NOWOŚCI

wtorek, 23 listopada 2010

086. Elizabethtown, reż. Cameron Crowe

Reżyseria: Cameron Crowe
Scenariusz: Cameron Crowe
Zdjęcia: John Toll
Muzyka: Nancy Wilson
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 04 września 2005
Premiera polska: 02 grudnia 2005
Obsada: Orlando Bloom, Kirsten Dunst, Susan Sarandon, Judy Greer, Alec Baldwin, Jessica Biel

    Drew jest załamany po utracie pracy i swojej ukochanej. Gdy szykuje plan jak się zabić dzwoni jego siostra Heather informując go o śmierci jego ojca. Drew jest w ogromnym szoku, ale jedzie do miasteczka Elizabethtown, aby ubrać swojego ojca w jego ulubiony niebieski garnitur oraz zabrać jego prochy do domu. Lecąc samolotem do Kentucky zaczepia go jedna ze stewardess, Claire, która daje mu swój numer telefonu. Po dotarciu na miejsce postanawia do niej zadzwonić. Rozmawiają ze sobą przez całą noc po czym postanawiają spotkać się w połowie drogi do siebie i zobaczyć wschód słońca. Drew nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie Claire jest tą dziewczyną dzięki której odnajdzie sens swojego życia.
    Pomysł filmu jest dość ciekawy, chociaż już było kilka filmów o podobnych fabułach :) Film jednak jest bardzo ciekawy i do końca nie wiadomo jak to się skończy. Akcja wskazuje, że to już koniec, a tu jednak coś dalej jest, coś co dalej nas ciekawi i znowu nasuwa nam pytające myśli.. jak to się skończy? Film jest fajny, ale momentami mnie nudził. Jednak wszystko da się wybaczyć, a to za sprawą niesamowitego zakończenia, inne niż wszystkie.
    Przeanalizujmy to od początku. Więc na początku był wstyd, który odczuwał Drew dlatego, że wymyślony przez niego super but nie stał się przebojem tylko totalną klapą. Silna rozpacz, która popycha go do samobójstwa. Szok po wiadomości o śmierci ojca. W końcu wielkie zażenowanie bezpośredniością Claire. Miłość jaką wszyscy znajomi i rodzina darzyli ojca Drew. I w końcu subtelna miłość, która rodzi się pomiędzy Drew i Claire. Film obfitujący w rozmaite uczucia, dzięki nim możemy dostrzec różne oblicza bohaterów, przez co stają się nam bliżsi.
    Głównym powodem śmiechu jest wciąż powtarzany przez Drew tekst "Wszystko w porządku". Praktycznie od samego początku filmu. Z czasem zaczyna się to robić bardziej irytujące niż śmieszne. Film pełny jest zabawnych sytuacji, na przykład sam fakt pojawienia się natarczywej Claire hihi akcja, gdy sąsiad Drew z hotelu, który bierze ślub rozczula się nad faktem, że ojciec Drew odszedł. Humor dyskretny, bez żadnych przesadyzmów.
    Na szczególną uwagę zasługuje tutaj Claire. Doskonale zagrana postać przez Kirsten Dunst. Dziewczyna pełna pasji oraz optymistycznego podejścia do otaczającego ją świata :) Inna postać, która mnie poruszyła to Hollie, którą grała Susan Sarandon. Postanowiła się zmienić po śmierci swojego męża i dążyła do tego ze wszystkich sił, żeby jej ukochany mąż mógł być z niej dumny. Wspaniała obsada filmu, a para Drew i Claire doskonale do siebie pasują :)
    Film bardzo mi się podobał, nie wiem czy to była sprawka Orlando, ale nie jest to ważne, czyż nie? 

1 komentarz :

  1. jakos mnie ten film nie ciągnie :/ chociaz iz z twojej recenzji wynika ze warto by go zobaczyc :)

    OdpowiedzUsuń