NOWOŚCI

czwartek, 9 grudnia 2010

572. Kopciuszek: Roztańczona historia, reż. Damon Santostefano

Reżyseria: Damon Santostefano
Scenariusz: Jessica Scott, Erik Patterson
Zdjęcia: Jon Joffin
Muzyka: John Paesano
Kraj: USA
Gatunek: Musical / Komedia romantyczna
Premiera światowa: 04 września 2008
Premiera polska: 28 listopada 2008
Obsada: Selena Gomez, Andrew Seeley,  Jane Lynch, Jessica Parker Kennedy, Marcus T. Palk, Nicole LaPlaca, Emily Perkins, Katherine Isabelle

 
    Film w reżyserii Damona Santostefano („Troje do tanga”, „Dziewczyny z drużyny 2”,„Koszmar kolejnego lata”) to współczesna wersja historii o dziewczynie, zwanej Kopciuszkiem. Teoretycznie jest to kontynuacja hitu sprzed 4 lat „Historia Kopciuszka”, gdzie w głównych rolach wystąpili Hilary Duff i Chad Michael Murray. Tylko teoretycznie, bo tak naprawdę historia ta nie ma nic wspólnego ze swoją poprzedniczką oprócz schematu.
  Młoda tancerka imieniem Mary po śmierci rodziców zostaje przygarnięta przez gwiazdę muzyki- Dominique Blatt, u której robi za pokojówkę. Mary najbardziej marzy o tym, aby w końcu wyrwać się z domu Dominique i dostać się do szkoły tanecznej na Mahnattanie. Kiedy w jej szkole pojawia się inna znana i kochana przez wszystkie dziewczęta gwiazda- Joey Parker, także Mary nie potrafi oderwać od niego wzroku. W dniu wielkiego szkolnego balu maskowego to właśnie Mary tańczy z Joeyem Parkerem, nawet o tym nie wiedząc. Gdy Joey się ujawnia niestety wybija północ i Mary musi wracać do domu, aby stworzyć pozory, że to ona a nie pomocnicy jej przyjaciółki Tami, posprzątała pokój Dominique. Następnego dnia w szkole okazuje się, że Joey jest zachwycony swoją partnerką taneczną i ma zamiar ją odnaleźć dzięki zgubionemu przez nią odtwarzaczowi MP3.
    Z pewnym dystansem podchodziłam do tego filmu, ponieważ nie dość, że to kontynuacja to jeszcze roztańczona kontynuacja. Osobiście lubię filmy taneczne, ale ten był filmem dość marnym i takie też miałam do niego przeczucia. Pomysł na film wcale nie jest oryginalny, bo przecież historia Kopciuszka jest znana całemu światu już od dziecka. Najlepiej zawsze sprawdza się tradycyjna wersja, bo te współczesne formy to momentami są potwornie naginane. W pierwszej części „książę” szukał „Kopciuszka” dzięki telefonowi komórkowemu. W „Roztańczonej historii” musi być także coś współczesnego, a cóż innego jest bardziej współczesne niż odtwarzacz MP3. Jestem w szoku, że nie był to iPod tylko jakieś nie wiadomo co, powiedziałabym wam, ale nazwy nie pamiętam ;P Oczywiście poza tym schemat jest ten sam. Biedna dziewczyna wśród nie znoszących jej macochy i przyrodnich sióstr. Poznaje księcia, zakochuje się, idzie na bal, gubi pewną rzecz, która pomoże potem księciu ją zidentyfikować, no i potem przyjaciele pomagają jej we wszystkim i wszystko kończy się szczęśliwie. Standardowo. Przeniesienie tej historii do świata tańca jest trochę naciągane, ale niech będzie, że ujdzie. Finał był tylko trochę kretyński, ale czego się spodziewać.
    Filmy niby miał być zabawny i faktycznie ogólnie to bardzo był głupi ten film- i dlatego był śmieszny. Najwięcej humoru dostarczało nam debilne zachowanie macochy Mary- Dominique. Myśli, że jest nie wiadomo jaką gwiazdą i wszystko jej wolno, i wszyscy muszą patrzeć tylko na nią. To jak na imprezie urodzinowej swoich córek postanowiła zaśpiewać, a wszyscy ją olewali to było dość zabawne.Tak samo jak podczas występu Mary w castingu, gdzie wszyscy krzyczeli „Mary!Mary!” ona postanowiła iść w zaparte i krzyczała „Dominique! Dominique!” w nadziei, że ktoś to podłapie, ale niestety jej nie wyszło. Kiedy patrzyłam na jedną z sióstr, tą w aparacie, to na myśl przychodziła mi tylko jedna istota-Ork z filmu „Władca Pierścieni”. No poważnie jak zmarszczyła nos to tak wyglądała. Nie wierzycie- to zobaczcie albo lepiej nie. Bezpieczniej dla was będzie uwierzyć mi na słowo. Największy i chyba jedyny prawdziwy ubaw miałam kiedy po występie Natalie- Dustin, jako prowadzący, zepchnął ją ze sceny hehe:D
    Jeżeli chodzi o sprawy muzyczno- choreograficzne, to powiem tak, muzyka była beznadziejna, żaden utwór nie wpadł mi w ucho i jakoś za specjalnie nie porywały do tańca te kawałki. Pod względem choreograficznym także nie było najlepiej. Za wiele to oni tam nie tańczyli, a jedyny układ jaki mi się podobał to ten pierwszy kiedy Joey dawał lekcję tańca uczniom, a Mary tańczyła po drugiej stronie weneckiego lustra. Bardzo spodobał mi się ten układ, ale był to jedyny układ jaki mi się podobał. „Roztańczona historia” to za specjalnie nie była. Nawet główny taniec na balu nie za bardzo mi się spodobał. Mnie osobiście wydawało się, że tańczą beznadziejnie, nie do rytmu. Nie urzekł mnie ten film pod tym względem.
    Aktorsko także było słabo. Główna bohaterka- Selena Gomez, była niezwykle irytująca.Wygląda jakby miała 10 lat. Taką ma dziecinną buźkę. Mojej siostrze przypadła do gustu, ale mnie tylko denerwowała swoim istnieniem w tym filmie. Andrew Seeley w roli Joeya (księcia), także nie był za specjalny. I ten jego tekst: „You are the one… You are the one!”. Żenujące I takie sztuczne. Najbardziej ze wszystkich bohaterów podobał mi się Dustin. Marcus T. Paulk w tej roli sprawdził się naprawdę świetnie. Był zabawny i przekonał mnie tym do siebie. O reszcie obsady nie maco wspominać, bo naprawdę musiałabym się powtarzać, a tego nie lubię.
    Jeżeli komuś spodobała się „Historia Kopciuszka” to niech lepiej daruje sobie ten film. Z pewnością jest to lekki film, ale strasznie przewidywalny, taki banalny. Zachowania bohaterów są niesamowicie sztuczne i głupie przy okazji.Nie mówiąc już o beznadziejnej muzyce i układach tanecznych. Jedyne co się podoba to chyba sama ponadczasowa historia, która chyba nigdy nie przeminie i cały czas będzie przedmiotem późniejszych produkcji. Aż się boję.
Ocena: 2/10 
  

Prześlij komentarz