NOWOŚCI

wtorek, 29 czerwca 2010

652. Potwory kontra Obcy, reż. Conrad Vernon, Rob Letterman

Oryginalny tytuł: Monsters vs. Aliens
Reżyseria: Conrad Vernon, Rob Letterman  
Scenariusz: Maya Forbes, Wallace Wolodarsky, Rob Letterman, Jonathan Aibel, Glenn Berger 
Muzyka: Henry Jackman 
Kraj: USA 
Gatunek: Animacja / Familijny / Akcja / Sci - Fi 
Premiera światowa: 19 marca 2009 
Premiera polska: 29 maja 2009 
Obsada: Reese Witherspoon, Seth Green, Hugh Laurie, Will Arnett,  Rainn Wilson,  Paul Rudd, Kiefer Sutherland, Stephen Colbert 

     Historie o obcych atakujących naszą planetę są powszechnie stosowane jako fabuła dzisiejszych filmów. Wciąż jesteśmy zasypywani coraz to nowszymi produkcjami tego typu. Jedyną rzeczą jaką „Potwory kontra Obcy” wyróżnia się na tle innych podobnych filmów to fakt, że przy jego produkcji zastosowano najnowszą technologię 3D. Na taki, mniej lub bardziej, udany pomysł wpadli Conrad Vernoni Rob Letterman korzystając z usług DreamWorksa. Nie jest to aż tak oryginalne biorąc pod uwagę fakt, że teraz spora ilość filmów pojawia się na ekranach wtrój wymiarze. 
  Susan Murphy szykuje się do swojego wyjątkowego dnia, którego to poślubi znanego prezentera telewizyjnego – Dereka. Niestety, kiedy idzie zaczerpnąć świeżego powietrza na Ziemię spada tajemniczy meteor, który trafia w Susan powodując, że ta rośnie do ogromnych rozmiarów. Na miejsce przybywa wojsko niszcząc ślub i porywając pannę młodą. Zostaje zabrana do tajnej bazy armii Stanów Zjednoczonych, gdzie poznaje inne potwory przetrzymywane wbrew ich woli –zmutowanego Dr Karalucha, galaretowatego B.O.B.a, brakujące ogniwo zwanego Linko raz gigantycznego robala Insektozaurusa. Potwory tracą nadzieję, że kiedykolwiek opuszczą więzienie, w którym się znajdują, do czasu gdy na Ziemi ląduje dziwna maszyna. Generał Monger przekonuje prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby użył jego potworów do walki z obcymi. Susan i inne potwory przystają na propozycję generała w szczególności, że po wykonaniu zadania zostaną wypuszczeni na wolność. Susan nie wie jednak, że powrót do domu wcale nie musi okazać się radosny. 
    Film chciałam zobaczyć w kinie. Jednakże wszędzie był wyświetlany w wersji 3D, a jak wiadomo ceny biletów na takie seanse są zbyt wysokie jak na mój budżet, w związku z tym stwierdziłam, że sobie daruję. Gdybym widziała ten film w kinie byłbym bardzo zdenerwowana tym, że wydałam tyle kasy, żeby obejrzeć raczej przeciętną produkcję. Na szczęście udało mi się uniknąć tego błędu. Może i kocham animacje, ale wiadome, że raz zdarzają się lepsze, a raz gorsze. Ten nie jest ani dobry, ani też zły – czyli zwykły średniak. Niczym właściwie nie zachwyca. Oczywiście można doszukać się tutaj znikomych zabawnych zwrotów czy akcji. Jest to też pewnego rodzaju rozrywka zarówno pod względem efekciarstwa,jak i wydarzeń pojawiających się w filmie. Jednakże efekt końcowy wychodzi taki  jak wychodzi i po obejrzeniu filmu człowiek bez żadnych większych fascynacji nad filmem przechodzi do czynności codziennych.
    Historia zaczyna się dość niepozornie, bo od ślubu Susan. Kto by pomyślał, że to film o kosmitach – oczywiście pomijając wejściówkę DreamWorksa, która raczej zdradza o czym będzie film. Ogólna fabuła filmu oparta jest na standardowym zagraniu,czyli jeden gatunek bohaterów kontra inny. Było już przecież starcie największych morderców kina – „Freddy kontra Jason”, potem na ring wkroczyły kosmiczne stwory – „Obcy kontra Predator”, no i w końcu musiało dojść do tego,że zmierzyły się ze sobą bardziej ziemskie dziwne stwory i kosmici. Niby fajne, ale w sumie… no jakoś mało przekonujące. Nie