Każdy rodzic chce pokazać swojemu dziecku cały świat i pomóc zgłębić każdy jego sekret. Młody potomek, który rozbudza swoją ciekawość kolejnymi pytaniami, w końcu skieruje się w stronę wprawiającą rodziców w dyskomfort i zakłopotanie. Jednym z najcięższych pytań jest: „skąd się biorą dzieci?”. Większość rodziców snuje legendy opowiadane z dziada pradziada krążące wokół bocianów, kapusty, itp. Niewielu odważy się podjąć prawdziwą opowieść. Dla tych właśnie powstała najnowsza książka Marty Maruszczak- biologa, antropologa i medyka w jednym, o tytule „O maluchu w brzuchu, czyli skąd się biorą dzieci”.
Najmłodsza w całej rodzinie, dziewczynka imieniem Mela to bardzo dociekliwa istotka. Jej aktualnie największym pragnieniem jest poznać największą tajemnicę skrywaną przez rodzinę, chce wiedzieć skąd się biorą dzieci. Na jej liczne pytania odpowiada praktycznie cała rodzina- od dziadków po starszego brata. W końcu dowiaduje się czym jest miłość, jak dochodzi do poczęcia i czy dziecku jest dobrze w mamusinym brzuszku.
Książka adresowana jest głównie do najmłodszych czytelników, ale autorka zaleca, aby najpierw sami rodzice zapoznali się z jej treścią (chyba w celu filtrowania właściwych treści), a dopiero w dalszej kolejności zapoznawali z nią swoje pociechy pozwalając im samym odkrywać kolejne strony i zadawać pytania. W końcu do tego właśnie powinna służyć ta książka. Tu jednak napotyka się pewne problemy związane głównie z określeniem grupy docelowej. Całość skierowana jest bowiem do tych najmłodszych z dzieci, czyli w przedziale wiekowym od 0 do 6 lat. Ciężko jest nawiązywać dialog z tymi z najniższej granicy, w szczególności, że nie do końca mogą rozumieć świat. Mój trzy i pół letni synek wykazał praktycznie zerowe zainteresowanie treścią, skupiając się na aspekcie wizualnym książki. Co za tym idzie, wszelkie próby podejmowania dyskusji kończą się na suchym przedstawieniu faktów.
Innym problemem książki jest jej forma oraz język w niej użyty. Wszystko wydaje się być zrozumiałe, w końcu pisze to sama specjalistka w zakresie rozmnażania, itp. Jednakże to, co jest ewidentną zaletą jest też wadą, gdyż posługuje się językiem i sformułowaniami stricte medycznymi, które nie do końca staną się zrozumiałe dla młodych czytelników. Oczywiście, inaczej jeszcze wyglądałoby to w sytuacji lepszego zobrazowania, a nie: „Jajeczko jest mniejsze niż ziarenko piasku. Plemnik jest jeszcze mniejszy, istna drobinka”. Nie ma do tego żadnych rysunków pomocniczych, itp. Używając słów dla dorosłych tłumacząc coś dzieciom, trzeba byłoby postarać się o pomoc w wizualizacji, bo jednak powyższy opis mówi tyle, co nic. Natomiast fajne i co najważniejsze ciekawe, jest to, że dotyka się bardzo wielu sfer związanych z przyjściem dziecka na świat. Nie tylko dotyczącymi samego poczęcia, ale również typowo naukowych analiz, jak to jak dziecko się odżywia w macicy, itp.
Szkoda jedynie, że prezentacja nie ma innej formy, bo takie fakty niby będące częścią opowieści dla małej Meli, nie do końca przekonuje. Fajnie, gdyby czytający rodzic mógł odnosić to, do osobistej dyskusji z własnym dzieckiem. Nie mniej, patrząc na to z drugiej strony- gdy w końcu nasza pociecha będzie czytać i będzie chciała poczytać tę książkę, to forma opowieści może lepiej do niej trafić.
Ilustracje to coś, za co uwielbiam brać do ręki książeczki dziecięce. Lubię poznawać kolejnych artystów, gdyż każdy ma inny charakter i inny styl. Niekoniecznie każdy z nich odpowiada mojemu gustowi, ale Monika Filipina zdecydowanie jest wśród tych charakteryzujących się ciekawą kreską. Dzięki tej artystce książka jest bardzo pozytywna w odbiorze. Oczywiście, nie wszystko zapewne mogła wyrysować, ale i tak zrobiła dobrą robotę. Ilustracje nie są toporne, mają pewną opływowość, subtelność i wyrazistość przeplataną z mgłą. W zależności od potrzeby albo skupia się na większej szczegółowości, albo chowa się za większymi przestrzeniami. Nie mniej, robi wrażenie.
Wierzę, że „O maluchu w brzuchu, czyli skąd się biorą dzieci” jest książką bardzo przydatną. Z pewnością nie jest to propozycja, która Was zgorszy, która zgorszy Wasze dzieci. Czasami trzeba będzie własnymi słowami złożyć o wiele szersze wyjaśnienia w kwestii danego zagadnienia, ale być może akurat nasze dzieci nie będą tak dociekliwe i zaspokoi je wiedza zaczerpnięta z książki. Ilustracje na pewno jest zainspirują, z pewnością zmuszą do działania również inne części mózgu małego dziecka. Nie jest to książka idealna, niestety, ale gdy potraktować ją dosłownie jako opowieść dla najmłodszych może połączyć przyjemne z pożytecznym. W innym przypadku, trzeba pamiętać, że się ją ma, gdy pociecha zacznie zadawać niewygodne pytania.
Ocena: 4/6
Recenzja dla wydawnictwa Nasza Księgarnia!
Tytuł oryginalny: O maluchu w brzuchu, czyli skąd się biorą dzieci / Ilustracje: Monika Filipina / Wydawca: Nasza Księgarnia / Gatunek: dziecięce / ISBN 978-83-10-13429-5 / Ilość stron: 40 / Format: 205x250mm
Rok wydania: 2019 (Polska)