NOWOŚCI

piątek, 19 sierpnia 2011

803. The Box. Pułapka, reż. Richard Kelly

Oryginalny tytuł: The Box
Reżyseria: Richard Kelly
Scenariusz: Richard Kelly
Na podstawie: opowiadania Richarda Mathesona "Button, Button"
Zdjęcia: Steven Poster
Muzyka: Win Butler, Regine Chassagne, Owen Pallett
Kraj: USA
Gatunek: Thriller, Sci-Fi
Premiera światowa: 17 września 2009
Premiera polska: 19 marca 2010
Obsada: Cameron Diaz, James Marsden, Frank Langella, James Rebhorn, Holmes Osborne, Sam Oz Stone, Gillian Jacobs

    Masz przed sobą tajemnicze urządzenie z guzikiem. Jeżeli go naciśniesz nie tylko dostaniesz milion dolarów, ale także ktoś na świecie umrze. Czy postawisz dobra materialne nad życie innego człowieka? Czy przyciśniesz guzik? To właśnie odpowiedzi na te pytania próbuje odnaleźć w swoim opowiadaniu „Button, button” Richard Matheson, autor powieści będących podstawą takich filmów jak „Między piekłem a niebem” oraz „Jestem legendą”. Dzięki opowiadaniu powstał scenariusz filmu w reżyserii Richarda Kelly („Donnie Darko”, „Koniec świata”), który próbuje trzymać widza w niepewności z marnym tego skutkiem.



    Norma i Arthur Lewis (Cameron Diaz, James Marsden) to szczęśliwe małżeństwo z drobnymi problemami finansowymi. Norma pracuje w szkole i właśnie odebrano jej nauczycielską zniżkę na czesne syna – Waltera. Arthur pracuje dla NASA i niestety zostaje odrzucone jego podanie o przyjęcie na astronautę. Pewnego dnia znajdują na ganku swojego domu tajemnicze pudełko, w którym znajduje się dziwne urządzenie nieznanego pochodzenia oraz list z informacją o nadchodzących odwiedzinach. Zgodnie z zapisem na kartce o godzinie 17 w drzwiach Lewisów staje Arlington Steward (Frank Langella) o zdeformowanej twarzy. Składa Norze propozycję dotyczącą urządzenia z pudełka – jeżeli naciśnie przycisk ktoś na świecie, ktoś kogo nie zna umrze, a ona dostanie walizkę z milionem dolarów. Steward daje jej dobę na podjęcie decyzji. Kiedy Norma konsultuje się z Arthurem badając także urządzenie wspólnie dochodzą do wniosku, że to jakiś żart. Naciskają guzik. Chwilę później wraca Steward z nagrodą i informuje ich, że ktoś umarł, a także, że urządzenie zostanie przekazane w inne ręce, w ręce kogoś kogo oni sami nie znają. Wtedy właśnie uzmysławiają sobie, że to oni będą kolejnym celem i ktoś będzie decydował o ich życiu tak samo jak oni zdecydowali o życiu kogoś innego.

    Do tej pory nie wiem dlaczego w końcu sięgnęłam po ten film. Myślałam, że pomysł ma niezły potencjał, ale okazało się, że nie do końca miałam rację. Pomieszanie thrillera z gatunkiem science fiction tym razem nie wyszło na dobre. Gra aktorska była poważnie tragiczna, nawet ja to zauważyłam, a rzadko kiedy to dostrzegam. Nie wspominając już o innych elementach, które są po prostu dziwaczne, tak jak przykładowo zakończenie. Jedyne co jest tutaj dobre to fakt, że film niesie za sobą odpowiednie przesłanie.