wiem dlaczego, ale nie pociąga mnie ta historia. Prawdopodobnie jest to wina tego, że zabrakło tutaj wystarczającej dozy humoru, który powinien się tutaj pojawić. W końcu jest to animacja, a przy takowych zawsze jest zabawnie. Oczywiście bywało śmiesznie, przykładowo kiedy generał Monger prezentował potwory prezydentowi, a jedna z asystentek cały czas wrzeszczała. Ubawiło mnie to tak bardzo, że aż się popłakałam ze śmiechu.Niestety jest to jedyna scena, która tak mnie rozśmieszyła, chociaż coś mi świta, ze w drugiej połowie filmu też coś podobnego było, ale więcej szczegółów nie pamiętam niestety. Poza tym, za mało chwytliwych dialogów, a właściwie tonie ma żadnych ciekawych tekstów, no ale może jakbym oglądała film z dubbingiem a nie z napisami miałabym inne wrażenia.
   Zdecydowanie za mało było także akcji. Większość problemów opierała się na osobistych rozterkach Susan, kiedy to Derek okazał się być palantem.Przyznam, że trochę mnie to męczyło, a właściwie to dość bardzo. Już zaczęło mnie to irytować w pewnym momencie. Jednakże nie był to film pozbawiony fascynujących sytuacji. Jedną z takowych jest oczywiście walka Susan z kosmicznym robotem na moście, no i oczywiście ostateczna rozgrywka z Galaxarem. Niestety jednak wszystko to było do przewidzenia, ale w sumie na to się nie zwraca specjalnej uwagi, najważniejsze, że człowiek dobrze się bawi.
    W głównych rolach zobaczyć, a właściwie usłyszeć możemy same gwiazdy. Reese Witherspoon dała głos jedynemu potworowi płci żeńskiej w tym filmie. Dało się zauważyć, że to właśnie była Reese, gdyż jej postać przejęła część jej min.Momentami jednakże wydawało mi się, że lepiej byłoby obsadzić w tej roli kogoś innego, bo Reese ma zbyt delikatny głosik jak na taką postać, co momentami może sprawiać wrażenie, że Susan jest nastolatką a nie dorosłą kobietą. Bardzo ciekawie brzmi Hugh Laurie, który został dr Karaluchem. Z początku w ogóle gonie poznałam i autentycznie nie mogłam rozszyfrować kto to może być, ale te charakterystyczne uniesienia w barwie głosu Hugh sprawiły, że w końcu się domyśliłam. Chyba tylko on mi się dość podobał w tej swojej karaluszek formie.Zaciekawiło mnie to jakie niezwykłe rzeczy potrafi robić swoim głosem.Intrygowała mnie także postać generała Mongera. Mówił on głosem Kiefera Sutherlanda, którego wcale nie poznałam, ale jakoś nie przepadam za tym aktorem. Jednakże tutaj jakoś mnie urzekł, nie wiem czy to ze względu na samą animację Mongera, czy po prostu ten twardy głos Kiefera zrobił na mnie wrażenie. Pozostałym bohaterom głosów użyczyli między innymi – Seth Rogen, Will Arnett, Paul Rudd, Rainn Wilson oraz Stephen Colbert.
    Film „Potwory kontra Obcy”, pomimo chwytliwego tytułu, wypada dość blado. Co prawda momentami robi wrażenie, ale jednak na sam koniec pozostawia uczucie niedosytu. Pomimo tego, że udało się twórcom przykuć moją uwagę to jednak nie zachwycili mnie formą. Może lepsze wrażenia miałabym po obejrzeniu filmu w 3D, albo przynajmniej w polskiej wersji językowej, ale nic przecież nie zmieniłoby mojego zdania na temat tego, że film nie powala. Jest to schematyczna animacja,która ani nie bawi, ani nie wbija w fotel. Ciekawe na co jeszcze skuszą się najbardziej znane wytwórnie animacji, aby przyciągnąć najmłodszych widzów do kina.

1 komentarz :

  1. Mam całkiem podobne odczucia względem tej animacji, co Ty. Po prostu za dużo tego wszystkiego w niej jest. Bohaterowie wcale nie są aż tak zabawni, ani sympatyczni. A pod koniec zamienia się to wszystko w jedną wielką, chaotyczną rozpierduchę. No i ten prolog, trochę za długi i nudnawy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń