dobrym operatorem. Swoje zrobił także montaż, który charakterem przypominał ten z mojego ukochanego „Człowieka w ogniu”, bardzo mi się to podoba, bo jest to taki innowacyjny sposób przedstawienia filmu.
    Richarda Gere nikomu nie trzeba przedstawiać. Każdy zna tego człowieka i wie, że zdarzają mu się lepsze i gorsze role. Wydaje mi się, że Erroll Babbage zalicza się do tej drugiej kategorii. Richard niestety się nie postarał. W ogóle nie przekonał mnie do swojej postaci. Ani go nie lubiłam, ani jakoś specjalnie nie darzyłam go antypatią. Zdecydowanie jego postać wzbudzała kontrowersyjne uczucia, ale bez żadnych skrajności. Jego stażystkę zagrała Claire Danes, znana wszystkim jako Julia, ukochana Romea. Niestety wcale nie była lepsza od Gere`a. Właściwie to chyba tylko jedna postać wzbudziła we mnie jakieś emocje i była to postać Violi, którą zagrała KaDee Strickland. Pewnie dlatego, że była dominującym czarnych charakterem, a jakby nie było to takie role zawsze są najlepsze, bo albo człowiek się postara i będzie naprawdę przerażający, albo wyjdzie z tego totalna klapa. Mnie osobiście bardzo podobała się jej gra. Była bardzo wyrazista.
    Film ten niestety nie przypadł mi do gustu. Szkoda, bo zapowiadało się ciekawie. Był raczej marny. Nie potrafił przykuć mojej uwagi – kilka razy go stopowałam. Oglądałam go właściwie tylko po to, żeby oglądać, a nie, żeby coś zrozumieć z tego filmu. Nie było tam ani wartkiej akcji, ani żadnego humoru. Mroczny thriller, który trzyma w napięciu to wszystko co można powiedzieć o tym filmie. Aktorsko także wypada słabo, no ale przecież nigdy nie wiadomo na co się trafi.
Ocena: 4/10

Prześlij komentarz