Reżyseria: John Carl Buechler
Scenariusz: Daryl Haney, Manuel Fidello, Victor Miller
Zdjęcia: Paul Elliott
Muzyka: Harry Manfredini, Fred Mollin
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 13 maja 1988
Premiera polska: brak danych
Obsada: Kane Hodder, Lar Park-Lincoln, Jennifer Banko, Terry Kiser, Kevin Spirtas, Susan Blu, John Otrin, William Butler, Jeff Bennett, Heidi Kozak
Jason Voorhees już po raz siódmy ożywa i dokonuje krwawego mordu w okolicach miejsca swojego spoczynku jeziora Crystal. Tym razem nad realizacją filmu czuwał John Carl Buechler, reżyser „Trolla” oraz „Władcy podziemi”. Po obejrzeniu tego filmu zadaje sobie pytanie: dlaczego? Czyżby ta seria cieszyła się aż taką popularnością, że co roku powstawały kolejne bezsensowne filmy o maniakalnym mordercy? Żeby odpowiedzieć na to pytanie musielibyśmy się cofnąć w czasie, a na to nie mam czasu.
Mała Tina podczas pobytu na wakacjach ze swoimi rodzicami, będąc świadkiem ich kłótni topi ojca w jeziorze Crystal wykorzystując swoje telekinetyczne zdolności. Po wielu latach powraca nad jezioro, aby wraz ze swoją matką i doktorem Crows`em pozbyć się na zawsze lęków i opanować swoje moce. W sąsiedztwie wolny czas spędza grupka młodych ludzi,którzy przygotowują przyjęcie niespodziankę dla kolegi. Pewnego wieczoru Tina próbuje wydostać swojego ojca z jeziora, aby zakończyć swój koszar, ale niestety zamiast niego pomaga uwolnić się Jasonowi Voorheesowi, który przed laty został uwięziony na dnie jeziora przez Tommy`ego Jarvisa. Teraz Jason znowu terroryzuje okolicę mordując wszystkich, którzy staną mu na drodze. Niestety nikt nie wierzy Tinie,w związku z czym będzie musiała sama zmierzyć się z Jasonem.
Już trochę zaczyna mnie nudzić oglądanie tych filmów, ale na szczęście zostały mi już tylko dwa, bo 10 część widziałam już wcześniej. Zawsze zastanawiało mnie to dlaczego takie filmy oglądam zawsze od końca ;P Tak samo było z „Koszmarem z ulicy Wiązów” oraz „Halloween”. Jestem po 7 części „Piątku trzynastego” i normalnie ogłupia mnie ten film. Wciąż to samo. Ten sam schemat. Ciągłe wskrzeszanie Jasona, ja to się zastanawiam nad tym, czy on w ogóle jest człowiekiem, bo już od którejś z części zaczynało być to wątpliwe, no ale to co się tutaj dzieje to już w ogóle przesada.
Nie jestem do końca pewna w jakim przedziale czasowym umieścić ten film, gdyż nie zostało to tak dokładnie powiedziane. Wydaje mi się, że wydarzenia z dzieciństwa Tiny miały miejsce po tym jak Tommy uwięził Jasona na dnie jeziora. W związku z tym- jak po tylu latach on w ogóle mógł dalej żyć pod tą wodą? Chyba nie chcę poznać żenującej odpowiedzi na to głupie pytanie. Film jest tak naciągany, że aż głupi- po prostu. W pewnych momentach widać, że scenarzystom zabrakło pomysłu na zabójstwa, w związku z czym mieliśmy powtórkę z rozrywki, jak wyrzucanie jednej z ofiary przez okno, co widzieliśmy w czwartej części filmu. To, że Jason nadal był nadczłowiekiem już przestało fascynować. Ogromna siła i nieśmiertelność przestały być intrygujące, a także zaczynały nużyć. Twórcy postanowili uratować film wprowadzając uzdolnioną bohaterkę, co oczywiście miało za skutkować tym, że tylko ona mogła pokonać Jasona. Oczywiście myślałam, że w tej kwestii autorzy trochę poszaleją, ale to co wykonali na koniec filmu to była po prostu przesada nad przesadami. Takich rzeczy to świat nie widział i myślę, że w normalnym świecie raczej by nie zobaczył. No, ale się zobaczy co przyniesie następna część, która niewątpliwie będzie jeszcze bardziej naciągana od poprzedników. Zero napięcia w filmie także trochę irytowało. Najbardziej intrygował mnie wystający kręgosłup Jasona i to jak potargane miał ciuchy. Mógłby się ubrać porządnie do filmu. Przyznam, że na takiego Jasona właśnie czekałam, a nie na głupiego zdeformowanego człowieka chodzącego w schludnych ciuchach. No i w końcu zobaczyliśmy twarz Jasona po wielu latach. Ciekawe. Wyglądał jak Ork z „Władcy Pierścieni”. Od razu on nasunął mi się na myśl. Jest to jednak zdecydowany plus tego filmu. Nawet Harry Manfredini i Fred Molin ze swoją muzyką nie sprostali zadaniu. No, ale dźwięki wciąż pozostawały nieśmiertelne.
Trudno jest marnować miejsce na obsadę w tym filmie. Mam wrażenie, że są oni tam tylko po to, aby Jason miał kogo zamordować ;P Tym razem Jasona zagrał Kane Hodder i póki co stworzył najlepszą postać Jasona. O ile w ogóle można mówić o kreowaniu postaci z maską hokejową na twarzy, która nic nie mówi. W każdym bądź razie facet występuje w dwóch kolejnych częściach filmu w roli Jasona więc coś musi w tym być, ale o przyszłości w przyszłości. Tina przypadła w udziale Lar Park-Lincoln- co to w ogóle za imię? Ma ona na swoim koncie liczne gościnne wystąpienia w serialach, a także kilka ról w filmach pełnometrażowych, przykładowo w „Uroku mordercy”. Jako Tina była raczej nijaka. Nie wbiła mi się w pamięć za szczególnie. W filmie towarzyszył jej Nick, czyli Kevin Spirtas („Gniew aniołów”). Również był mało przekonujący. Zresztą jak wszystkie te głupie nastolatki w tym filmie. Resztę sobie daruję, ale pewne jest to, że film raczej nie zachwyca pod względem gry aktorskiej.
Oglądając film naszła mnie myśl, że celem tego filmu jest prawdopodobnie zniechęcenie młodych do przedmałżeńskiego seksu. Skąd ta myśl? Czemu Jason zabija wszystkich, którzy uprawiają miłość w tych filmach? Oczywiście giną też inne osoby, ale jak widzę w tym filmie scenę łóżkową to od razu wiem, że dane osoby zginął. Nie wiem czy to dlatego, że potem są łatwymi ofiarami dla Jasona, czy on po prostu ma coś przeciwko stosunkom. A może to jakiś Kosiarz kochanków? Kto to wie. Sam nie może mieć to innym też nie daje takiej możliwości :D W każdym bądź razie film jest taki żenujący, że aż dziwne, ale w sumie widziałam chyba ze 100 gorszych filmów do tego, więc ocenę wystawiam taką a nie inną. Uważajcie na to, gdzie i z kim się szlajacie. Wyrzekajcie się seksu przed ślubem, bo inaczej Jason przyjdzie i Was wykończy :D Tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wywód.
Ocena: 4/10
To ja powoli też mam dość tych piątków, co za dużo to nie zdrowo, a ta koncepcja z seksem przedmałżeńskim, jest ciekawa, aż nie możliwe, że taki psychopata by na coś takiego zwracał uwagę, chociaż…
OdpowiedzUsuń