NOWOŚCI

piątek, 10 grudnia 2010

594. Marley i ja, reż. David Frankel

Oryginalny tytuł: Marley & Me
Reżyseria: David Frankel
Scenariusz: Scott Frank, Ron Roos
Zdjęcia: Florian Ballhaus
Muzyka: Theodore Shapiro
Kraj: USA
Gatunek: Komedia obyczajowa
Na podstawie: powieści Johna Grogana "Marley & Me"
Premiera światowa: 25 grudnia 2008
Premiera polska: 30 marca 2009
Obsada: Owen Wilson,  Jennifer Aniston, Eric Dane, Alan Arkin, Haley Bennett


    Każde dziecko chce mieć jakieś zwierzątko. Dla każdego jest to pewnego rodzaju wyzwanie, które pomaga przystosować się do nowych obowiązków. Nic więc dziwnego, że dwójka naszych bohaterów funduje sobie psa. Gdy nauczą się opiekować psem, z dziećmi nie będą mieli problemów. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego jakie poważne problemy to za sobą pociągnie. Jest to autentyczna historia spisana przez Johna Grogana- amerykańskiego dziennikarza, którego książka „Marley & Me” opowiada historię jego własnego psa. Na podstawie książki powstał film fabularny reżyserii Davida Frankela („Diabeł ubiera się u Prady”), który bił rekordy popularności w amerykańskich kinach. 
    Jenny i John  (Jennifer Aniston, Owen Wilson) to młode małżeństwo, które prowadzi radosne życie. Przeprowadzają się do słonecznej części kraju i oboje chcą mieć dzieci. Są jednak pełni obaw czy sobie poradzą, w związku z czym postanawiają się do tego odpowiednio przygotować. Dlatego też John kupuje Jenny uroczego Labradora, którego nazywają Marley. Okazuje się jednak, że Marley nie jest zwykłym psem. Jest bardzo żywiołowy, wszystko zjada, a w dodatku trudno jest go okiełznać. Sąsiedzi się go boją i nawet treser psów nie potrafi sobie z nim poradzić. Jenny i John starają się jednak tym nie przejmować, gdyż John dostaje własną rubrykę w gazecie, w której pracuje dzięki czemu gazeta zwiększa obroty. Po pewnym czasie John i Jenny postanawiają postarać się o dziecko. Kiedy za pierwszym razem się nie udaje nie zniechęcają się i już wkrótce cieszą się swoim dzieckiem. Na szczęście Marley dobrze znosi towarzystwo malucha. Gdy pojawia się kolejne dziecko rodzina zaczyna przechodzić poważny kryzys, którego ukojeniem zdaje się być uroczy pies.
    Jakoś trudno było mi się zabrać do tego filmu, ale kiedy w jednej z głównych ról występuje pies trudno jest mi się jakoś oprzeć. W szczególności, że zwierzęta najlepiej wypadają w roli komików. Film zapowiadał się także dość sympatycznie, więc stwierdziłam „dlaczego nie?”. Większości rzeczy się spodziewałam. Inne sceny najchętniej bym usunęła, ponieważ tylko niepotrzebnie przedłużają film. Spodziewałam się także jakie będzie zakończenie tego filmu, bo jak inaczej mogłaby się skończyć ta historia. No w sumie, gdyby skończyła się inaczej go Grogan nie napisałby tej książki.
    Jednym z atutów filmu jest humor. Co prawda nie można powiedzieć, że podczas oglądania można było boki zrywać ze śmiechu. To nie ten typ filmu. Oczywiście zabawnie było kiedy Marley buszował po domu. Jak zjadał podłogę, ścianę, czy też kanapę. Podobały mi się także jego reakcje na burzę. To jak wskoczył Johnowi na kolana podczas jednej z nich totalnie mnie rozbroiło, ale z drugiej strony wcale mnie to nie dziwi. Najbardziej uśmiałam się chyba przy scenie, w której John jedzie obejrzeć nowy dom wraz z dzieckiem i Marleyem, a ten od razu wskakuje do basenu za domem. Tak, wiele było podobnych scen, w których główną rolę odgrywał Marley, ale to w sumie dobrze, w końcu o tym psie jest ten film. Przecież każdy pies na swój sposób jest uroczy.
    Cieszę się także, że to właśnie pies był bohaterem tej historii. Dzięki temu można trochę się utożsamić z głównymi bohaterami, bo w sumie to mnóstwo ludzi ma psy w dzisiejszych czasach. Sama także mam jednego. Wiem jak to jest cierpieć kiedy pies, najbliższy przyjaciel, zaczyna chorować. W filmie towarzyszyły temu wszystkiemu także problemy, które się nawarstwiały przez dzikie zachowanie Marleya. No, ale w sumie jak ktoś jest z niemowlakiem 24 godziny na dobę i nie ma nawet chwili odpoczynku, bo gdy tylko dziecko zaśnie, a Marley znowu coś przyuważy i zaczyna szczekać, to wiadomo, że za długo niemowlak sobie nie pośpi, a przy tym my także nie pośpimy i jesteśmy wiecznie wykończeni. No, a jak jesteśmy zmęczeni to kończy się to tym, że wszystko nam przeszkadza, nawet nasz ukochany pies, który w tym filmie faktycznie pokazał jak prawdziwym jest przyjacielem. Groganowie wiele wycierpieli. Ich miłość niejednokrotnie była wystawiana na próbę, ale wszystkie przeszli oni znakomicie. Podobała mi się ta rodzinna atmosfera, która za tym wszystkim szła. To jak wszyscy potrafili docenić to co robił dla nich, jak przy nich był. Był prawdziwym członkiem ich rodziny, zresztą chyba każdego psa traktuje się podobnie.
    W filmie główną rolę odegrał oczywiście pies. Chociaż wraz z biegiem wydarzeń jego rola spadła na dalszy plan ustępując miejsca Jennifer Aniston oraz Owenowi Wilsonowi. Odnoszę dziwne wrażenie, że od kiedy Jennifer opuściła „Przyjaciół” przestała się rozwijać. W „Przyjaciołach” zawsze była zabawna, robiła zabawne miny i gesty. Brakuje mi tego. Teraz jest jakaś taka bez życia i widać to niestety w tym filmie. Nie wiem czy to rozstanie z Bradem ją tak przybiło czy co, ale no wyssano z niej energię. Owen Wilson natomiast wcale nie był lepszy, tzn. no może trochę był, ale także jakoś nie powalał swoim aktorstwem w tym filmie. Wciąż nie potrafię się do niego przekonać. Może w przyszłości. Całokształt obsady i gry oceniam jednak całkiem dobrze. Zawsze przecież mogło być gorzej, co nie pozwoliłoby nam na dotarcie do końca filmu.
    „Marley i Ja” to zdecydowanie bardzo przyjemny film dla całej rodziny. Film o miłości i uczuciu jakie rodzina żywi w stosunku do swojego zwierzątka. Historia, co prawda, bardzo przewrotna, no ale w końcu napisana została ona przez samo życie, a takie historie zawsze są najlepsze. Nie żałuję czasu poświęconego na ten film. Można było sobie popłakać, albo po ryczeć tak jak ja to zrobiłam, a czego się nie spodziewałam. Dlatego ostrzegam, że jest taki motyw. Uważam, że warto obejrzeć taki filmy, ponieważ zdecydowanie wyróżnia się na tle innych filmów, pomimo swojej schematyczności.

2 komentarze :

  1. Śmiałam się i płakałam przy tym filmie. Miły film, ale dla mnie do obejrzenia raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że to świetny film. Były momentu śmiechu i łez.

    OdpowiedzUsuń