    Film zmusza widza do odpowiedzenia sobie na postawione wcześniej pytanie. Czy potrafiłbym zdecydować o życiu kogoś innego, aby dostać masę pieniędzy. Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że każdy człowiek odpowiedziałby – nie. Jednakże wielu z pewnością pomyślałoby tak samo jak nasi bohaterowie, że to pewnie jakaś ściema i tak naprawdę nic się nie stanie, gdy nacisnę guzik. Ale czy chcielibyście tak ryzykować? Czy Waszą decyzję zmieniłaby wiedza, że to Wy będziecie następnym celem? Raczej tak. W trakcie tego filmu twórcy próbują rozwikłać pewne moralne dylematy, jednakże wszystko bierze w łeb, kiedy okazuje się, że ma to zupełnie inne dno, którego nikt się nie spodziewa, a jest ono w jakiś sposób połączone ze wszechświatem. Wobec tego ja film dziele na dwie części – pierwsza niezwykle klimatyczna rozgrywająca się w przeszłości, oraz druga niczym z durnego filmu sci – fi, gdzie już wszystko przestało mieć sens. W dodatku zakończenie. Zakończenie, które jak dla mnie jest co najmniej niezrozumiałe. Nie mamy tutaj rozwiązania problemu. Nie wiemy po co te wszystkie podchody przez cały film. Nie dostajemy odpowiedzi po co były te wszystkie wskazówki. Jedyne co wiemy, że los ludzi w tym filmie został przesądzony w momencie, gdy nacisnęli guzik. Przyznam jednak, że zakończenie troszkę wstrząsnęło mną emocjonalnie. Nawet powiem, że łzy popłynęły mi po policzku – tak się wzruszyłam. Jednakże ta chwila kryzysu nie zmieni mojej opinii o tym filmie.

    Można by powiedzieć, że całą grozę wydarzeń tego filmu budował nie tylko wygląda pana Stewarda, ale także i muzyka skomponowana przez Wina Butlera i innych. Z jednej strony była dość ciekawa – taka mroczna i fascynująca, ale z drugiej... niekiedy miałam wrażenie, że jest niepotrzebna, że pojawia się w nieodpowiednim momencie i wszystko zdradza, a niekiedy wszystko niszczy. Można było lepiej ją wykorzystać – to pewne.

    Zazwyczaj oglądamy Cameron Diaz w innych rolach. Są to przede wszystkim role, w których się ona sprawdza. W tym filmie jednak jej rola to totalna porażka. Nie wiem czy sama postać miała wyglądać na taką głupią, czy to wszystko jest zasługą samej Diaz. Nigdy nie miałam do niej zastrzeżeń jako do aktorki, ale w roli Normy była po prostu tragiczna. Grała bez przekonania, tak bardzo się starała, że wyglądała prawdziwie... sztucznie. Trochę lepiej poszło Jamesowi Marsdenowi. Jednakże mogło mu pójść znacznie lepiej. Nie był najgorszy w tym filmie, bo Diaz to nikt nie przebije. Największe wrażenie zrobił na mnie Frank Langella jako Steward. Najbardziej mi się podobał, może ze względu na to, że odgrywał rolę czarnego charakteru a takowy zawsze jest łatwiej zagrać. Nie mniej bez najmniejszego wysiłku potrafił być przerażający, co oczywiście mogło być także spowodowane jego wyglądem w tym filmie, nie mniej jednak wzbudzał zarówno pozytywne, jak i negatywne uczucia, co mnie osobiście bardzo się podobało. Tak więc obsada mogła by zostać lepiej dobrana, albo i reżyser mógłby więcej wyciągnąć ze swoich aktorów.

    Film ten to jedna z większych porażek tego roku. Film, po którym widz wiele się spodziewa, a po zakończeniu zdaje sobie sprawę, że musiał być chyba niezrównoważony, gdy sięgał po ten film. Na mnie w większej części film nie zrobił wrażenia. Cały klimat psują akcenty typu kontroli umysłu, o aspektach kosmicznych nie wspominając. Spodziewam się, że opowiadanie byłoby o wiele lepsze. Być może film nakłoni niejedną osobę do sięgnięcia po dzieła Mathesona. Jednakże jeżeli chodzi o tę ekranizację to stanowczo odradzam.

1 komentarz :

  1. fabuła brzmi ciekawie, lubię takie trzymające w napięciu thrillery :)

    OdpowiedzUsuń