Standardowo, jak to przy
elementarzach od tej autorki bywa, książka jest zlepkiem
najrozmaitszych historyjek małych dzieci, grona znajomych, których
spotykają niesamowite przygody. Każdego dnia zdobywają nową
wiedzę, którą zaszczepiają im rodzice i nauczyciele. Tym razem
dowiadują się najrozmaitszych rzeczy o swoim otoczeniu, o
przyrodzie, która żyje wokół nich. Poznają cykle życia i
sekrety naszej planety, wykonują ciekawe doświadczenia, a także
uczą się segregacji odpadów. Dzięki temu poznają czym jest
ekologia i jak dbać o nasz świat.
„Elementarz
przyrodniczy” Beaty Ostrowickiej nie jest tym, czym wydaje
się być. Oczywiście, czytając poprzednie części elementarza
znamy już nietypowy jego charakter. Za pomocą różnych historyjek
autorka stara się przekazać dzieciakom pewne mądrości, naukę,
którą mogą wykorzystać w przyszłości. Oczywiście, jest to coś
bardziej na kształt oswajania się z tematem niżeli prawdziwa
nauka, ale takie książki również są potrzebne. Jednakże
tematyka przyrodnicza jest tutaj dość... ogólna. Tak naprawdę nie
będziemy poznawać budowy poszczególnego zwierzątka- no może poza
psem Dodkiem, nie dowiemy się jak zbudowany jest człowiek, czy tego
że ryby pożywiają się planktonem. Jest to materiał dla
podstawówki więc są to naprawdę ogólne ogóły. Pomijając fakt
tego, że plany nauczania wyglądają teraz zupełnie inaczej niż 25
lat temu, to jednak lektura odbiega znacznie od tego, co
spodziewalibyśmy się tam znaleźć. O dziwo znajdziemy jeden,
dosłownie JEDEN eksperyment, który na chwilę rozbudzi w nas chęć
poznawania nauki. Więcej przykładów dzieciaki będą musiały
poznać w szkole. Tutaj dowiedzą się jedynie jak wyhodować
fasolkę, a w szkole tworzyć będą pleśń, czy kryształki solne
na nitce. Szkoda, że nie ma tego więcej. Mogłaby to być naprawdę
nie lada rozrywka. Tymczasem książka skupia się bardziej na
prawieniu morałów. Oczywiście, dowiemy się tutaj odrobinę o tym,
dlaczego woda jest potrzebna do życia lub tego, że dżdżownica to
całkiem pożyteczne żyjątko. Aczkolwiek więcej uwagi skupia się
na prawidłowym odżywianiu, dbaniu o planetę i zwierzątka. Innymi
słowy nurt proEKO rządzi nawet i w książkach dla dzieci. Z jednej
strony jest to całkowicie zrozumiałe, bo gdy zaszczepimy już od
dziecka umiejętność poprawnego sortowania odpadów lub wyjaśnimy,
że Ziemia to nasz dom, o który musimy dbać, to wykreujemy tym
sposobem nowe, świadome i przede wszystkim odpowiedzialne
społeczeństwo, które nie wpędzi naszej planety w kolejną epokę
lodowcową, ale da jej odetchnąć, da jej nowe życie. Wiadomym jej
jednak, że czytanie książek dzieciom i uświadamianie ich, to nie
wszystko. Najważniejsze jest dawanie właściwego przykładu.
Oprawa książki zachowuje ten
sam schemat, co poprzednicy. Trwała oprawa, która przetrwa lata- no
chyba, że dostanie się w ręce bobasa, oraz kolorowe kartki
zapisane odpowiedniej wielkości czcionką i zamalowane kolorowymi
ilustracjami Katarzyny Kołodziej. Dla dzieci jest to coś fajnego,
bo kolorowego i przykuwającego uwagę. Odrobinę przypomina notatki
samych dzieci porobione na stronach tuż obok uroczych rysunków.
Jest to coś co z pewnością będzie czytelne dla naszych pociech, a
w dodatku będzie przykuwać ich uwagę.
„Poczytam ci, mamo.
Elementarz przyrodniczy” to książka, która z pozoru
niczym się nie wyróżnia. Większość zapewne przejdzie obok niej
obojętnie, bowiem jest to coś na czym skupi się konkretna grupa
odbiorców Warto jednak kształtować w dzieciakach pewną
ekologiczną świadomość, dlatego też idealnym byłoby prezentować
im historyjki zawarte w tej książce jak najwcześniej. Poza
wartością edukacyjną, są również dobrą rozrywką. W końcu nic
tak nie bawi jak niesforne dzieciaki, których drobne błędy rzutują
na cały eksperyment. Jest lekko, zabawnie, ale przede wszystkim...
przyrodniczo.
Ocena:
5/6
Recenzja dla wydawnictwa Nasza
Księgarnia!
Tytuł
oryginalny: Poczytam
ci, mamo. Elementarz przyrodniczy /
Ilustracje: Katarzyna Kołodziej / Wydawca: Nasza Księgarnia /
Gatunek: przygodowy
/ ISBN
978-83-13089-1 / Ilość
stron: 160 / Format: 220x200mm
Rok wydania: 2017 (Polska)
Prześlij komentarz